Film nakręcony w baardzo starym stylu- przypomina takie produkcje jak "O jeden most za daleko".
Muzyka też nie pasuje. Temat znakomity ale coś nie wypaliło. Sam temat projektu Manhattan został
lepiej- choć znacznie krócej- przedstawiony np. tutaj
http://www.filmweb.pl/film/Niesko%C5%84czono%C5%9B%C4%87-1996-6440
Dwight Schultz- jakoś się nie sprawdził.
Uwielbiam takie stare filmy, jeśli chodzi o muzykę to najodpowiedniej została dobrana ta do napisów końcowych. Gdy przeczytałam w którym roku zmarł doktor i generał, co ma zbieżność z datami narodzin moich rodziców uświadomiłam sobie, że wojna była tak niedawno, a następująca po tym muzyka nakłania do przemyśleń w tym temacie.
ale to własnie nie jest stary film :) 89 rok kilka lat wcześniej Scorsese zrobił wściekłego byka i kilka lat później powstało siedem i cała masa filmów świetnie wyreżyserowana. Ale może to też urok tego filmu- w którym raczej liczy się historia a nie forma, historia, a nie poszczególni bohaterowie. W sumie film ma jednego zbiorowego bohatera- jak to na wojnie.
Też mnie ten film nie zachwycił, ale myślę, że 4 punkty to jednak za mało.
Uważam go za solidną produkcję. Fakt, że tak przez 2/3 przynudza Ogólnie temat tak przedstawiony, że pozostawia niedosyt. Jednak seans nie jest czasem zmarnowanym - ogląda się to całkiem zgrabnie
No cóż- niska ocena wynika głównie ze stylu jaki twórcy przyjęli, a który mi w ogóle nie odpowiadał. O jeden most za daleko- to film reportaż na podstawie znakomitej książki. W tym filmie wiele zdarzeń to fikcja i ten reporterski ton trochę mnie rozczarował- może to wina scenariusza. Brakuje w filmie prawdziwego antagonisty, a jednocześnie nie można powiedzieć, że w filmie jest jakiś bohater zbiorowy. Do nikogo się nie przywiązałem, nikim nie przejąłem, nikt nie rozwija na moich oczach. Podobnie zdjęcia- kompozycyjnie i montażowo film siedzi w latach 50-tych 60-tych? Właśnie moje drugie skojarzenie- trochę jakbym oglądał jakieś "sandałowe" widowisko hollywoodzkie z połowy XX wieku.