PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8896}

Proces

Le Procès
7,3 3 903
oceny
7,3 10 1 3903
7,3 9
ocen krytyków
Proces
powrót do forum filmu Proces

Próbowałem przebrnąć przez książkę, ale wydawała mi się tak bezsensowna, że nie dobrnąłem bodajże do 20 kartki. To samo z filmem, Zmusiłem się do obejrzenia tego tytułu tylko i wyłącznie ze względu na moją ulubioną Romy Schneider. Ale było ciężko, naprawdę.

Rozumiem - konflikt - wszyscy przeciwko jednemu, nie wiadomo o co jednostka jest oskarżona itede...

Proszę o wytłumaczenie mi dlaczego takie książki i filmy powstają, naprawdę chciałbym to zrozumieć.

Dla mnie za ciężki, widocznie te intelektualne bzdury to dla mnie za dużo, ale np. filmy Bergmana choć trudne uważam za wspaniałe i jakoś do mnie przemawiają,,,

ocenił(a) film na 10
bardotek69

Takie filmy powstają z tego samego powodu, co wszystkie inne - by je oglądać.

Mówisz, że książka i film są bezsensowne, a dla mnie bezsensowna jest Twoja wypowiedź. Skoro rozumiesz ideę, wiesz o co w filmie chodzi, to co jeszcze mam Ci powiedzieć? Dlaczego nie zostało wytłumaczone, czemu Józef K. został aresztowany? Hitchcock sformułował kiedyś pojęcie "MacGuffina", jako czegoś, co napędza całą fabułę, jest w jej centrum, ale na dobrą sprawę jest to (MacGuffin) totalnie nieważne. Takim MacGuffinem jest choćby walizka w "Pulp Fiction", gdzie wszystko się dzieje wokół niej, ale nie dowiadujemy się co jest w jej środku, bo na dobrą sprawę jest to nam niepotrzebne. I to samo jest z "Procesem" - powód aresztowania Józefa K. jest MacGuffinem. Bo nie chodzi tutaj o jakieś rozwiązanie, chodzi o AKCJĘ, o fabułę, o to całe pokonywanie labiryntów, o niemoc głównego bohatera. Zresztą cała sytuacja może mieć także wymiar metaforyczny, zależy jak kto co będzie odbierał. Film "Proces" jest tak świetnie nakręcony (a raczej, jest tak świetnie napisany scenariusz), że można go oglądać nawet jak dobrą komedię.

Kafka był pisarzem, który eksperymentował z twórczością literacką, jak większość uznanych pisarzy jego czasu. Po prostu po latach pisania książek, które zawierają normalnie skonstruowane fabuły, gdzie wszystko było starannie tłumaczone, postanowiono zrobić coś nowego. O Gombrowicza, Witkacego i Masłowską też się dopytujesz "dlaczego coś takiego powstaje"?

Popatrz, a do mnie Bergman w ogóle nie przemawia, uważam wręcz, że jego filmy są totalnie bez życia (poza "Scenami z życia małżeńskiego"). Kwestia gustów.

glirycynooleinian

MAsłowska to wiocha, jakim prawem stawiasz ją obok tak wybitnych pisarzy jak Witkacy i Gombrowicz?

ocenił(a) film na 10
Moondog

Nie nazwałbym Witkacego wybitnym pisarzem. Jego powieści to raczej potok fabularny i słowny, on sam do tej części swojej twórczości uwagi zbytniej nie przykładał. Jako dramatopisarz, malarz owszem, jako prozaik nie.

A ja Masłowską byłem mile zaskoczony. W XXI wieku, kiedy to niby wszystko zostało już wymyślone i tylko się powtarzamy, Masłowska stworzyła coś totalnie nowego. Czemu obok Gombrowicza? Bo to jest to samo rozbrykanie literackie. Zresztą zawsze tak jest, że jak się postawi współczesnego pisarza obok twórcy starszej daty, to się ludzie oburzają. O Gombrowiczu też większość mówiła, że jak można go stawiać obok wybitnych pisarzy polskich jak Sienkiewicz i Żeromski, skoro to jeden wielki grafoman, idiota i tym podobne. I teraz jest nazywany "wybitnym". Czas wszystko weryfikuje.

