POLECAM WSZYSTKIM BEZ WYJĄTKU!!!
ISTNE ARCYDZIEŁO W NIEMAL KAŻDYM CALU. CI CO DAJĄ MU PONIEŻ 8/10 MUSIELI GO CAŁKOWICIE NIE ZORZUMIEC. TEN FILM TO SZTUCZKA ILUZJONISTYCZNA (DOSLŁOWNIE I W PRZENOSNI) - ŻEBY GO CAŁKOWICIE ZROZUMIEĆ RZEBA NA PRAWDĘ UWAŻNIE OGLĄDAC A WRAZENIA NIESAMOWITE NIEZAPOMNAINIE - ZAPEWNIONE.
KONIECZNIE
Jeżeli o którymś z tych filmów (Prestiż, Iluzjonista) można powiedzieć, że jest przewidywalny, to na pewno prędzej o Iluzjoniście :) Oba filmy bardzo mi się podobały, ale to właśnie siłą Prestiżu (z całą pewnością nie Iluzjonisty) jest zaskakująca, ciekawa, wciągająca fabuła z wgniatającym w fotel zakończeniem ;). Siła Iluzjonisty natomiast jest taki... magiczny, baśniowy klimat. Nie oznacza to oczywiście że Iluzjonista nie jest filmem ciekawym... jest i to bardzo. Po prostu Prestiż w mojej opinii jest jeszcze ciekawszy. Dużo ciekawszy ;)
MARUŚ masz identyczne odzczucia jak ja. Na pewo Prestiż nie ejst ani trochę przewidywalny. Poprzednik chciał się popisać. To arcydzieło. A ILUZJONISTA choc miał potencjał (swietne aktorstwo, muzyka, zdjęcia) to niestety opróćz rewelacyjnego zakończenia to świetnie zrobioona, lecz PRZECIĘTNIE pociagnięta (wolna akcja)...baśń... przynajmnije taki ma klimat...bajkowy lekko..no ale zakonczenie cóż..dużo wyjasnia.
A PRESTIŻ jest cały tjameniczy, wciągajacy na maxa, równiez ma siwetne aktorstwo. Intryga ifaubła jest skomplikowana a zakonczenie niesmoawicie genialne. PRESTIŻ to arcydzieło, ILZUJONISTA to film bardzo dbory, na 8/10..ale tez film który mógł być wiele lepszy...
polecam oba, ale bardziej PRESTIŻ..!!!
Ok. Uginam się pod ciężarem ataku :))Kilka słów wyjaśnienia dla mojego stanowiska:
1. PRESTIŻ mi się podobał- dałem mu chyba 8/10 tylko domyśliłem się, że to duplikat zostanie zabity kiedy zobaczyłem te powielone cylindry i koty :)) Brata bliźniaka skojarzyłem kiedy połączyłęm numer z szafą, odwiedziny tajemniczego pomocnika w więzieniu i dziwne zachowanie Bale`a w stosunku do żony (dało się wyczuć, że jest ich dwóch) - nie ściemniam tak było;
2. W ILUZJONIŚCIE domyśliłem się zakończenia kiedy rozpoznałem lekarza i faceta na dworcu - fakt zmyliła mnie tylko odrobinę nieudawana rozpacz Nortona kiedy znalazł ciało.
TO TYLE JEŻELI CHODZI O PRZEWIDYWALNOŚĆ :)))
Iluzjonista podobał mi się bardziej ze względu na nastrój - dziwny, bajkowy i czasami mroczny - trochę jak u Burtona, któego uwielbiam.
Żaden z ww filmów nie jest moim zdaniem wybitny. Takim mianem mogę określić np FARGO czy AMORRES PERROS.
Widzisz, jeśli się przed "Iluzjonistą" przeczytało parę książek, a w szczególności "Romea i Julię" i "Hrabiego Monte Christo" to zakończenie jest przerażająco wręcz proste. Niestety, nie ten gatunek - "Iluzjonista" to nie film, gdzie mogłaby zginąć główna bohaterka. Zmierzało do happy endu, co było wiadome od początku, i happy endem się skończyło, i to bardzo łatwym do przewidzenia od sceny znalezienia ciała i rzekomej śmierci...
Poza tym "Iluzjonista" ma jedną zasadniczą wadę - łopatologiczne i naciągane (chodzi mi o sam 'system' kojarzenia Uhla) zakończenie. W "Prestiżu" wszystko wynika z siebie, w wyniku montażu i umiejętnego prowadzenia fabuły podsuwa coraz to nowe wskazówki (które sam wychwyciłeś przecież) i sprawia, że...no właśnie - nic nie jest takie, jak się wydaje, w przeciwieństwie do storyline'u w "Iluzjoniście", gdzie tego artyzmu w prowadzeniu fabuły zabrakło i jedyni, którzy dali się zaskoczyć, to ci, którzy na filmie albo przysnęli (co nie jest takie trudne ;)) albo po prostu zakończenia przewidzieć nie chcieli.
A porównanie do Burtona mnie osobiście trochę dziwi, nawet mi do głowy nie przyszło, że komuś się cukierkowa bajkowość "Iluzjonisty" może kojarzyć z tą wysmakowaną lekko mroczną groteską - bo Burtona również lubię :)
pozdrawiam serdecznie :)