Dlaczego gnat Sebastiana nie był naładowany? O czym to ma właściwie świadczyć?
O tym, że od początku wcale nie zamierzał nikogo skrzywdzić. Chciał jedynie, żeby ktoś go wysłuchał i poświęcił chwilę uwagi (może po raz pierwszy w życiu).
Ten nienaładowany pistolet to taka głęboka i błyskotliwa metafora nieskrywanej i niepokojącej pustki wewnętrznej która trapiła głównego bohatera. Ten pocisk, a raczej jego brak, to śmiała i zuchwała zabawa twórców, którzy w ten sposób puszczają filuternie oko do widza, rozwijając tym samym przesłanie głównego bohatera, kpią z niego - pocisku nie było, tak samo jak nie było jego manifestu, który ostatecznie został spalony i nie został wygłoszony. W mowie potocznej mówi się, że jeśli coś się nie powiodło albo zakończyło się porażką, wtedy to coś nie wypaliło albo jest kapiszonem. Twórcy poszli o krok dalej i zrobili z niewypału cały film, który jest niewypałem samym w sobie. Ten pistolet to taka kropka nad i.