glirycynooleinian

Aż mnie zachęciłeś do poczytania trochę tej całej Masłowskiej :D
Inna sprawa, że do grafomanii bardziej skłonności mieli Sienkiewicz i (zwłaszcza) Żeromski niż pan Gombrowicz ;)

ocenił(a) film na 7
glirycynooleinian

Bergman jest świetny jak dla mnie. Przemawia do mnie jak mało kto choć potrafię być krytyczny wobec kilku jego produkcji. Jeżeli podobał Ci się proces że dałeś mu 10 to polecam Ci "Dziewięć Żywotów Tomasza Katza" - bardzo dobry i w podobnej surrealistycznej choć nie aż tak przygnębiającej scenerii.

bardotek69

Takie książki, takie tematy - przestają być intelektualnymi bzdurami, gdy w naszym życiu zacznie dziać się podobnie. Nie patrz na żadne tam recenzje czy interpretacje "Procesu". Każdy ma prawo widzieć to inaczej. Pytali kiedyś profesora Miodka dlaczego dzisiaj warto studiować polonistykę, uczyć się literatury, poznawać ją. Odpowiedział, że dzięki temu - w szybko zmieniającym się świecie - wciąż można zrozumieć człowieka. Mi też połowa książek uznanych za klasykę światowej literatury wydaje być durnym bełkotem. Zacząłem czytać i rozumieć. Proces dotyka problemu strachu, jak sądzę. Nie stałeś nigdy w obliczu chorych wymagań ze strony drugiej osoby? Nie próbował wcisnąć Ci czegoś na siłę ojciec, matka, dziewczyna, a Ty czułeś się skołowany od ich popieprzonych ambicji względem Twojej osoby? "Proces" ma wymowę, dla mnie bynajmniej, dość beznadziejną. Nie ma ucieczki. Ale ja wolę Led Zeppelinów i "Stairway to Heaven" - "są zawsze dwie ścieżki którymi możesz podążyć, ale w Twojej długiej trasie zawsze jest czas, by tę ścieżkę zmienić". Wyobraź sobie, ilu rzeczom musisz codziennie sprostać jak Józef K. - zapłać podatki, złóż PITy, zainteresuj się ile wynosi opłata komunalna za wodę i gaz, idź na spotkanie rady bloku, przeczytaj "Chłopów" bo wstyd ich nie znać... PROCES nas chwyta. Bezlitosny PROCES. A pijąc piwo, paląc papierosa i śmiejąc się z przyjaciółmi do dobrej muzyki - to Ty chwytasz ten PROCES, nie on Ciebie.

ocenił(a) film na 9
bardotek69

"Proces" porusza, oczywiście, problem wolności. W szczególności - w totalitarnym pańtwie, ale też wolności w ogóle.

Józef K. zostaje oskarżony o coś, nie wiadomo o co - i MUSI SIĘ BRONIĆ, podczas gdy jedną z najwazniejszych zasad prawa karnego jest w naszej kulturze domniemanie niewinności, które przenosi ciężar dowodzenia na oskarzyciela. Tutaj sytuacja jest nie tylko odwrócona, ale też "pogłębiona" tak, że nawet słynne powiedzenie o niemożliwości udowodnienia, że nie jest się wielbłądem, nie ma zastosowania, bo Józef K. nie nie przecież, o co sie go oskarża.

Pańtswo totalitarne charakteryzuje się m.in. fikcyjnością prawa. Prawo jest na tyle "wszechogarniajce" i nieostro sfornułowane, że nie sposób go nie złamać. Z drugiej strony prawo to egzekwowane jest tylko wtedy, gdy osoba "decyzyjna" zechce kogoś pociągnąc do odpowiedzialności za złamanie prawa. W praktyce osoba decyzyjna nie jest wolna w swoich postanowieniach - sędziowie, urzędnicy - to marionetki pociągane za sznurki. Wszystkim steruje KTOŚ lub COŚ zza kurtyny. Kimkolwiek lub czymkolwiek by nie było, jest emanacją ZŁA, które - nie wiadomo z jakich powodów - w okrutny sposób bawi się ludźmi wymierzając im "sprawiedliwość". W praktyce okazuje się, że każdy zasługuje na karę unicestwienia.

