To takie połączenie filmu post-apokaliptycznego z filmem o cyborgach i robotach. Przyznam, że jest to pierwszy film ze stajni Full Moon, który jako tako spodobał mi się bo inne ich produkcje to są kompletne kaszany.
Przez pierwszą połowę filmu mamy fajny klimat postapokaliptyczny - na pustyni jest jakaś odległa baza z kanałem TV i kilkoma osobami. Później mamy ucieczkę i walkę z gumowym syntetykiem (tak go nazywali w filmie) czyli z cyborgiem, który nieco przypominał Terminatora a trochę cyborgi z filmu "Klasa 1999". Na osłodę na końcu filmu pojawia się wielki robot. Także ogląda się to z przyjemnością.
W ogóle film wydany został u nas na VHS pod tytułem "Robot Jox 2", ale nie ma on nic wspólnego z "Robot Jox 1". Poza tym lektor na początku filmu czyta i tak jeszcze inny tytuł - "Śmiertelny wirus". Też głupi tytuł, bo akcja filmu skupia się zupełnie na czymś innym a o wirusie jest mowa dopiero kilka minut przed końcem filmu tylko w jednym zdaniu. W ogóle skoro tytuł oryginalny brzmi "Crash and Burn" to i podobnie powinien zostać przetłumaczony na język polski do ciężkiej cholery! W końcu były to słowa wypowiadane przez tego androida, który wszystkich zabijał "rozwalić i spalić".
Jak już pisałem - film bardzo lekki i przyjemny, lubię takie produkcje. Jeszcze plus za klimatyczną muzykę. Ogląda się to z przyjemnością i te 1,5h mija bardzo szybko. Oceniam na 8/10