American Pie wszystkie :) Chociaż części 4-7 bym pominął.Oprócz tego może Wieczny Student, Uczniowska Balanga ( Dazed and Confused) z lat 90' ale mój ulubiony w klimacie imprezy .:) Super Zioło . Jak przypomnę sobie więcej to dam znać :)
Po co rozmawiacie z Damianho, skoro On ocenił ten film na 10, lol, podobał mi się ale serio na 10 ?
Biedne, skoro taki film jest dla was kultowy. Wieczór kawalerski, Uczniowska balanga, one były takie. Ale widocznie teraz mamy czasy, że kultowe są kolorowe wydmuszki.
Być może. Ja natomiast jestem pokoleniem Pegasusa i Guns N' Roses, i nadal uważam, iż powyższe dzieło, to odpustowa karykatura filmu.
Guns n Roses, powiadasz haha :) Tak się składa, że jestem maniakiem tego zespołu, zadam Ci wiec pytanie: CZY KIEDYKOLWIEK CZYTAŁEŚ TEKSTY GUNS N ROSES? To jest jedna wielka impreza z winem marki Nightrain, dealerm hery, Mr Browstonem i poezją na temat fellatio z cyklu Back Off Bitch. Polecam również jakaś biografie zespołu. Dowiesz się tam o imprezach trwających tydzień ( również z udziałem policji) ;)
Nie rozumiem więc, czym różnią się dzieciaki palące zielsko przy Kanye West ,od dzieciaków jarających do Apetite for destruction. To jest to sama IMPREZA zwana młodością ;)
Zaś do wszystkich fanów Zbigniewa Wodeckiego (do których nadal Cie zaliczam) apeluje: szydełkowanie przed telewizorem nigdy nie było imprezą ;)
Tak, tak, gadaj zdrów. Prawdziwiego kina, to ty synu nie znasz i tyle. Chlanie, ćpanie, obracanie szybkich panienek, to faktycznie temat na film godny ciebie i twego pokolenia.
Wręcz przeciwnie. Lubie kino egzystencjalne z at 70: Herzoga, Pasoliniego, Antonioniego, Bergmana, co nie znaczy, że nie potrafię docenić dobrego filmu komercyjnego, ja np Projekt X. Nie to żebym Cie dołował, ale mylisz nawet kwestie pokoleniowe, na które tak się powołujesz: Pegasus i Guns n Roses dzieli 20 lat różnicy. O jakim wiec pokoleniu mówisz? Pokolenie Fejk? ;) Krytykując, powołujesz się na rzeczy o których masz blade pojęcie. Tak w filmie jak i muzyce. I to jest dopiero lipa ;)
Pokolenie "Fejk"? Nie znajduję takiego wyrazu w słowniku języka polskiego, więc badź łaskaw wytłmaczyć staremu człowiekowi, co to za diabelstwo? Nie przejmuj się, nie zdołowałeś mnie, może nieco rozbawiłeś. Sprawdź sobie najpierw o jakim Pegasusie pisałem, a nie mi tu jakieś farmazony wmawiasz. Dla ułatwienia dodam, iż nie chodzi tu o żaden zespół rockowy, geniuszu.
Koniec rozmowy. Ten film jest skandalicznie słaby nawet jak na kino stricte komercyjne.
Oj tam, oj tam ;) Dobra mamy różne zdania, ja szanuje Twoje, wierze że Ty również moje i nie dogryzajmy już sobie ;)
Różnice pokoleniowe zawsze były np: w 1965 roku Boba Dylana wygwizdano na festiwalach folkowych za to, że zaczął grac na gitarze elektrycznej. Dziś jego piosenki z tego okresu ( np like a rolling stone) uznawane są za klasykę ;)
Określenie "fejk" to spolszczony slang od angielskiego zwrotu fake, fake up ( fałszywka, podróba)
To co to za Pegazus? To mnie zaintrygowało? Wytłumacz ;)
Ależ oczywiście, że szanuje, nawet jeśli nie podzielam - na tym polega dyskusja. No coż, Pegasus, to nieśmiały powiew zachodu, pierwsza jaskółka zawiastująca erę nowych technologii i domowej rozrywki na zuepełnie nowym poziomie. W skrócie: Pegasus, to rodzima wersja japońskiego Famicoma/ NES'a, pierwsza konsola do gier, która oficjalnie trafiła pod rodzime strzechy i masowo zawladnęła umysłami dzieciaków.
