Choć mnie się prawdziwy Predator 2 podobał, po seansie Predators stwierdzić muszę, że to właśnie ten film najbardziej zasługuje na miano kontynuacji klasyku z Arnoldem. Stosunek elementów z "jedynki" do nowości został idealnie wyważony, dzięki czemu jednocześnie czułem się przeniesiony w przeszłość, ale też oglądałem nieustannie ciekawy ciągu dalszego.
Na moje szczególne uznanie zasłużył stonowany, niemal kameralny klimat. Do Predatora po prostu nie pasowałoby wysokobudżetowe efekciarstwo. Ten film mógłby powstać nawet 10-15 lat temu i wyglądałby podobnie. I do dziś by się nie zestarzał.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli. To nie jest kino genialne, nowatorskie, zasługujące na nagrody i pianie krytyków. To solidna porcja klimatycznego filmu akcji, a przede wszystkim hołd złożony pierwszemu Predatorowi - i złożony w sposób najlepszy z możliwych (ciarki mnie przeszły, gdy usłyszałem ten motyw muzyczny...).
Panowie Rodriguez i Antal - brawa, nie zawiodłem się.