Oglądając wycięte sceny natchnęła mnie pewna myśl. Chodzi o moment, w którym Inżynier pyta się Weylanda dlaczego chce żyć wiecznie. W sytuacji, gdy bohaterowie dowiadują się, że to nie Bóg ich stworzył, a owi Inżynierowie, cała wiara, religia etc. legła w gruzach. Jednak nie wydaje się wam, ze wtedy pytanie Inżyniera jest trochę idiotyczne? Dziadek lada chwila umrze, zakładamy, że nie ma Boga, a tym samym życia po śmierci, a tego dziwi dlaczego on chce żyć wiecznie? Tak zaawansowaną istotę? Może się mylę, ale wg mnie jeśli Inżynier zadaje takie pytanie, oznacza to ni mniej ni więcej, że wierzy bądź wie o życiu po śmierci, stąd dziwi go, dlaczego Weyland nie chce umrzeć. No chyba, że założymy, że jako stwórcy ludzi za główny cel naszego istnienia Inżynierowie uznali po prostu śmierć, cykliczność, jeden umiera, inny się rodzi i tak w kółko, bez jakiegoś ukrytego sensu egzystencji (a więc dokładnie taka sama sytuacja, jakbyśmy my stworzyli androida), ale to wydaje się raczej mało prawdopodobne. Co o tym sądzicie?
Nie wiem czemu stawiasz istnienie Boga na równoważni z istnieniem życia po śmierci. Tutaj pozostaje do rozważenia stosunek inżynierów do życia i jego naturalnej kolei. Ich technologia ( DNA Aliena - życie które dąży do przetrwania za wszelką cenę ) której używali do tworzenia jak i niszczenia miała również wymiar sakralny i MOIM ZDANIEM jednocześnie byli oni świadomi kierunku jaki obiera życie które nie chce umierać.... Weyland w nieprzyciętej scenie, tłumaczy się, że on skoro stworzył Davida, również jest Bogiem i zasługuje aby żyć wiecznie...
Inżynier nie pyta po co stary chce żyć wiecznie tylko kim że on jest że prosi o taki dar - coś w tym sensie.
Inżynierowie mogą mieć swojego Boga o czym świadczy głowa, która jest nawet na plakacie filmu.
Wszystko wskazuje na to, że nie mógł mu dać nieśmiertelności bo przecież sami padali jak muchy :)
skąd wiesz że to głowa przedstawiająca wizerunek boga? dzisiaj też mamy rzeźby ludzkie, popiersia czy całe sylwetki, ale czy to oznacza że przedstawiają bogów?
W Alien 3 na Fiorinie, planecie więźniów i wyrzutków społeczeństwa, było mnóstwo akcentów religijnych, odwołań do Apokalipsy i Ewangelii (więc nic nie legło w gruzach) trudno nie dostrzec, ale też nie rzucają się one w oczy zbyt nachalnie i nie przeszkadzają w odbiorze filmu, jak w Prometheus. Suma summarum "raz na wozie raz pod wozem", kiedyś Fincher nie sprostał w stworzeniu klimatu dla Scotta i Camerona, dziś Scott nie dorównuje Fincherowi, ponieważ Alien 3 Finchera wykreował gotycką atmosfery grozy, co oznaczało powrót do korzeni. A obecny film Scotta, to zupełnie inna bajka, nie tylko nie wraca do korzeni, ale i brakuje mu gotyckiego klimatu niesamowitości i tajemnicy ;))
Tobie tylko narkotyki we łbie ;)) Za dużo łykasz tej propagandy ;)) Wiedz, że do normalnych ludzi to nie trafia, a zarzucanie komuś brania (bez dowodów), to najczęstszy sposób atakowania przez ludzi nie mających nic do powiedzenia. Czyli umysłowych karłów ;)) Z litości dla twojej niskiej inteligencji wytłumaczę, że "gotyk" i elementy gotyckie, są często spotykane w horrorach, ale "umysłowy karzeł" wie lepiej, niż profesjonalni recenzenci i krytycy, a to oni właśnie połączyli ten "styl" z horrorem ;)) I jeśli będziesz dalej się upierał to udowodnię ci, kto jest głupi i kto "bierze" ;))
Na dobrą sprawę to teoria Darwina pogrzebała sens religii już ponad dobre 100 lat temu ;)
Poza tym czemu niby twórca miałby obdarzać życiem wiecznym swój twór? Tak jak dla nas zabawkami są bakterie, tak samo i my byliśmy dla Inżynierów zabawką. Stworzyli nas nie dlatego, że nas potrzebowali, lecz ponieważ mogli nas stworzyć. Bogaci ludzie to bardzo często ekscentrycy, którzy robią i kupują rzeczy, których nie potrzebują i które pozbawione są sensu. Robią te rzeczy nie dlatego, że jest to dla nich ważne, czy też potrzebne, lecz dlatego, że ich na to stać. Inżynierowie mogli nas stworzyć, więc postanowili to zrobić, bez większego zamysłu. Poza tym jest to ważne pytanie - po co gość żyjący tyle lat chciałby żyć tyle czasu? Jak spożytkowałby ten czas? Niektórzy ludzie chcą żyć by żyć, bez powodu. Ten motyw przewija się przez wszystkie filmy z ksenomorfem - W Obcym Weyland tworzy roboty na swój "obraz i podobieństwo", w Obcy kontra Predator Weyland chce zapisać się w historii jako odkrywca, by ostatecznie w Prometeuszu zapragnąć nieśmiertelności. Za kilkanaście lat postać Weylanda może stać się nowym archetypem bohatera, bohatera który pragnie zostać zapamiętany, boi się przeminąć i być zapomnianym.
Co do końcówki Twojej wypowiedzi - jest to bardzo prawdopodobne. Istnieją III Prawa Życia: Jedzenie, przetrwanie, reprodukcja. Cała reszta to dodatek.
Spoko, że odkryłeś już prawdę o naszej egzystencji ... zazdroszczę :) Ale skupiając się na filmie: początek filmu wyraźnie sugeruje, że inżynierowie nie tworzyli "dla zabawy"
Nie umniejszam tu w żaden sposób celu filozofii, lub sztuki, lecz biologicznie patrząc są to raptem dodatki, które są zbędne w kontekście naszego przetrwania. Oczywiście doniosłość ich wpływu na nasz rozwój i świadomość jest nie do ogarnięcia. Ja osobiście nie odnalazłem w tym filmie odpowiedzi na pytanie czemu nas stworzyli i pozostawili gdzieś na jakieś planecie. Poza tym podchodząc do tego filmu jak do SCIENCE-fiction należy zadać pytanie co z szympansami? Nasze DNA jest z nimi niesamowicie skorelowane, czy florę i faunę na Ziemi również stworzyli Inżynierowie? Czy to był dla nich jakiś eksperyment?