;) to teraz pytanie z innej beczki: rozumiem, że Twoja generacja to osoby dorastające na początku lat 90tych. Ponoć dużo się wtedy działo: Nirvana, Gunsi, czarny album Metallicy, brit pop, narodziny techno. Czy faktycznie tamta młodzież tak bardzo różniła się od dzisiejszej? A jeżeli tak to czemu? Pytam poważnie i bez złośliwości.
Z zasady każde pokolenie jest inne, bo przecież rzeczywistość stale się zmienia, wszytsko płynie. Każdą nową generację kształtuje nieco inny świat, wpływa na to tak wiele czynników, że aż nie chce mi się o tym pisać - to zadanie dla jakiegoś antropologa. W gruncie rzeczy, to jesteśmy pewnie tacy sami, różnią nas okoliczności w jakich dorastaliśmy. Niesiony nutką melancholii mogę jedynie nadmienić, iż w moim pokoleniu ważny był element zaskoczenia. Po roku 90 nastał era rzeczy zupełnie nowych( np. MTV i to kiedy była tam jeszcze muzyka;) przemiany ustrojowe zaowocowały prawdziwym "szałem na zachód". Kraj otworzył się na szeroki świat i zalał nasze poszarzałe stragany takimi wspaniłościami, jak kreszowe dresy i tania elektronika w postaci "ruskich" podróbek G&W - jako gówniarz bylem tą całą pstrokatą tandetą szczerze zauroczony;) Myślisz, że dziś dzieciakom chiałoby się czekać tygodniami na zamówiony album Pantery, tłoczyć się w wozie Drzymały, aby przepuścić kieszonkowe na rundkę w Street Fightera, czy zapisywac się w kolejkę, aby móc wypożyczyć Terminatora 2? Konkluzję pozostawiam tobie:)
sugerujesz że obecny konsumpcjonizm odebrał nam ( nu this generation), te subtelniejsze odczucia, które mieliście "WY? Zdziwiłbyś się. Podobnie jak Wy słuchamy ujarani Nirvany Unpluged. To jest ten sam ból. Tyle, że hipokryzja nie jest już novum a dresy zakamuflowały się w lepszych markach ;) Nic się nie zmieniło i nie zmieni. Tak myślę ;) A projket X? Cóż, teenagers dreeam poprostu ;) Cos jak wieczne płyty Sonic Youth ;))
Belzeboobies nie obra sie ale czytam twoje posty i jestem ciekawy ile z tych wyrazen ty konkluzja , melancholia itp uzywasz na codzien ?
ludzie blagam was nie robcie z siebie przez internet humanistow ....
Ja akurat jestem rocznikiem 92 i akurat uwazam ze wzgledem tamtych lat sie wiele zmienilo moim zdaniem glowna przyczyna byl dostep do internetu przykladowo ja i moi koledzy spedzalismy cale dnie na podworku a teraz mlodziez po co ma spedzac czas poza domem skoro moga se popisac na fejsie lub na gg czy innych komunikatorach dla mnie to jest porazka wystarczy zobaczyc co sie dzieje na tych "fejsbukach" polnagie fotki dziewczyn po 13-16 lat ktore juz pisza o milosci i maja chlopakow to jest nie do pomyslenia .Film ocenie przez pryzmat dzisiejszych czasow i swoj . Jesli patrza okiem dziejszej mlodziezy film calkiem fajny jest melo sa dziewczyny jest zabawa na calego brak jakichkolwiek zachamowan czego chciec wiecej od zycia . Patrzac moim okiem film pokazuje bardzo durne postawy ludzi ktore sa czesto nasladowane przez mlodych ludzi ktorzy uwazaja sie jak sie najebia pokaza jacy to sa dorosli i twardzi a nie wiedzia jak daleko im do tego niszcza wszystko chleja na umor a nie na tym polega dojzala postawa .Sam kiedys bylem nie lepszy ale zrozumialem ze dojzalosc polega na tym ze sie podejmuje pewne decyzje i ponosi sie ich konsekwencje . Ale musze przyznac belzeboobies ze poleciles genialne filmy zwlaszcza wieczor kwalerski swietnie w nim zagral Tom Hanks :). Pozdrawiam
Oczywiście, że używam w rozmowie takich słów jak melancholia, czy konkluzja, niby dlaczego nie miałbym? Humanista ze mnie pełną gębą, więc na nic się nie silę, tak piszę, jak mówię. W mowie częściej przeklinam i czasem bezwiednie dodaje eee, ale tak poza tym, to nie ma większej różnicy;)
Napisałeś, że film pokazuje durne postawy młodzieży. Ja uważam iż tego typy durnoty nie są warte filmu. I tyle.
