Robert Angier czy Alfred Borden? Moim zdaniem ten drugi. Przez cały film 'woli się' Angiera, jednak po obejrzeniu całości nie dość, że to bracia są bohaterami bardziej pozytywnymi, to Borden jest lepszym magikiem.
Co o tym sądzicie?
Film 10/10.
Dla mnie ciekawszym pytaniem jest, który był lepszym człowiekiem? Może żaden? Może obydwaj byli siebie warci? ;)
Tak, obydwaj byli siebie warci jednak po obejrzeniu filmu lepiej się myśli o Bordenie (może ze względu na córkę?). Bardzo dobrze, że był ktoś taki jak Cutter, który był tym sumieniem i najbardziej pozytywnym bohaterem
lepszym iluzjonista byl zdecydowanie Borden.. przeciez to on od razu wiedzial ogladajac spektakl jak dany iluzjonista to robi (przyklad chinczyka-ktorego pojac nie mogl angier, czy odkrycie wersji przeniesionego czlowieka z dublerem- ba daje wzmianke ze jest pijany i grubszy), przedewszystkim on wymyslil najlepszy numer- przeniesionego czlowieka na widok ktorego angierowi opadla szczeka...
Robert natomiast (jak jest powiedziane i pokazane w filmie) byl lepszym showmanem.. umial "ubrac" skradzione, oklepane pomysly w widowiskowa otoczke, czego borden nie potrafil...
ja akurat przez caly film wolalam Bordena- moze przez Bale'a- nie wiem:D
co do tego ktory byl peszym czlowiekiem... jak ktos powiedzial obaj byli siebie warci aczlowiek.. borden tak naprawde nie zrobil nic zlego-oprocz tego ze przez to jak zyli blizniacy krzywidzil zone... ale tak naprawde to angier byl tym zlym- przez smierc zony opetala go obsesja najpierw probowal go zabic (numer z pistoletem) potem wciagnal ich w chora rywalizacje, zabijal "siebie"-klony, no i prawda jest taka zabil tez jednego z blizniakow, gdyby trafilo na drugiego odebralby jego corce ojca..
i odebrał....znaczy się wyszło na to że zabił jego brata, ale Angier był świadom że córka zostanie sierotą i zepsuje jej życie, skazując Bordena na śmierć. Borden miał pasję i ambicje bycia coraz lepszym iluzjonistą, zaś u Roberta przerodziło to się w chorą zemstę
"borden tak naprawde nie zrobil nic zlego-oprocz tego ze przez to jak zyli blizniacy krzywidzil zone... ale tak naprawde to angier byl tym zlym- przez smierc zony opetala go obsesja najpierw probowal go zabic (numer z pistoletem) potem wciagnal ich w chora rywalizacje"
Borden nie robił nic złego ? A kto zawiązał inny węzeł na rękach żony Angiera ? No i kto z bliźniakiem doprowadził do samobójstwa żony?
Angier na początku filmu wydawał się bardziej zrównoważony, dopiero po wypadku dopadła go chęć zemsty, ale to przecież normalne zachowanie.
Gdyby Borden przyznał się do związania mocniejszego węzła pewnie poszedłby siedzieć i nie byłoby sprawy. Według mnie zasłużył sobie na śmierć i byłem zawiedziony gdy się okazało że ma bliźniaka.
obejrz jeszcze raz, uwaznie...