Film ogólnie wydał mi się meeeega naciągany, a przynajmniej postacie jakie zostały wykreowane. Najbardziej mnie rozwaliła sytuacja gdy odkryli ciało Inżyniera, a genetyk stwierdził "nie ma tu nic ciekawego, wracam na statek". Toż to jest całkowicie nielogiczne postępowanie! Tak naukowiec-biolog miałby się zachować w przypadku odkrycia obcej cywilizacji? No bez jaj... Film mnie osobiście zawiódł na tym polu.
Oriflamme "po co gość żyjący tyle lat chciałby żyć tyle czasu?". Ja sam nie chciałbym żyć wiecznie, bo wierzę w Boga i w życie po śmierci. Ale... co w sytuacji, gdy ktoś jest pewny, że po śmierci nic nie ma? W tej sytuacji pragnienie nieśmiertelności zaczyna nabierać sensu i ja sam w takiej sytuacji zmienilbym zdanie.
Zmartwię cię, najprawdopodobniej nic nie ma, (ale ja też wierzę w Boga, dziwne może, ale mi to pomaga) nauka jeszcze nie uległa religii, wręcz przeciwnie ciągle jej ucieka, wytłumaczając wiele tajemnic ;)) Wiemy jak powstał wszechświat , wiemy ile ma lat, wiemy jaka jest wielkość "widzialnego wszechświata" (ciemna materia), wiemy ile lat ma Ziemia, wiemy ile lat ma pierwsza i najstarsza planeta na której było życie (olbrzym gazowy). Wiemy jaki kształt ma wszechświat, że ciągle się rozwija i że ma związek z naszym mózgiem (rozwija sieć jak mózg). Wiemy, że możliwe jest istnienie innych wszechświatów ;)) Pomimo tej wiedzy, istnieje jeszcze coś, kolejne "prawo naturalne", którego nie znamy ;)) Mówi się, że wszechświat powstał z "Wielkiego Wybuchu", który początkiem nie był, tylko częścią cyklu, przyjmuje się zatem, że w chwili gdy wszechświat przestanie się rozszerzać (koniec działania Wielkiego wybuchu), zacznie się kurczyć. Koniec jego przewidywany jest od kilku do kilkudziesięciu miliardów lat ;))
O wszystkim tym, o czym napisałeś wiem ;) Ale... świat obecnie mamy jaki mamy i nawet naukowcom nie można do końca wierzyć. Nigdy nie wiadomo, być może kiedyś się okaże, że cała ta Teoria Wielkiego Wybuchu to mistyfikacja. Nawet jeśli nie, to ktoś to musiał zacząć. Wielki Wybuch nie nastąpił bez przyczyny, ktoś bądź coś musiało go zainicjować. Mało tego, patrząc na to jak skomplikowaną maszynerią jest człowiek, ciężko sobie wyobrazić, by w ogóle życie było wytworem przypadkowym. No bo o ile rozumiem zasady ewolucji, która rozwija organizm wedle potrzeb, o tyle jak hmm "wytłumaczyć" naturze, że np. potrzebujemy większej inteligencji? Inteligencja, myślenie, zapamiętywanie, analizowanie czy nawet posługiwanie się mową są tak abstrakcyjnymi pojęciami, że niemożliwe jest, by były wytworem ewolucji (ponoć pochodzimy od małp, które np. nie umiały mówić. Na jakiej podstawie więc i w jaki sposób natura dostrzegła, że praludziom przypominającym wtedy jeszcze małpy przydałaby się mowa i je w ową uposażyła?). Ewolucja właśnie działa na takich zasadach - ty, twoi rodzice i dzieci często sięgacie po rzeczy na górnych półkach? Natura będzie uposażać kolejne wasze pokolenia w coraz dłuższe ręce i większy wzrost. W jaki więc, analogiczny sposób dać sygnał naturze, że chcemy mówić czy być mądrzejsi? Dla mnie to jest irracjonalne i o ile jestem w stanie uwierzyć w prawdziwość jako takiej teorii ewolucji, o tyle jestem święcie przekonany, że akurat przy tworzeniu człowieka "ktoś" maczał palce.