W sumie dobrze ze sa jeszcze ludzie ktorzy pielegnuja polski jezyk :) mnie naprzyklad szlag trafia
ja widze jak dzieciaki go kalecza wprowadzajac skroty albo nie znaja ortografi to jest po prostu parodia .I nie zrozumialem troche ostatniego zdania moglbys to rozwinac :)
Wydaje mi się, że nie ma nic ciekawego w oglądaniu, jak napalone małolaty się upijają, pokazują cycki, bredzą i robią głupie rzeczy - pastwienie się nad psem, to już jakiś szczyt. W tym filmie niczego więcej nie ma, a to co jest nie jest ani śmieszne, ani pomysłowe, no, facet z miotaczem ognia, to było jakieś novum, ale krnąbrne karły i wodujące samochody już były. Jeden kolega tu pisał, że film mu się podoba, bo on takiej imprezie zawsze marzył i to jest chyba jedyne uzasadnienie racji bytu tegoż filmidła, jako kompensacja dla niespełnionych imprezowiczów.
Impreza, to świetny materiał na film, ale niestety sam temat, to jeszcze nie wszystko. Twórcy Projektu X najwyraźniej wyszli z założenie, że im większa rozpierducha, tym zabawniej, przeliczyli się.
Przypomniało mi się: miotacz ognia w środku miasta był już w Zabójczej broni 4;)
Dzisiejsza młodziez tez wychodzi z takiego zalozenia :) ja osobiscie lubie imprezowac ale teraz dyskoteki staly sie synonimem narkotykow, alkoholizmy i gwaltow . Ja chcialbym zeby u nas bylo tak jak jest w szwecji owszem sa dyskoteki ale bez alkoholu :) chociaz jedno zło mniej
"Ja chcialbym zeby u nas bylo tak jak jest w szwecji owszem sa dyskoteki ale bez alkoholu :)"
Ha ha ha - słusznie postawiłeś tego smajla na końcu.
W szwecji bez alkoholu..... Owszem może i są takie dyskoteki, ale ja nie zapomnę tej pijanej i zarzyganej ulicy, tych wywracających się na ulicy dziewczyn ....
człowieku, nie dałeś się podpuścić prowokacjom, na słabe argumenty odpowiadasz dobrymi bez atakowania interlokutora, który sam Ciebie atakuje i jeszcze sprowadziłeś rozmowę na życzliwy ton wymiany poglądów. Nigdy bym się nie spodziewał, że ujrzę coś takiego w internetowej dyskusji, szacun :)
dzięki bardzo ;) cytując tekst ojca chrzestnego z 3 części: " trzeba mi prawników a nie mięśniaków!" ;))
A pistolet do grania w "kaczki" też miałaś? Śmiech tego kundla do dziś dźwięczy mi w uszach;)
no pewnie, że miałam :P najgorsze, że nie zawsze dokładnie łapał gdzie się strzeliło, a przez ten śmiech miałam ochotę w tego psa strzelać i się zemścić ;)
To prawda, pistolet żył własnym życiem. Ja też zawsze próbowałem ustrzelić krnąbrnego zwierzaka, ale bezskutecznie. Na całe szczęście moimi ulubionymi grami była Contra i Mario, więc nie wspominam "kaczek" jako rzeczy szczególnie traumatycznej, szczególnie że była przecież alternatywa - Kowboje;)
no tak! Zapomniałam o kowbojach :D to dopiero było fajne :) ja pamiętam, że dużo grałam w mario i (podobne) island. Aż mam ochotę iść przekopać strych, gdzieś tam leży, pewnie by jeszcze działało :P
Daje głowę, że będzie działał. Pegasus jak Kałaszników jest prosty w konstrukcji, a przez to niemal nieśmiertelny;) Ja swojego niestety sprzedałem i kupiłem C64. Ech, ta dzięcięca lekkomyślność;)
No przecież kuźwa ten kundel to zmora która śniła mnie się przez kolejnych lat masę c:
Mnie też. Ale ja już mu wybaczyłem, bo w sumie biedny był. Jego Pan celował zazwyczaj jak pijany do pisuaru, a juk już w końcu coś jakimś cudem ustrzelił, to psiak musiał lecieć po te marne truchła wiedząc, że i tak żadną z tych kaczek nie przyjdzie mu skonsumować. No i mieszkał w kartridżu, a to samo w sobie musi być mało komfortowe. Ech, ta cholerna dorosłość, zabija swym racjonalizmem cały urok dzieciństwa XD
W kartridżu haha! No faktycznie może i zabija, ale po to mamy Disneya, a nie upośledzoną impre$$$kę zaprojektowaną na "X" :) Ciemno, zimno, do domu daleko
Racja i dobrze, że chłopa jednak spalili, a nie zamrozili, bo jakby zobaczył czym się teraz młode pokolenie zachwyca, to by nam niechybnie znów zszedł.
No, przykra lipa. Dziś się już tylko schodzi (zjeżdża) po schodach. Kiedyś odchodziło się z klasą, z dorobkiem, tęsknotą - teraz to tylko poradniki pozytywnego pomyślunku. A no i kultowe Projekty ;]
Ale co się liczy? Odpustowa impreza? Ja to stary jestem, nie wypada się chwalić;)
No,no, chlanie, ćpanie, zapinanie, to faktycznie może się podobac jedynie małolatom - intelektualna uczta na poziomie pantofelka. Dobra, bez żartów. nie mam nic przeciwko imprezom, ale Projekt X jest zwyczajnie bardzo słaby, gdyby to był film dokumentalny, to jeszcze może jakoś by się obronił.
ale nie musisz odrazu obrazac mojego pokolenia,wasze było inne,a dla nas liczy sie to,proste,nie zrozumiesz tego,podobnie jak ja twojego.
Tu nie ma nic do rozumienia: słaby film jest słabym filmem. Nikogo nie obrażam, stwierdzam pewien fakt i trochę sobie kpię, to mi chyba jaszcze wolno? Myslisz, że mnie się za młodu nie podobały badziewne filmy? Ubóstwiałem Super Mario Bross, a Karate Kid było moim ulubionym obrazem. Chociaż te dwa tytuły i tak wydają mi się perełkami w porównaniu do Projektu X ;) Sekewncje z kolorowymi obrazkami, gołymi tyłkami i ferią wybuchów, to jeszcze nie film. Ale nikt nie zabroni ci uznać tego tworu za kultowy, twoja wola.
dla mnie ten film to arcydzieło,taka imprezka to marzenie wiec ciesze sie ze wrescie powstał taki film bo nie było jeszcze takiego.
Rozumiem. Kiedyś bardzo podobał mi się Human Traffic - w zasadzie lubię go do dziś, ale już nieco inaczej na niego patrzę - i tak mi się wtedy zamarzyło, aby urządzic sobie ze znajomymi coś podobnego. Szybko się jednak przekonałem, że futrowanie się dragami, to jednak nie dla mnie, podobnie jak techno;) Bliżej mi do Świata Wayne'a:)