po 1 wezeł zawiazal na wyrazne zyczenie zony (zaczyna wiazac stary wezel jednak ona patrzy na niego i kiwa glowa, on zaczyna wiazac ten drugi) wiec to nie byla tak do konca jego wina i do tego wypadek przy pracy wiec nie poszedl by za to do wiezienia bo za co? za to ze mu kazala zawiazac inny? ryzyko zawodowe.. rownie dobrze moglaby starego nie rozwiazac
po 2 nie chodzi o to ze nie chcial sie przyznac, on poprostu nie wiedzial!:D:D
po 3 coz samobojstwo bylo jej decyzja, oni zyli w taki sposob zanim ja poznal, dla nich bylo to calym zyciem i mieli to zmarnowac? o to chodzi w tym filmie- ponosili konsekwencje dobrej sztuczki, calkowite poswiecenie
po 4 nie koniecznie normalnym zachowaniem jest chec zniszenia kogos, zabicia, odebrania corki ojcu i odwrotnie.. moim zdaniem smierc zony nie jest tutaj wytlumaczeniem, rywalizacja, poczatkowa obsesja owszem ale potem bylo to juz za duzo stalo sie psychiczne
po 5 nie wiem czym sobie zasluzyl na ta smierc?
co do posiadania blizniaka- to jest esencja filmu(i ksiazki)- bez tego nie mialby on sensu, nie bylby taki dobry, bo to element zaskoczenia a dodatkowo tlumaczy wiele malych szczegolikow rozsianych w calym filmie ktore zauwaza sie dopiero ogladajac drugi raz (tak jak ta sprawa ze nie wiedzial ktory wezel zawiazal)
Przeciez to nie blizniak byl...czy aby na pewno nikt w tym filmie nie przejmowal sie czlowiekiem w skrzyni ???
to nie borden spowodował samobójstwo żony tylko jego brat. ona sama mówiła, że jednego dnia mąż ją kochał innego nie. to wszystko zależne było od tego, który był z nią danego dnia. z borden była szczęśliwa, z jego bratem nie i od niego właśnie chciała się uwolnić.
no wlasnie to jest posrednia przyczyna tego dlaczego byla nieszczesliwa i sie zabila... dodatkowo ona chyba wiedziala o nich... (scena w ktorej sie kluca jest zasugerowane i mowi ze ona nie potrafi zyc w taki sposob)
brat blizniak to tez borden.. wiec skoro jeden blizniak byl odpowiedzialny czyli tym samym borden bo przeciez nie mamy zaznaczonego ktory jest ktory z imienia czy nazwiska..
mnie się jednak wydaje, że nie wiedziała. a to, że nie może tak żyć odnosiło się do tego, że jej mąż zmieniał się często, jednego dnia najważniejsza dla niego była magia, innego - żona. coraz częściej zaczynała myśleć, że kocha magię bardziej niż ją, męczyło ją to, aż któregoś dnia nie wytrzymała... gdyby wiedziała, to dlaczego zgadzałaby się na to, żeby jednego dnia wracał do domu mąż, a drugiego jego bliźniak?
ha, fakt, obaj mieli na nazwisko borden. ;) nie mamy zaznaczone który jest który, bo mamy nie wiedzieć, że jest ich dwóch :) dowiadujemy się właściwie w ostatniej chwili...
pisząc borden miałam na myśli cały czas męża. a pisząc brat - brata męża sary. wiadomo, prawda? ;)
czyli...
wydaje mi się, że borden/bliźniak/nie-mąż był winny śmierci sary. borden/bliźniak/mąż kochał sarę, cały czas, ona była ważniejsza dla niego niż cała magia, w przeciwieństwie do bordena/bliźniaka/nie-męża.
co do zony to niekoniecznie bo ona chciala tez cos powiedziec tej eee nie pamietam jak ma na imie ta co grala ja johannson tylko tamta nie przyszla na spotkanie i borden odetchnal z ulga..
dlaczego zgadzalaby sie? moze porostu nie wiedziala ktory to ktory (oprocz tego kochania)
no ale nie wiem..:D troche zbyt pokrecone.. i chyba zalezy od interpretacji
a co do winy to moim zdaniem blizniak/maz rowniez jest winny bo przeciez tez w tym trwal? robil to co tamten jedyna roznica bylo to ze jeden ja kochal a drugi nie...
ale myslac logicznie to przeciez po 1 mogli jej powiedziec (choc wiazalo by sie to z duzym ryzykiem) po 2 mogli zamieniac sie tak ze tamten zawsze "trafial" do zony