Wszystko da się wyjaśnić, Ziemia powstała jako część tworzącego się Układu Słonecznego, który uformował się z wielkiej wirującej chmury gazu, pyłu i skał. Zawarty w mgławicy wodór i hel pochodziły głównie z Wielkiego Wybuchu. Cięższe pierwiastki aż do węgla mogły powstać w wyniku syntezy termojądrowej w gwiazdach, a pierwiastki o większych liczbach atomowych powstały podczas wybuchów supernowych. Oznacza to, że przynajmniej część materii obecnego Układu Słonecznego pochodzi z wcześniejszych gwiazd, w tym i z supernowych. Kolejny proces to fotosynteza - biochemiczny proces wytwarzania związków organicznych z materii nieorganicznej, przez komórki zawierające chlorofil lub bakteriochlorofil, przy udziale światła. Jest to jedna z najważniejszych przemian biochemicznych na Ziemi ;)) Fotosynteza jest jednym z podstawowych procesów biologicznych. Warunkuje ona istnienie absolutnej większości organizmów żywych na Ziemi. Dzięki reakcjom fotosyntezy możliwa jest przemiana materii nieorganicznej (CO2) w organiczną stanowiącą źródło energii dla organizmów heterotroficznych ;)) To właśnie uboczny produkt fotosyntezy, tlen, jest niezbędny do życia wszystkich organizmów heterotroficznych z wyjątkiem bakterii beztlenowych ;)) Obecny w atmosferze Ziemi tlen jest skutkiem fotosyntezy. Proces fotosyntezy jest jednym z czynników ustalających poziom CO2 w atmosferze ziemskiej ;))
Teoretycznie można przyjąć taki scenariusz (maczania palców), wgłębiając się w pewne szczegóły ;)) Operacyjne usunięcie całej trzustki u drapieżników (człowiek, kot, pies, lis, sowa, inne ptaki drapieżne) prowadzi do ciężkich zaburzeń w organizmie i do szybkiego zgonu. A przecież drapieżniki spożywają minimalne ilości węglowodanów. Operacyjne usunięcie trzustki u zwierząt trawożernych: koza, owca, królik, krowa, a także małpy (!!!), powoduje niewielkie zaburzenia w przemianie materii i zwierzęta trawożerne oraz małpy mogą żyć bez trzustki bardzo długo ;))
Człowiek i drapieżniki bez trzustki żyć nie mogą. Insulina jest daleko bardziej niezbędna u człowieka i pozostałych drapieżników niż u zwierząt trawożernych i małp. Drapieżniki, a zwłaszcza ptaki drapieżne, mają większy mózg, są o wiele bardziej inteligentne od trawożernych czy ziarnojadów, żyją też o wiele dłużej. Człowiek z budowy anatomicznej, biochemii, historii jest typowym drapieżnikiem. Jest superdrapieżnikiem od początku nauczonym jak należy najbardziej wartościową żywność pochodzenia zwierzęcego „ulepszać" przy pomocy ognia ;))
Człowiek nie mógł mieć wspólnych przodków z małpami, ponieważ bez trzustki żyć nie może, a małpy mogą. Ponieważ nie ma żadnej odporności na śpiączkę afrykańską, na którą małpy są odporne. Małpy, przeważnie roślinożerne z konieczności, to znaczy gdy nie mogą zdobyć produktów pochodzenia zwierzęcego lub przez pokolenia odzwyczaiły się od jedzenia produktów zwierzęcych, mają budowę bardziej zbliżoną do drapieżników niż człowiek. Zwłaszcza pawiany. Mają uzębienie typowe dla drapieżników, a drapieżnikami nie są.Uzębienie człowieka zupełnie nie przypomina uzębienia ani drapieżników, ani trawożernych. Jest czysto ludzkie. Było takie samo u naszych przodków, jak jest obecnie. Z tym że nasi przodkowie nie mieli próchnicy i nie wypadały im zęby z powodu paradontozy. Dentystów nie było, bo nie byli potrzebni ;))
"Człowiek nie mógł mieć wspólnych przodków z małpami, ponieważ bez trzustki żyć nie może, a małpy mogą. Ponieważ nie ma żadnej odporności na śpiączkę afrykańską, na którą małpy są odporne."
Nie zgodzę się, to właśnie termiczna obróbka mięsa i dieta bogata w mięsa stworzyła człowieka, ale to nie znaczy, że człowiek nie miał wspólnych przodków z małpami. Podobnie jest z piciem mleka przez całe życie przez człowieka, które uratowało w europie ludzki gatunek przed degradacją biologiczną, gdy ludzie zajęli się rolnictwem. Efekt jest taki, że niemal cała europejska populacja posiada obecnie geny umożliwiające trawienie mleka w dorosłym wieku.
Idąc twoim tokiem rozumowania, można by powiedzieć, że nie mamy wspólnych przodków z Azjatami, którzy w większości pić mleka w dorosłym wieku nie mogą.
A to tylko ewolucja i nabywanie swoistych cech w jej toku.
To nie jest mój tok rozumowania, a ogólnie znane fakty, zaprzecza temu zgodność człowieka z małpą w 99%, poza tym jeśli wziąć pod uwagę początki kształtowanie się życia to zbadano, że od początku ewolucja obierała różne ścieżki, jednym z kluczowych jak nie najważniejszym elementem był "fenotyp", zespół cech organizmu, włączając w to nie tylko morfologię, lecz również np. właściwości fizjologiczne, płodność, zachowanie się, ekologię, cykl życiowy, zmiany biologiczne, wpływ środowiska na organizm ;))
Najnowsze badania mówią, że linie goryla od linii szympansa i człowieka oddzieliły się jakieś 10 milionów lat temu, a 8 czy 6 milionów nastąpił rozdział pomiędzy linią szympansa i człowieka. Przez te miliony lat do dzisiaj każdy szedł w swoją stronę zależny od środowiska.
Częsty kontakt z muchą tse-tse wywołał odporność na śpiączkę u małp. Linia ewolucyjna człowieka mogła potrafić lepiej chronić się od owadów, które roznoszą tę chorobę dlatego się na nią nie uodporniła, chociaż podobno „Dobrze odżywieni Europejczycy" na śpiączkę też nie chorują :)
Co do trzustki to z tego co wiem nasi przodkowie byli jaroszami. Dopiero po spróbowaniu mięsa nasza linia ewolucyjna oraz układ trawienny mógł się zacząć dopasowywać sprawiając, że reagujemy na brak trzustki tak jak drapieżnicy. Odmienny genotyp uzyskuje podobny fenotyp? :)
Kilka pytań:
Od kiedy widzialny wszechświat to ciemna materia????
Kiedy odkryliśmy ślady życia na innej planecie niż Ziemia????
Jaki kształt ma wszechświat????
Odpowiedzi na 3 pytania znajdziesz w google, nie będę cię wyręczał w tej przyjemności ;)) Mózg człowieka i drapieżników jest większy od jaroszów, więc wytłumaczenie jest proste, człowiek nie może obejść się bez trzustki, bo mózg wymaga ogromnej ilości energii, a ta czerpana jest z glukozy. Cukrzyca u ludzi to jedna z przyczyn nienaturalnego, ale potrzebnego dla człowieka żywienia, dzięki któremu nasz mózg poprawnie funkcjonuje, ale doprowadza to do choroby trzustki ;)) Nawet z własnego doświadczenia i obserwacji "ludzkich jaroszy", stwierdziłem, że brak wysokoenergetycznej żywności w diecie, czyni mózg niezdolnym do logicznego myślenia i kreatywności, deficyt minerałów i składników energetycznych z kolei, przekłada się na omamy i niską wydajność mózgu ;))
Wcale nie, kłamiesz nie znajdę odpowiedzi w google.... :P
A co z tą śpiączką???????