Jest to więc oczywiście charakterystyka położenia człowieka w państwie totalitarnym.

Ale gdyby siegnąć głębiej, można zobaczyć, że to sama "rzeczywistość" jest totalitarna. Rzeczywistość, w której mami się nas słowem "wolność", a ta "wolność" - nie wiadomo co to, gdzie się kończy, skąd się bierze i co ją gwarantuje. Niejasność w tej kwestii sprawia, że jesteśmy w stanie nieustannego niepokoju. Nie wiemy, kto nas z czego rozliczy i jaki zapadnie wyrok na "proecsie ostatecznym".

Czyli ,że don't worry, sytuacja jest beznadziejna i bez wyjścia :) Trzeba się stawić na proces tak czy inaczej. I ze spokojem wysluchać wyroku. I na nic będą narzekania, że prawo było mgliste i niejasne. Life is life na na na na na. Pozdrawiam

khedes_ona

Chcę Ci podziękować , ponieważ mi również Twoja wypowiedź bardzo pomogła ,bo po obejrzeniu filmu ( choć ja miałam do czynienia z wersją D.H. Jones'a) miałam wrażenie że połowa mi gdzieś uleciała ; ta połowa w której wyjaśniał się sens absurdalnej sytuacji w jakiej znalazł się bohater . Teraz wiem że tak miało być :) Ale bardzo przyjemnie mi się oglądało :))).

khedes_ona

czyli K. nic nie zrobił? ktoś najważniejszy który wszystkim kieruje ustalił, że K. musi być aresztowany. Urzędnicy nie mają na to wpływu nic o tym nie wiedzą tylko wykonują polecania. Żona woźnego puszcza się ze wszystkimi bo nie chce żeby mąż stracił prace. Czyli wszyscy są poddani władzy kogoś ważniejszego.. ( Jestem w połowie książki i próbuje zrozumieć o czym czytam :)

ocenił(a) film na 9
eemilkaa

To zależy od interpretacji - może K. nic nie zrobił... a może na tym właśnie polega jego wina - tym tropem idzie E. Fromm w swojej interpretacji "Procesu". Uważa, że proces jest tam zjawiskiem wewnętrznym, przeżyciem psychicznym, wypieranym poczuciem winy i szansą na podjęcie działania, czego K. ostatecznie nie robi.

To jest krótki tekst, można go znaleźć w internecie, polecam.

ocenił(a) film na 7
khedes_ona

Dokładnie się z tobą zgodzę, mimo że są różne interpretacje na temat zarówno filmu jak i samej powieści to uważam że problem wolności jednostki jest tu kluczowa. Nie jak Tobie ale mi się nasuwa Orwell zresztą generalnie Kafka i Orwell mają wiele ze sobą wspólnego. Myślę że Kafka był do jakiegoś stopnia inspiracją dla Orwella. Podobne surrealistyczne motywy aż same się nasuwają. Nie wiem może moje myślenie jest błędne ale właśnie tak to widzę.

Myślę że za czasów Kafki pojęcie Totalitaryzmu ale monarchia austro-węgierska była również dobrym wzorem do napisania tej powieści. Była to skostniałe pseudo-imperium trzymające się tylko na milionach urzędników które wymyślali absurdalne nakazy i zakazy co zostało zresztą świetnie wyśmiane w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka". Kończąc swoją wypowiedzieć, uważam że proces Kafki jest jego krzykiem na zabijanie indywidualizmu przez system i pokazanie jak system przemienia człowieka z myślącej jednostki w poddanego bez woli, ambicji i jakichkolwiek dążeń.

ocenił(a) film na 9
khedes_ona

Dołożę do pieca, bo jestem w trakcie lektury i trafiłam przed chwilą na właściwy fragmencik:

"Filozofia egzystencjalna stanowi w gruncie rzeczy próbę uzasadnienia potrzeby porządku prawnego poprzez oparcie jej na koncepcji egzystencji człowieka. Natomiast o wiele większym echem odbiły się egzystencjalne koncepcje prawa, które opierały się na KONFRONTACJI WOLNOŚCI EGZYSTENCJALNEJ CZŁOWIEKA Z PRAWEM JAKO ZBIOREM ABSTRAKCYJNYCH REGUŁ. Najsławniejsze z nich dają się zrekonstruować z literatury. Książki Franza Kafki (1883 - 1924), a w szczególności jego sławny "Proces", przedstawiają OBCOŚĆ PRAWA, JEGO ZAGADKOWOŚĆ I NIEZROZUMIAŁĄ SIŁĘ. Opisuje on egzystencjalną reakcję na prawo nowoczesne związane z anonimowością odczłowieczonego państwa biurokratycznego.

