Słuchajcie... A po co Angier w ogóle zabijał swoje klony? To bez sensu. Po co ich wszystkich zabijać?
a co miał z nimi zrobić? a co by było gdyby ktoś zobaczył kilku Angierów naraz? cały plan poszedłby w 3,14zdu.
Borden radził sobie z jednym sobowtórem. Po cholerę Angier robił 16000 klonów? Nie można było poprzestać na jednym?
Jak jesteście tacy cwani, to mi to wytłumaczcie.
W sumie moja poprzednia odpowiedź była nieścisła.
Ponieważ, Angier chciał wrobić Bordena w morderstwo MUSIAŁ mordować swoje klony. Wiedział, że w końcu Borden zejdzie pod scenę przyjrzeć się trickowi, a tam czekać na niego będzie topielec. Tyle.
Masz jeszcze jakieś istotne pytania, których nikt nie zadał?
O, widzę, że aneks nastąpił. Ale skoro po takim długim czasie, uznałem to tłumaczenie za zbyt naciągane. Przykro mi.
zabijał przede wszystkim dlatego że były takie same jak on - ambitne i zdolne do wszystkiego by osiągnąć cel, nad kimś takim się nie da zapanować ani współpracować... jeśli nawet, to była by bardzo krótka współpraca...skończyła by się w momencie zdecydowania kto ma być ?człowiekiem w szafie?...
najbardziej bolesne było dla Angiera to że musiał "kłaniać się" z pod sceny, Angier i klon czuli by to samo i żaden z nich nie chciałby się tam znaleźć..