Gadaj zdrów ;)) Nie kłamię i nie będę się powtarzał, powinieneś jeszcze dziękować, że daję ci wolną rękę zweryfikowania tego co pisałem ;))
Widzę, że cie trzeba za rączkę przeprowadzić - Wstukaj w google Wszechświat, jest mnóstwo odnośników, na którymś z nich będą odpowiedzi na twoje pytania ;)) To są wątki wyrwane z kontekstu, a jest tego trochę do czytania, zrobiłem to już raz, i nie chce mi się powtarzać, to nie ja wymagam weryfikacji ;)) To ty masz zweryfikować mnie, bo przypisałeś sobie taką rolę, więc do dzieła i nie leń się ;))
Już cię zweryfikowałem i nigdzie nie ma o tym informacji jakoby wszechświat widzialny to tylko ciemna materia, do tego nigdzie nie znajduje informacji o znalezionym życiu poza ziemią, a także dalej nie wiemy jaki jest kształt całego wszechświata. Więc po prostu powiedz, że się trochę zapędziłeś z tą wszechwiedzą ;)
http://www.cfa.harvard.edu/image_archive/2011/52/hires.jpg
http://4.bp.blogspot.com/_fa35J5bQgOA/TR05kRsUkrI/AAAAAAAAAHU/fDFIEIpjlps/s1600/ UniverseWMAPMicrowave.jpg
Jak widać wszechświat nie ma struktury kolistej, a elipsoidalną.
Dzięki, że odpowiadasz, ale pierwszy link to mapa jedynie naszego lokalnego wszechświata - czyli tylko jakieś 380 milionów lat świetlnych (więc przyda się jeżeli ktoś wybiera się na wycieczkę), a drugi to kształt wszechświata z czasów, gdy jeszcze nie ostygł, gdy jego temperatura wynosiła ok. 4000K (prawdopodobnie nie było jeszcze żadnych obiektów jak gwiazdy i galaktyk), aktualna temperatura to 2,7K. Oba obrazki mają się nijak do kształtu całego aktualnego wszechświata, a z tego co wiem naukowcy jeszcze tego nie ustalili, ale może szanowny lord coś więcej wie, poczekajmy....
Głębokie pole Hubble'a pokazało nam idealnie jak wielki jest wszechświat i na dobrą sprawę nigdy nie dowiemy się jak wielki on jest, ponieważ się ciągle rozszerza.
Chodzi o kształt nie o wielkość, jest kilka teorii ale nie można powiedzieć, że wiemy jaki jest kształt wszechświata.
Nigdy nie mów nigdy :)
Niestety podtrzymuję to, co powiedziałem, poza tym nie zrozumiałeś, wszechświat składa się z ciemnej materii, masz mnóstwo wiadomości pod ręką, nie wstyd ci "chodzić po wodzie i wody prosić" ? ;))
Bardziej w skład wszechświata wchodzi ciemna materia, "a woda ta jest zasolona i mętna" :)
Uzupełniając wypowiedź mkveli: Europejczycy są uodpornieni na dżumę, która zabija wielu ludzi w Afryce, lecz o ile Europejczyka zabija HIV, to odnotowuje się coraz to większy wzrost wrodzonej odporności na HIV u Afrykańczyków. Oczywiście jest to badane i staramy się na tej podstawie stworzyć szczepionkę skojarzoną. Akurat Azjaci i Europejczycy na polu immunologii są bardzo podobni, ponieważ zamieszkujemy ten sam kontynent.
Poza tym nasze zęby nie są super wyjątkowe, podobne uzębienie mają np hieny i tygrysy, które mają kły do wbijania się zębami w ofiarę, siekacze do drobnienia pokarmu, zaś zęby tylne są przeznaczone do łamania kości.
Jeśli idzie o trzustkę - fajna sprawa, lecz zapominasz wspomnieć o chociażby o jelicie ślepym, które u nas jest organem zanikającym, zaś u ssaków roślinożernych - w tym u małp - jest dobrze funkcjonującym elementem trawienia celulozy i rozkładania na prostsze cukry. Pamiętajmy bowiem, że wywodzimy się z afrykańskich stepów i nasza pozycja wyprostowana wynika z tego, że poruszaliśmy się wśród wysokich traw. Kiedy zaczęliśmy jeść mięso, przestaliśmy potrzebować jeść tak ciężki w przyswajaniu pokarm jak celuloza, więc po prostu przerzuciliśmy się powoli na dietę mięsną. Kolejną rewolucją był osiadły tryb życia i wynikający z tego przymus hodowania roślin (pszenicy, kukurydzy i ryżu). Nasze ciała nie są zbudowane jak ciała drapieżników. Jesteśmy lichej postury i nie mamy predyspozycji by polować - nasza masa mięśniowa jest zbyt mała i zbyt kosztowna w utrzymaniu, byśmy mogli biegać na długie dystanse polując na dużą zwierzynę, bowiem jako dość spore zwierzęta raczej nie zadowolilibyśmy się królikiem, czy czymś równie małym.
Ewolucja sprawiła, że mózg potrzebuje dużej energii, zwierzęta mają większą wytrzymałość i odporność, dzięki temu, że nie marnują tyle energii na myślenie, one mają instynkty, nie muszą myśleć ;))
Teoretycznie. Bowiem w praktyce zaawansowane czynności mózgu przeprowadza np. większość małp, a także słonie i delfiny, przy czym szympansy mają prymitywną kulturę, a także rozwinięte zachowania społeczne.
Oczywiście, ale mniemam, że mówisz o tresurze, nawet małpa nie potrafi ciągle posługiwać się ogniem, do obrony przed drapieżnikami, sporadycznie używa gałęzi, kamieni itp, w życiu dzikim ;)) Był taki filmik na you tube, wojna domowa w Afryce, partyzanci w lesie zaprzyjaźnili się z szympansami, pewnego razu małpa wzięła kałasza i zaczęła walić do murzynów ;)) Nie nauczyła się, że to zabija ? Diabeł tkwi w szczegółach, małpa widocznie skojarzyła, że to ucieszy partyzantów, bowiem mieli w zwyczaju strzelać na wiwat i cieszyć z udanych walk. Ale nie kojarzyła już, że to zabija ;)) Zachowanie rozumne małp itp. najczęściej jest ograniczone do instynktu ;))
Nie, nie mówię o tresurze, tylko o naturalnych zachowaniach małp, które przy okazji nie wynikają z podpatrzenia tych zachowań u ludzi.
"wiemy ile lat ma pierwsza i najstarsza planeta na której było życie (olbrzym gazowy)."
O tym nie słyszałem! Możesz podać jakieś informacje na ten temat? Niesamowicie mnie tym zainteresowałeś. Ile lat świetlnych planeta jest oddalona od nas?
"Mówi się, że wszechświat powstał z "Wielkiego Wybuchu", który początkiem nie był, tylko częścią cyklu, przyjmuje się zatem, że w chwili gdy wszechświat przestanie się rozszerzać (koniec działania Wielkiego wybuchu), zacznie się kurczyć. Koniec jego przewidywany jest od kilku do kilkudziesięciu miliardów lat ;)) "
Jest to jedna z hipotez odnośnie cykliczności materii wszechświata, lecz jest jeszcze jedna, a mianowicie teoria bańki mydlanej. Otóż według niej uniwersum będzie się rozrastać nadal, aż wreszcie pokona hamującą siłę grawitacji i wszechświat się rozpadnie. Mało pozytywne, ale jakże ekscytujące ^^
Wg naukowców odkryto pierwszą planetę po Wielkim Wybuchu, obszernie o tym pisano, niestety obecnie nie mam czasu na szukanie. Na pewno sam znajdziesz. Najstarsza planeta ma 8miliardów lat, nie określono jakiego rodzaju było tam życie, przyjmuje się taką hipotezę po obserwacjach i identyfikacji warunków tam panujących. Jest to hipoteza bowiem poparta jedynie badaniami teleskopem i sondą która pokonała miliardy kilometrów i m.in. przeprowadziła badania na zasadzie mikrofal, co dało zdjęcia wyglądu wszechświata i rozmieszczenie planet. Są dwa scenariusze, stąd różnice zdań, jak zadziała koniec wszechświata. Pierwszą jest kształt gigantycznego leja (w kształcie trójkąta), który się rozszerza pod pewnymi kątami. Druga to kształt owalu, w tym drugim wypadku, można mówić o (efekcie bańki/balona) ;))
Zadawałem raczej pytania retorycznie :) Chodzi mi o to, że Weyland nie miał jakiegoś konkretnego celu na życie. Nie chciał budować szkół i rozwijać nauki. Nie żył po to, by rozwijać naukę, lecz rozwijał naukę po to, by żyć. Żyć dla samego życia, to go nieco upodabnia do ksenomorfa - jednostka która za wszelką cenę pragnie przetrwać.
Religia w moim odczuciu do właśnie kult śmierci, który wmawia ludziom coś, co jest kłamstwem: że najlepsza część życia będzie po śmierci. I żeby chociaż robiła to z szykiem i elegancją typowego Brytyjczyka mówiąc "wiecie, w sumie to nie będzie tam nic fajnego, po prostu nie umrzecie i tyle". Nie, religia idzie w kierunku istnej utopii mówiąc "nie będzie śmierci, będzie dobro, i współczucie, i radość, i szczęście, i miłość, i wszystkie marzenia się spełnią i nie będzie chorób, krzywd, ran, Niczego co jest złe!". To bardzo ciekawe, ponieważ o TAKIM SAMYM wydźwięku powstawały różne dystopie i antyutopie, które opisywały świat bez chorób, śmierci i zła i były przedstawiane jako nieludzkie, pozbawione ludzkiej natury. Mickiewicz w "Dziadach" pisał że nasze człowieczeństwo nie może składać się wyłącznie z dobra lub zła, bowiem tworzą nas oba te czynniki. I to jest prawda - ludzką zdolnością myślenia i bycia istotą rozumną jest możliwość pomylenia się i naprawienia tego. Jeśli w niebie nie będzie zła, to automatycznie znaczy że nie będziemy mogli zrobić nic złego i nic niewłaściwego, a to znaczy że nie będziemy mieli wolnej woli w tym jak tą wieczność spędzimy, a co za tym idzie - pozbawieni wolnej woli będziemy pozbawieni świadomości dobra i zła, tak więc przestaniemy być ludźmi. Czy zatem antyludzka, gloryfikująca zniewolenie w "złotej klatce" idea warta jest tego, by w nią wierzyć? Jak dla mnie nie. Ale jak widać dla niektórych lepiej jest po śmierci żyć nie myśląc, co tak naprawdę sprowadza się do tego, że ani nie będą myśleć w tamtym świecie, ani nawet za życia nie myślą na tym świecie. Nie myślą racjonalnie, nie myślą mądrze. Wielcy hipokryci tego świata którzy uczą dzieci że kłamanie jest złe i nie wolno tego robić, a jednocześnie okłamują i je i siebie samych, że będą żyć kiedy już umrą. Są to ludzie, którzy nie chcą się wysilić i znaleźć piękno w poznawaniu nauki, w oddaniu się bez pamięci sztuce takiej jak poezja czy malarstwo, lub zatopić się we wzniosłej myśli człowieka ewoluującej przez tysiącleciach na kartach historii i filozofii. Wolą wybrać prostą ideę, która nie wymaga od nich myślenia, tylko wiary. Wiary w gadające węże, w zło homoseksualizmu, w kanibalizm, we wróżki i aniołki. No cóż, szkoda że szczęście odnajdujesz w najbardziej upodlonych ludzkich ideach, które kosztowały życie miliony niewinnych ludzi, dziesiątki zniszczonych kultur i narodów, setki tysięcy spalonych manuskryptów, obrazów, tysiące zniszczonych rzeźb i setki prześladowanych ludzi nauki. Nie wiem co Ty w tak nieludzkich ideach widzisz ludzkiego...
Może się mylę, ale twój post zrozumiałem tak, jakbym ja był ten gorszy, bo wierzę w Boga, więc jestem ciemny i naiwny ;) Mało tego, narzucasz ludziom swoje przekonania, że ci fajni to ci, którzy interesują się sztuką czy malarstwem...
Takie niesnaski pomiędzy ateistami i wierzącymi wynikają poniekąd z błędnej interpretacji Biblii. Ludzie biorą to, co jest tam napisane zbyt dosłownie. Spójrz na to, jak wg Biblii był tworzony świat, a później na zdanie naukowców w tej sprawie. Zadziwiająco podobne do siebie, różnią się tylko czasem. A kto powiedział, że te 6 dni to 144 godziny? Może w tym przypadku dni oznaczają okresy, duże przedziały czasowe. Tym bardziej, że siódmego dnia Bóg odpoczywa, a później co? Co robi ósmego dnia? Kto wie, być może siódmy dzień trwa obecnie, bo jakoś nie widać ingerencji Boga w losy Ziemi.