Prawo, które ma rozjaśnić naturę konkretnego przypadku przez zakwalifikowanie go pod odpowiednią normę, równocześnie ten przypadek zaciemnia. Wybiera z niego bowiem te cechy, które z punktu widzenia egzystencji ludzkiej są całkowicie nieistotne. Z perspektywy egzystencji konkretnego człowieka najistotniejsze dla jego działań i ich oceny są obszary znajdujące się zawsze poza prawem, nieodgrywające w nim żadnej roli, takie jak sfera przyjemności, grozy i śmierci.

Jednocześnie prawo zawiera już od samego początku zasadnicza ułomność. Nie jest bowiem w stanie udzielić rozstrzygającej odpowiedzi na pytanie, kto pozostaje w granicach prawa, a kto je przekracza. Prawo nie może uznać swoich granic, ponieważ rości sobie pretensje do wszechmocy. Odczuwane jest więc przez jednostkę jako źródło zagrożenia. Taka krytyka prawa odsłania jego obcość i brak związków ze źródłami egzystencji człowieka."

Marek Zirk-Sadowski, "Wprowadzenie do filozofii prawa", s. 57

ocenił(a) film na 9
khedes_ona

Głęboko się nie zgadzam. Jednak nie odbieram racji w tym wywodzie. Dla mnie Proces to przypowieść o ludzkim losie, nie jeśli chodzi o jednostkę. Każdy jest nieustannie sądzony. Ba! My rodzimy się już wyrokiem wydanym na siebie, kwestia jest tylko jak przebrniemy przez cały Proces aż do ostatecznego wyartykułowania wyroku (który jak i w tekście nie zapada w danej chwili, tylko zapada z biegiem czasu). Od narodzin, stara się nam wpoić, że nasze życie ma jakiś głebszy sens, przed nami stoi coś do czego należy dążyć, i gdy się włoży odpowiednio dużo pracy i wysiłku osiągnie się to (owo Prawo), gdy w rzeczywistości jedyną możliwością jest śmierć nim się przekroczy te wrota.

Ponadto Proces to cały mechanizm społeczeństwa i jego "moralności", konieczności podporządkowania się jego działaniu, a zarazem nieustannemu sądzeniu przez nie wszystkich, którzy podążają drogą inną niż uznaje się za przyjęte - właśnie to fikcyjne, nie spisane prawo. Te wszystkie utarte rytuały, którym musimy się poddawać tylko po to aby oddalić na moment wyrok. Bo odrzucenie toku spraw narzuconych przez społeczeństwo, oznacza wyrok.

bardotek69

trafiłeś w sedno: to dla ciebie za dużo. i tak trzymaj.

schschfikation

Trzymam nie puszczam, nie bój żaby!

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
bardotek69

Przede wszystkim, to ta książka nigdy nie została ukończona, a pisana była w kilku notesach jednocześnie w sposób chaotyczny, tak jak Kafce pasowało. Kafka nie chciał jej wydawać, a już na pewno nie w wersji nieskończonej. Zmarł w 1924 roku, a "Proces" został przejęty przez jego przyjaciela i wykonawcę jego testamentu Maxa Broda, 161 stron luzem ze sobą pomieszanych (chyba miało to nawet miejsce jeszcze przed śmiercią Kafki, bo ten ponoć słynął z niszczenia swoich prac). Brod go nie posłuchał, nie spalił niedokończonej powieści, zamiast tego poskładał ją tak jak uznał za stosowne, nie wiedząc kompletnie jaka była faktyczna wizja Kafki odnośnie "Procesu". Także nie wiadomo ile tekstu by jeszcze dopisał, co by usunął i jak by to wszystko poukładał.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones