Witam.
Wczoraj widziałem, i wszystkim którzy jeszcze nie widzieli filmu gorąco go polecam, by zdążyli obejrzeć zanim zdejmą z ekranów kin.Choćby dlatego, że jest w wiele fantastycznych "scen kinowych", jest scena, jest oświetlenie padające na aktorów/artystów/iluzjonistów, i jest publiczność którą zawsze ostatecznie jesteśmy my sami.Kilka słów "na gorąco " raczej dla tych co już film widzieli.
Poziom Akcji- Dla mnie wszystko jak należy,fabuła zwarta, zarazem dynamiczna, nie jednoznaczna. Dźwięk, zdjęcia, montaż, wszystko jak w przedstawieniu trzymającym od początku do końca w napięciu.
Poziom psychologiczno -społeczny.Dobra gra aktorska, ciekawa figura rywalizacji między dwoma mężczyznami, artystami. Interesująca rola Sary, i urzekająca naiwność Scarlet J. Ciekawe rysy psychologiczne , brak nadętego moralizatorstwa. I wiele innych momentów istotnych, o których nie napisałem..
Poziom najogólniejszy dla mnie najciekawszy. Czym jest dzisiaj kino? Czy nadal jest jak przebiegła sztuczka magika,sztuką zakrywania ? Czy wraz z przekroczeniem barier technologicznych nie zmieniamy całkowicie istoty najważniejszej(w sensie najbardziej wpływowej) ze sztuk? Do czego doprowadzi sytuacja w której, każdy z twórców wykorzystując zdobycze technologi, zaczyna opowiadać historie nie związane już z naszym "przeżywaniem świata"?
Co jest istotą sztuki dziś?
Dwa świetne monologi,"umierając angier" i kończąca film kwestia "Cuttera". Jeśli nie ma tajemnicy, jeśli wszystko jest materialne(jak mówi angier) to czym jest ten wyraz twarzy widza, nasz wyraz twarzy?
Jeśli wszytko to jest iluzja, jeśli patrzymy zawsze w złą stronę, to dlaczego tak wielu z nas czeka na "Prestiż"?
Pozdrawiam