Kolejna sprawa - pewien mądry ksiądz i fizyk jednocześnie, ks. prof. Michał Heller zwykł łaczyć naukę z wiarą. Generalnie ufa dowodom naukowym, ale wierzy w Boga, udowadniając jego istnienie prostym i trafnym pytaniem "kto w takim razie stworzył prawa fizyki?". http://www.rp.pl/artykul/128669.html
Opętania czy spełniające się powoli proroctwa z Apokalipsy św. Jana również przemawiają na korzyść teorii o Bogu.
Mógłbym tak jeszcze trochę powymieniać kwestii, w których ciężko stwierdzić, że religia i wiara to głupota, kłamstwo i zabobony, ale raczej to nie ma sensu, tym bardziej, że nie o tym jest ten temat.
Nie uważam że człowiek jest sam w sobie zły, lecz że gorszym lub lepszym uczynić go mogą wyznawane idee. Religia akurat nawet jeśli z Ciebie zrobi dobrego człowieka, to znajdzie się cała masa, która wykorzysta religię do usprawiedliwienia najpotworniejszych czynów.
"Mało tego, narzucasz ludziom swoje przekonania, że ci fajni to ci, którzy interesują się sztuką czy malarstwem..."
Nie, nie narzucam swoich poglądów. Narzucanie polega na wmuszaniu w kogoś poglądów. Ja nie mówię "stań się ateistą, albo będę Cię torturować!" (to jest domena religii i nie będę z nią w tym konkurował). Ja mówię "myśl racjonalnie, albo zmarnuj sobie życie - wybór należy do Ciebie".
Poza tym owszem, ludzie interesujący się sztuką, kulturą, nauką, czy też czymś innym równie wzniosłym są lepsi, są bardziej wrażliwi na cudzą krzywdę, na piękno, na świat w ogóle. Nauka sprawiła że jesteśmy tam gdzie jesteśmy, zaś filozofia i sztuka uczyniła z nas tych, kim jesteśmy. Warto zapoznać się z tym dziedzictwem i mieć chociaż własną opinię w paru podstawowych kwestiach.
"Takie niesnaski pomiędzy ateistami i wierzącymi wynikają poniekąd z błędnej interpretacji Biblii. Ludzie biorą to, co jest tam napisane zbyt dosłownie."
Ateiści biorą "Biblię" dosłownie, ponieważ robią to chrześcijanie. Kreacjoniści biorą "Biblię" dosłownie, atakują naukę, okłamują miliony ludzi i pragną wyrzucić ze szkół naukowe elementy, zamieniając je na pseudonaukowy bełkot religijny.
"Spójrz na to, jak wg Biblii był tworzony świat, a później na zdanie naukowców w tej sprawie. Zadziwiająco podobne do siebie, różnią się tylko czasem."
Tylko czasem? No to ok, przyjrzyjmy się o czym mówi "Biblia", a o czym nauka:
"Biblia": 1st day - stworzenie nieba i Ziemi. Ziemia jest bezmiarem wód. Stworzenie światła i oddzielenie dnia od nocy. (należy zwrócić uwagę, że nie zostało stworzone źródło światła).
Nauka: Na początku powstaje Słońce, zaś dopiero później powstaje Ziemia. Żadna planeta u swego zarania nie składała się w głównej mierze z wody, ponieważ z racji na wczesny, aktywny wulkanicznie charakter woda by wyparowała.
"Biblia": 2nd day: oddzielenie "jednych wód od drugich" - stworzenie nieba.
Nauka: Tak się składa, że atmosfera powstała w późniejszym okresie, wpierw napadało sporo deszczu na naszą planetę, zaś sama planeta z orbity byłaby koloru pomarańczowo-malinowego (co byłoby wynikiem jonizowania się dwutlenku węgla i metanu w wyższych warstwach atmosfery). Niebo należy tu rozumieć jako powłokę ozonową, czyli coś co powstało dopiero po pojawieniu się życia na Ziemi.
"Biblia": 3rd day: wyłonienie się lądów z wody. Stworzenie roślin.
Nauka: jedna z teorii głosi, że woda została naniesiona na planety poprzez asteroidy, które bombardowały nasze planety przez miliony lat. Jest to dość prawdopodobne, co wynika z bezpośrednich badań asteroid na Ziemi, Księżycu, Marsie, oraz wielu w przestrzeni kosmicznej. Mówiąc wprost: to nie ląd wyłonił się z wody, tylko woda pokryła ląd.
To nie rośliny powstały jako pierwsze formy życia, lecz bezjądrowe protokomórki, które następnie na drodze ewolucji zróżnicowały się na bezjądrowe prokarionty i jądrowe eukarionty. Przymykając już nawet na to oko - roślina potrzebuje do życia światła słonecznego, a jak wynika z opisu stworzenia, Słońce nie zostało jeszcze stworzone.
"Biblia": 4th day: stworzenie ciał niebieskich. Stworzenie dwu świecących ciał: większego świecącego w dzień i mniejszego świecącego w nocy.
Nauka: Ciała niebieskie świecące na naszym niebie powstały miliardy lat wcześniej, zanim w ogóle powstał nasz układ słoneczny. Część z nich to nie gwiazdy, a galaktyki. Słońce i Księżyc nie powstały w tym samym czasie. Na dobrą sprawę Księżyc powstał nawet później niż Ziemia. Najpopularniejsza teoria mówi, że z młodą Ziemią zderzyła się planeta wielkości Marsa - Thea. Część się odłamała i była na tyle mała, że ziemska grawitacja ją przytrzymała na orbicie. Nie mniej jednak nasz Księżyc jest duży (niektórzy naukowcy postulują za mówieniem o podwójnym układzie planetarnym) i ucieka nam z pola grawitacyjnego. Oblicza się, że niedługo, bo raptem za parę milionów lat, Ziemia pozostanie bez satelity. No i ostatecznie, Księżyc nie świeci, tylko odbija światło słoneczne od swojej powierzchni...
"Biblia": 5th day: stworzenie istot wodnych i ptaków.
Nauka: Pierwsze istoty żywe pojawiły się 3 miliardy lat temu i na początku były to jedynie jednokomórkowce. Pierwsze istoty wielokomórkowe były bezkręgowcami, większość z nich było polipami. "Istoty wodne" to bardzo nieprecyzyjne określenie, ponieważ wodę zamieszkują niemal wszystkie istniejące gromady: ssaki, gady, płazy, bezkręgowce, ryby, grzyby, prokarionty, rośliny, oraz protisty. Jedyne co w wodzie nie żyje to ptaki. Ptaki według opisu stworzenia powstały tego samego dnia co "istoty wodne", co jest wierutną bzdurą. Ptaki ewoluowały z teropodów ptasiomiednicznych, czyli pod koniec mezozoiku.
