Ludzie piszą tu lada nie dziwy o tym o co chodzi w tym filmie. Sprawa jest prosta - oglądając film może się wydawać że koleś jest kompletnym kretynem czy coś. Ale tak nie jest, chodzi o to że życie takie jest. Żony i dzieci odchodzą, ludzie nie muszą nas lubić my niekoniecznie jesteśmy asami towarzyskimi. Co ciekawe koleś ma upragnioną forsę ale widać już że to nie o to chodziło w życiu i teraz skłania się robić wszystko aby uszczęśliwić rodzinę i oczywiście siebie. Bohater błądzi wali głową w mur, jego życie jest bardzo smutne i nieciekawe. Ale wkońcu nabiera doświadczenia i wytrwałosci - życie takie jest , świetnie jest jego przeobrażenie , przebrnięcie przez kłopoty i smutki że przegrał już wszystko. Świetnie ukazuje to scena w której mówi o swoich doświadczeniach w uczeniu się łucznictwa - był do niczego i wogóle nic nie dawało szans na poprawę , nie umiał strzelać z luku tak aby trafić. Ale próbował tak długo że zapomniał już o usilnym staraniu się wejść na szczyt łucznictwa i w końcu wogóle się nie starając odkrył że zrobił postęp. Ani rodzina ani ojciec ani ludzie ani pieniądze nie przyniosą nam szczęścia . To cały sens tego filmu. Trzeba się pogodzić z tym co się lubi i iść przed siebie. Nie ma sensu wracać do i tak nieszczęśliwego małżeństwa. Nie ma sensu stawać się ojcem dlatego że nie udawało się z nim porozumieć za jego życia. Nie ma co usilnie trzymać się z rodziną jeśli oni nie czują silnych więzów już. Nie ma co robić sobie pod górkę i uciekać przed pozostałym życiem. Nikt nie przewidzi tego co będzie , trzeba poprostu iść przed siebie.