Ach no tak, bo powinno być tak, że nieważne w którym miejscu w jakim czasie pojawia się Predator i kogo spotyka na swojej drodze powinien bez problemu wszystkich pokonywać, w końcu to idealny łowca co nie? I pewnie jak już raz przyleci to powinien wyrzynać wszystkich po kolei aż nikt nie zostanie tak? I tak planeta po planecie? I mielibyśmy dostawać filmy w których jedyne co się dzieje to Predatorzy ramię w ramię idą przez świat wyrzynają wszystkich i wszystkich i tylko taką sieczkę oglądać bez fabuły bez żadnej stawki bez zaskoczeń? I jak jedna planeta będzie martwa to siup na kolejną i wszystko od początku. Mimo, że Predatorzy nigdy nie byli budowani jako tacy którzy chcą tylko zabijać i podbijać kolejne planety. Bo oni żyją po to, żeby polować, żeby odnajdywać najlepszych z najlepszych wojowników i samemu stawać się coraz lepszymi wojownikami. I jak już pierwszy Predator pokazał, siła mięśni, siła ognia broni palnej, nowoczesne technologie to czasami wciąż za mało, jeśli trafisz na odpowiednio mocnego wojownika, bo czasami wystarczy że odnajdzie twoją jedyną słabość i ją wykorzysta przeciwko Tobie. Tak, że tak, niech dostaje baty tak długo, jak ktoś jest w stanie znaleźć na niego sposób. A, i jeszcze jedno. To nie jest jeden Predator. To jest cała cywilizacja Predatorów i nie każdy jest każdemu równy. Prey najlepiej pokazało że wśród nich też są młodziki, którzy muszą i sobie i reszcie udowadniać ich wartość i zwłaszcza na początku swojej drogi łowcy niektórzy będą lepsi niektórzy gorsi w swoim fachu. Killer of killers dokłada kolejnych parę cegiełek do mitologii tego świata, nadaje nowych warstw i głębi i to jest zdecydowanie lepsze niż tylko w każdym kolejnym filmie pokazywać jak zajebiści i nie do pokonania są wszyscy Predatorzy bo to by było zwyczajnie nudne