"Biblia": 6th day: stworzenie zwierząt, przy czym wszystkie zwierzęta są roślinożerne. Stworzenie ludzi.
Nauka: muszę wspominać o istnieniu mięsożernych drapieżników? Poza tym zwierzęta lądowe nie powstały na samym końcu. Zwierzęta wodno-lądowe już w czasach ryb (choć były to raptem ryby, które wychylały się ponad wodę, lub na krótki czas wychodziły na brzeg, lub przeczłapywały się przez płycizny). Następnie wytworzyły się płazy, lecz z racji na ich wrażliwą budowę niemal nie istnieją płazy potrafiące żyć bez wody, wszystkie one muszą żyć bardzo blisko zbiorników wodnych. Pierwszymi złożonymi istotami które na stałe wyszły z wody były zatem dopiero gady. Do dziś mamy ich wszystkie trzy typy: gady morskie (żółwie morskie, węże morskie), gady ziemnowodne (żółwie ziemnowodne, krokodyle, węże), oraz gady ziemne (jaszczurki, węże, żółwie). Jedynce co się zgadza w całym opisie stworzenia, to fakt umieszczenia człowieka na samym końcu aktu stworzenia, w ostatnim etapie tworzenia, bo tak też powstał człowiek - jako ostania tak złożona istota. Oczywiście należy też wziąć tu pod uwagę że w bardzo podobnym czasie pojawiły się dwa gatunki człowieka: Homo sapiens (człowiek myślący) i Homo neanderthalensis (Neandertalczyk), przy czym Neandertalczyk skolonizował lodowatą wówczas Europę, zaś Homo sapiens tereny Dalekiego Wschodu. Nie mniej jednak walczyliśmy z Neandertalczykami i wygraliśmy z nimi, choć według niektórych antropologów nie wszyscy oni wymarli, lecz zostali wchłonięci przez Homo sapiens w wyniku mieszania międzygatunkowego.
"Kto wie, być może siódmy dzień trwa obecnie, bo jakoś nie widać ingerencji Boga w losy Ziemi."
Nie ma ingerencji? Widać że gówno wiesz o "Biblii". Bóg ciągle ingeruje - wyrzuca Adama i Ewę, zsyła potop, niszczy Egipt, wyprowadza Mojżesza, morduje ludzi, zsyła Jezusa, zaś następne działanie na taką skalę jest opisane w Apokalipsie.
"Kolejna sprawa - pewien mądry ksiądz i fizyk jednocześnie, ks. prof. Michał Heller zwykł łaczyć naukę z wiarą. Generalnie ufa dowodom naukowym, ale wierzy w Boga, udowadniając jego istnienie prostym i trafnym pytaniem "kto w takim razie stworzył prawa fizyki?""
Nauki nie można połączyć z wiarą, ponieważ w nauce nic nie podlega wierze, zaś w religii wszystko.
Jeżeli pytanie "kto stworzył prawa fizyczne?" udowadnia istnienie Boga, to pytanie "kto stworzył Boga?" udowadnia istnienie istoty Ponadboskiej, która stworzyła Boga. Oczywiście jest to błędne koło i kłania się tu najsłynniejsza zasada nauki: brzytwa Ockhama. Nie ma najmniejszego sensu mówić "nie wiemy jak powstały fizyczne, więc musi to być Bóg", ponieważ w tym momencie jest się takim samym debilem jak średniowieczni kmiotkowie, którzy mówili "nie wiemy jak powstaje tęcza, więc musi to być Bóg". Zapełnianie Bogiem dziur w nauce jest żenującym, nienaukowym i infantylnym sposobem wyjaśniania naturalnych zjawisk. Jeśli mamy niewiadomą X, gdzie X - sposób powstania praw fizycznych i tłumaczymy X przy pomocy Y, gdzie Y - ingerencja Boga, to automatycznie osiągamy dwie niewiadome - jak Bóg stworzył te prawa, oraz przede wszystkim - kto stworzył Boga. Nie można bowiem powiedzieć "Bóg jest wieczny", ponieważ w takim wypadku można również powiedzieć "stałe fizyczne są wieczne" i w ten sposób wykluczyć potrzebę istnienia Boga. Jeśli zatem X potrzebował stwórcy, to Y również. Jeśli zatem wszystko musi być stworzone, to trzeba stworzyć nierówność, gdzie: Z > Y > X. Jest to logiczne, że stwórca musi być bardziej złożony od stworzenia, zatem logicznym wnioskiem jest to, że Bóg musi mieć stworzyciela, a ten stworzyciel stworzyciela itd. Stąd właśnie brzytwa Ockhama.
Wielu ludzi ma cholernie ograniczone spektrum spojrzenia i zadaje pozornie mądre pytania w stylu "ludzie oddychają tlenem, a wydychają dwutlenek węgla, zaś rośliny produkują tlen, a oddychają dwutlenkiem węgla. Ziemię otacza odpowiednia ilość ozonu zatrzymująca UV, zaś w powietrzu jest idealna ilość tlenu! Jak to możliwe, że to powstało przypadkiem?". Pozornie mądre pytanie, lecz w rzeczywistości wyrażające skrajną ignorancję. Gdyby bowiem tlenu było mniej, a więcej np. dwutlenku węgla, lub metanu, to fakt, nie mógłby żyć człowiek, ale istniałoby przecież inne życie! Takie, które oddychałoby dwutlenkiem węgla, lub metanem chociażby! Takie formy na Ziemi istnieją, lecz z racji na skrajnie małą ilość dwutlenku i metanu w atmosferze i glebie, są to jedynie bakterie. Nie mniej gdyby atmosfera się nie zmieniała, zaś rośliny nie opierały się na fotosyntezie, to bakterie ewoluowałyby w kierunku bardziej złożonych form życia, które potrafią żyć w takich, a nie innych warunkach. Skąd to dziwne przekonanie, że akurat człowiek musiał powstać? Gdyby nie asteroida, to obecnie na Ziemi żyłaby rozwinięta cywilizacja gadów, które wyewoluowałyby z małych teropodów (jak chociażby welociraptor, który miał największy wśród gadów mózg)
"Opętania czy spełniające się powoli proroctwa z Apokalipsy św. Jana również przemawiają na korzyść teorii o Bogu. "
Żadne opętania nie zostały naukowo potwierdzone, zaś wszystkie są tłumaczone przez psychiatrię.
