Mam małe pytanie,jak Dutch mógł przeżyć ostatni wybuch gdy predator sie zdetonował? Bo wyglądało to na ładunek neutronowy, więc wskoczenie do wody niewiele by tu dało, (promieniowanie i te sprawy.)
W ogóle jeśli chodzi o ten wybuch to jak sądzicie - predator wysadził się czy może teleportował się a wybuch to efekt właśnie teleportacji tak aby zniszczyć to co znajdowało się wokół niego?
Dutch jest twardzielem granym przez Arnolda Schwarzeneggera w filmie akcji z lat osiemdziesiątych. W tym zdaniu jest odpowiedź dla czego przeżył taką rozpierduchę :) Pozdrawiam!
"Dutch jest twardzielem granym przez Arnolda Schwarzeneggera w filmie akcji z lat osiemdziesiątych." Dokładnie ,idę o zakład że nawet swoje cygaro odpalał od małego przenośnego stosu atomowego ,a nie jakąś wyświechtaną benzynówką zipo ;)Teleportacji nie wykluczam choć mnie osobiście predzio wyglądał bardziej na zgrywusa ,który lubi czasem podgrzać atmosferę ...:)
bo to byl arni koniec kropka ten film to nie jest dokument o tym jak dzialają ładunki wybuchowe tylko napierdalanka z kosmita w dzungli prosze kinomaniacy nie doszukujcie sie teleportacji albo jak on to przeżył bo to nie o to chodzi
Ładunek wybuchowy pochodził z innej planety więc się nie dziwcie. Nawet ognia nie było przy tym wybuchu, a przy każdym jednym normalnym zawsze się coś zfajcy.
W tych lasach jest bardzo wysoka wilgotność ,nie taki ogień by to zdusiło;)W latach 50 próbowano kilka razy odpalić atomówke w takich warunkach i albo nie było cugu albo znów lont gasł...o tym się nie mówi...:I
"Bo wyglądało to na ładunek neutronowy" To była tylko "brudna bomba"rdzeń bomby wyglądał dla mnie na prochowy...pewną wskazówką są błyski i takie migotliwe poblaski;) ,tuż przed wybuchem które wskazywać mogą na energicznie wstrząsaną nitroglicerynę...sam już nie wiem...
Apropo de fakto z punktu widzenia po linii prostej, ponieważ poniekąd, iż przejściowe kataklizmy wpływają hiperbolicznie na kompleks zjawisk organicznych w tym organizmie, a biofizyka i biochemia nie ma żadnego wpływu na owe zjawiska więc biorąc pod uwagę wizualny aspekt tego zagadnienia, jest ono zbyt specyficzne w swojej strukturze obiektywnej, i wobec tego w ramach szowinizmu i abstrakcjonizmu absolutnie nie wchodzi w rachubę. No bo jeżeli ktoś komuś coś, a nikt nikomu nic, to po cóż i na cóż. A co się tyczy względem tego to i owszem, gdyż z punktu patrzenia na punkt widzenia, kwintesencja omawianego zagadnienia jest nam bardzo dobrze znana. W ogóle to nie wiem czy mogę odpowiedzieć na tak tendencyjne pytanie, bowiem moja wysublimowana delikatność, połączona z niezaprzeczalnym wdziękiem i urokiem osobistym oraz nietuzinkowa elokwencja i erudycja oraz niebanalne poczucie humoru, mogłoby wywołać u audytorium syndrom zaniemówienia, a tego chciałbym uniknąć.
Kwintesencją mojej wypowiedzi niech będzie fakt iż wynik dzisiejszej dyskusji nie będzie miał wpływu na pozytywną aurę i moje wyśmienite samopoczucie.
Nie, Predek nie użył teleportu, bo to by było niezgodne z jego kodeksem. Kiedyś czytałem, i wyraźnie jest napisane: "Jeżeli przeciwnik ma nad tobą przewagę, i daruje ci życie, to masz do wyboru: żyć wraz z nim; umrzeć wraz z nim". Jako, że zostanie przy życiu zhańbiłoby Predatora u jego "kolegów" (pokonał go jakiś tam człowiek), wszyscy naśmiewaliby sie z niego. Ergo - wolał popełnić samobójstwo, biorąc w płomienie drugiego.
"W tych lasach jest bardzo wysoka wilgotność ,nie taki ogień by to zdusiło;)" - w którejś części filmu, wszyscy narzekali na ogromny upał (jakiego jeszcze nie było), nadto strasznie ganiali za wodą do picia, a to nie mogło wynikać z jakichś tam ich zachcianek.
Na dobrą sprawę nic nie wskazuje na użycie teleportu przez predka, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak to sobie tłumaczyć.
Ten kodeks łowiecki to śliska sprawa. Osoba predatora w filmie nie została zapytana o jego istnienie, ani też nic nie mówiła o nim.
O jego istnieniu świadczą jedynie domysły ekipy. Z jednej strony może faktycznie był karny wobec zasad honorowej walki, z drugiej może zwyczajnie nie czuł żadnego zagrożenia ze strony rozhisteryzowanych panienek. Nigdy nie widziałem torreadora, który by z obawą podchodził do krowy, nawet jeżeli odczuwałby niepokój w obecności byka. Istnienie kodeksu wyraźniej czuć w komiksach, w części drugiej i w "AvP".
"Ten kodeks łowiecki to śliska sprawa. Osoba predatora w filmie nie została zapytana o jego istnienie, ani też nic nie mówiła o nim." To nie tak do końca ,ofiary predatora często w ostatniej chwili krzyczały "Jakim prawem!!?,nie pozwalam!,po moim trupie!!,a kysz!!" tym bardziej słusznie że kodeks łowiecki ,stanowi tylko zbiór zasad moralnych i w zasadzie większość aktów prawa miejscowego stoi wyżej w hierarchii aktów prawnych...Sęk w tym że predek nie raczył nigdy się wylegitymować...a tu już można podciągnąć pod złą wole, bądź brak należytej staranności ...sami osadźcie,,,;I