10 nie daje tylko dlatego, że pierwsze 40 minut walczyłem z samym sobą- wyłączyć, czy nie wyłączyć. Ale to co działo się później - arcydzieło!!!
Taaak. Mimo, że może krótkimi momentami wydawać się ciut przydługi, naprawdę. Końcówka jest boska.
Obiecałem sobie, że nawet mimo braku akcji i "rzekomego" sensu z poczatku...moge sie sie doczekac genialnego filmu.
Gorąco polecam
początek i tak jest genialny w porównaniu do Mulholland Drive, które przez prawie dwie godziny mnie odrzucało, żeby później zadziwić i skłonić do kolejnego seansu, zaraz po jego obejrzeniu i wtedy kiedy zaczynałem wszystko układaćbawiłe się najlepiej. Podobnie było z Prestige'm który również za drugim razem był genialny, i z pewien czas wrócę. Genialne dzieło 10/10.
"A co do nudnych "początków"" to u mnie rekordzistą jest 21 gramów do którego podchodę chyba z 3. lata, a próbowałem oglądać chyba z 10 razy, może za tydzień...
pozdrawiam kolegów z forum