Nie ma żadnych proroctw, które się spełniają, lub spełniają się w takim samym stopniu jak proroctwa z Gity, Biblii, Koranu, Awesty, lub setek innych świętych ksiąg i przepowiedni. Czytasz w Apokalipsie o tym, że będziemy słyszeć o wojnach i mówisz "tak, to się spełnia na naszych oczach!", a pomijasz całkowicie fakt, że obecnie jest największy okres globalnego pokoju, gdzie główne siły polityczno-militarne współpracują, a nie walczą ze sobą. Pomijasz fakt, że jeśli to proroctwo miałoby kiedykolwiek się spełnić, to najlepszym momentem była I lub II wojna światowa, że wcześniej była cała klęsk głodu, wojen, prześladowań, chorób i innych rzeczy opisanych w Biblii jako znaki czasów końca. Nie mniej jednak koniec nie nadszedł. Nadszedł natomiast wiek rozumu. Wojny zostały zażegnane, choroby są leczone, prześladowania coraz rzadsze, zaś głód od dawna nie miał miejsca na jakimkolwiek kontynencie. Ewenementem jest Afryka, która jednak wychodzi z recesji dzięki wielkiej pomocy międzynarodowej.
"Mógłbym tak jeszcze trochę powymieniać kwestii, w których ciężko stwierdzić, że religia i wiara to głupota, kłamstwo i zabobony,"
W żadnym razie nie jest ciężko tego stwierdzić, to jest jak stwierdzenie że 2+2=4.
Bóg to żadna tajemnica już pokazał na co go stać. Tym bardziej, że z kodeksu pracy jasno wynika, że skoro Bóg pracował w sobotę i zakładając że ma równoważny system czasu pracy oraz to, że przy tworzeniu człowieka - a szczególnie kobiety ;P - musiał wyrobić nadgodziny to w poniedziałek powinien odebrać dzień wolny. Następnie we wtorek zabrać się znowu do roboty i iść stworzyć kolejny świat. Idąc tym tropem można stwierdzić, że teraz Bóg wybiera przysługujący mu urlop i ma gdzieś, że produkcja stoi i odpoczywa pod chmurką z browarem czekając aż to wszystko dupnie i zacznie od nowa - albo dzień wolny już mu się skończył i wrócił do roboty czyli tworzenia nowych światów - tym samym również nas olewając. Hmmmm.... ciekawe za kogo odwala tą brudną robotę - to musi być jakiś dziany prezes - co by nie mówić ma niezłą organizację w firmie!!! ;P
Nie, jedzenie nie zapewnia Ci przetrwania, tylko przeżycie. Przetrwanie polega na walce z drapieżnikami w ten, czy inny sposób. Przetrwanie najlepiej zdefiniować jako zdolność przystosowania się do zmiennego środowiska.
I tu się mylisz. Z SJP:
Przetrwać:
1. «przetrzymać jakiś trudny okres, utrzymać się przy życiu, nie ulec zagładzie, zniszczeniu»
2. «trwając, istniejąc, pozostać, wytrzymać dłużej niż ktoś inny, niż coś innego»
Na przetrwanie składa się więc masa czynników, od temperatury, dostępu żywności, po odporności na choroby, wykorzystanie zasobów środowiska, jak również unikanie drapieżników, które wymieniłeś.
Takie rzeczy jak temperatura, drapieżniki, środowisko itp, to zmiany środowiskowe do której organizm musi się przystosować. Nie da się jednak przystosować do braku pożywienia (rozumianego zbiorczo jako trzy podstawy: woda, jedzenie, oddychanie), które musi występować chociaż w minimalnych ilościach. Tygrysy np. potrafiły zaadaptować się zarówno w środowisku gdzie jest +30, jak i w takim gdzie jest -30. Nie zmieniło to jednak w żaden sposób jego zapotrzebowania na dużą ilość pożywienia.
Może jednakowoż powinienem użyć innego terminu, np. Jedzenie, Przystosowanie, Rozmnażanie. Pasuje? ; )
Czy to ma znaczenie w co oni wierzą. To banda zblazowanych przedstawicieli, starej, wysoko rozwiniętej cywilizacji, którym za dużo się wydaje i którzy tworzą nowe światy i istoty na swoje podobieństwo z nudów, albo z prostego przeświadczenia, że to jakaś forma przedłużenia istnienia ich samych.
Inzynierowie sa poprostu wytworem wyobrazni scenopisarza i jako taki twor myslec sami za siebie nie potrafia :) (po naszych politechnikach tez wielu ma z tym problem ) A wracajac do tematu zaczepnego jakie to niby mialo by miec znaczenie na przebieg "akcji" w filmie? Zakladajac ze wierza w istnienie sily wyzszej to jest jeszcze wiele wariacji takich norm i zachowan (wystarczy popatrzec na nasze podworko) mam na mysli fakt iz to wcale nie musi byc Twoja ulubiona bozia (no chyba ze prawdopodobienstwo pojawienia sie takiego np.jahwe w innych zakatkach galaktyki ma sie jak 1:1) :) Jesli natomiast wiedza ze istnieje sila sprawcza (inteligetna) to juz nie moga w nia wierzyc bo kazda wiara opiera sie na domyslch lub wnioskach tych ktorzy czegos tam doswiadczali. Temat wiary czy tez boga w tym filmie odnosi sie tylko i wylacznie do ludzi bo to oni szukaja odpowiedzi i ja otrzymuja. Inz. sa protoplastami naszego gatunku. Nie pamietam juz tez czy ktokolwiek z ekipy poszukiwawczej szukal tam bogow bo ich miejsce jest w zaswiatach a to jak sama nazwa wskazuje gdzies indziej. Ten staruch zwyczajnie bal sie smierci a obcy pokazal mu ze to nie takie straszne metaforycznie w prostym filozoficznym pytaniu i bardziej dosadnie. Zakladajac jednak ze nie wierza w boga/sile sprawcza to. .... no coz widac ze "wiek 21 maja "juz za soba i przezyli go tylko sami ateisci :)
Inżynier zadaje takie pytanie imo, bo chce otrzymać odpowiednią odpowiedź. Testował Weylanda, ale test się nie sprawdził. Peter musiałby myśleć na poziomie boga, a nie egoistycznego człowieka, który ma za nic inne życie.