Rewelacja! Debiut i zarazem jeden z najlepszych filmow w karierze Brooksa. Znakomite i niezapomniane kreacje Wildera i Mostela, genialny LSD i wspanialy scenariusz. Komedia zwariowana, szalona ale zarazem majaca nieodparty urok i cieplo. Klasyk gatunku!
Mam ten film na DVD i długo odkładałem jego obejrzenie. A tu bardzo miła niespodzianka. Gdyby nie momentami irytująca rola Gene Wildera film byłby jeszcze lepszy. Ale i tak dobra komedia
Ja podziwiam odwagę Brooksa. W 1968 roku, gdy dopiero odkrywano humanistyczną tragedię nazizmu, zrobił komedię o Żydach realizujących komedię - musical o Hitlerowskich Niemczech! Przy okazji ponabijał się z dzieci-kwiatów, a także ukrytych faszystów. I publiczność, która jest zachwycona! W tle jest to mądra uwaga, że wszystko w końcu może stać się popkulturową komedią (patrz Bękarty wojny).
Stopień bezczelności tego dziełka do dziś zaskakuje. Ogrom parodii, zdolnej do wszystkiego.
A najbardziej lubię scenę, gdy Bialystock i Bloom czytają pierwsze zdanie "Metamorfozy" Kafki i orzekają, że to może jednak za dobre!