Temat mojego postu nie odnosi się do oceny filmu:) chodzi mi o to, ze przewaznie we wszystkim kazdy doszukuje sie drugiego dna. a tu ich bylo wiecej. moim skromnym zdaniem chodzi o to, ze tak naprawde widzimy wszystko tak jak chcemy widziec. doszukujemy sie nieprawdopodobnych historii, dziwacznych umiejetnosci itp., a tu sie okazuje, ze gdybysmy sciagneli klapki z oczu wszystko wydaje sie proste. z tym, ze....
i tu przechodze do kontrataku wlasnej siebie. klonowanie czlowieka w formie jaka prezentuja nam tworcy filmu wcale nie jest zabiegiem prostym. ba! wrecz niemozliwym! dlatego stwierdzenie, ze nalezy przyjrzec sie uwazniej, bo rozwiazanie stoi przed naszym nosem i jest banalne nie znajduje potwierdzenia.
fakt, ze widz domysla sie na czym polega finalowa sztuczka juz po tym, jak zostaje zaprezentowana po raz pierwszy nie ma znaczenia, bo to dzieje sie potem jest trudne do przewidzenia. chociaz wiedzialam, ze Bale ma jakas tajemnice, jest ona zwiazana z Fallonem i wkrotce zostanie ona ujawniona. w koncu jego zona rzuca nam to w ekran dosc wyraznie;)
jesli ktos sie polapie w moim toku myslenia to sie bede cieszyc. trudno mi zebrac mysli, bo doslownie przed chwila wrocilam z kina i mam w glowie ten pozytywny chaos, ktory sie ma po obejrzeniu genialnego filmu. pewnie beda dygresje jak sie z tym przespie;)
w kazdym razie zycze Wam i sobie wiecej takich filmow.

pozdrawiam:)