Pod moim wcześniejszym tematem vicovaro25 - postawił tezę, że :
"zastanawiam czy R.S, poświęcił temu dziełu chociaż sekundę, czy film zrobił nie wiem - jakiś student praktykant,..."
Chociaż film mi sienie podobał odruchowo chciałem zanegować, ale przypomniało mi się, że czytałem fragment wywiadu umieszczonego przez wito_filmweb w temacie "Odpowiedzi i usprawiedliwienia RIDLEY'A"
oto cytat :
"5. Dlaczego ci ludzie się zgodzili? Tylko wariat bierze udział w takiej misji.
A ten biolog z tym geologiem wyglądają jakoś przesadnie normalnie? To jasne, że
rozsądny człowiek w ogóle nie dałby się na coś takiego namówić. Holloway się zgodził,
bo jest człowiekiem chorym z ambicji jak Weyland. Inni – bo zwyczajnie byli lekkomyślni."
łącząc to z faktem z fabuły filmu, że poza parą głównych naukowców nikt nie znał celu nawet oficjalnego - reszta dowiedziała się na miejscu
pojawiają się pytania :
- Dlaczego osoby biorące udział w misji - TAJNEJ - muszą być z tego powodu WARIATAMI?
- Na czym polega ich lekkomyślność?
Są wariatami i lekkomyślni gdyż? :
- rozumieją, że misja może być tajna i godzą się na to, że nie poznają jej szczegółów, ani celu wcześniej?
- bo gdy poznali cel misji nie zerwali umowy i poszli na stopa? ;-)
Dodam
("To jasne, że rozsądny człowiek w ogóle nie dałby się na coś takiego namówić."):
Rozsądni ludzie nie daliby się namówić na co?
- na dobrze płatną pracę dla wielkiej korporacji?
- na element tajności misji?
- na lot w kosmos?
- na realną szanse na duże pieniądze i sławę?
Jest mi w stanie to ktoś wytłumaczyć?!
W przyszłości loty kosmiczne, to jak loty samolotem dzisiaj - zero strachu.
Obce planety - zapewne lata się do nich tak samo jak dzisiaj do Tunezji czy innych krajów arabskich - istnieje potencjalne ryzyko - aczkolwiek niewielkie.
Naukowcy nie byli szaleni - podążali za swoją pasją.
Geolodzy i biolog to ciapy życiowe - być może z kwalifikacjami zawodowymi, ale jako ludzie, to straszne pierdoły - tutaj łatwy zarobek był wyznacznikiem wzięcia udziału w misji.
I w końcu - element tajności misji oraz cała ta otoczka ukrywania się Wayllanda - to jedno -> tajemnica korporacyjna, po to by konkurencja nie ubiegła "naszych" wycieczkowiczów.
to że nie rozumiesz akurat widzę ;-)
Wypowiadasz się w danym temacie i ... sorry zapomniałem, nie rozumiesz :-)
A co wspolnego maja wypowiedzi Scotta wypowiedziane po filmie, do wczesniejszego odbioru tego filmu? Kazdy w tym Rowniez i Scott ma jego jakas wizje - nie koniecznie taka sama jak pozostali.
Poza tym - czy do poprawnego odbioru filmu potrzebujecie - jeden z drugim - podpowiedzi jego tworcow?
Jesli tak - to widze niezly biznes kinematografii - ksiazeczki przedpremierowe z opisem jak nalezy odbierac film, ktory zaraz sie obejrzy ;-D
Bez obrazy ale smiesza mnie takie zachowania - nie lubie gdy ktos za mnie mysli oraz probuje narzucic mi jak mam pojmowac rzeczywistosc
nie rozumiesz - pisałem to już?, ano tak "to że nie rozumiesz akurat widzę ;-)"
Spróbuje jeszcze raz, chyba ostatni bo to zaczyna nie mieć sensu.
Nie potrzebuję żadnych podpowiedzi. Film zrozumiałem tak jak widziałem - jako sito fabularne z seria luk.
Zszokowało mnie, że nawet twórca filmu nie łapie się w fabule lub konfabuluje aby ją tłumaczyć. O tym jest ten temat!!!
"nie lubie gdy ktos za mnie mysli oraz probuje narzucic mi jak mam pojmowac rzeczywistosc" a kto ci próbuje? Ja otwierając temat zadałem pytanie, nic nie narzucałem Jedyne co robie w tym temacie to bronię wątpliwości jakie mi się pojawiły w wyniku połączenia faktów.
Gdybys napisal pierwszy post wyraznie to wszyscy poza Toba by go zrozumieli.
Zobacz jakie odpowiedzi pokawiaja sie pod tym tematem - post napisany niejasno - ktore wersy sa wypowiedziami Riedleya?
Ja jestem z tych, ktorzy nie boja sie pytac. Sorry, ze mecza Cie moje pytania - gdybys pisal tak, ze nawet sprzataczka w szkole pielegniarskiej zrozumiala by o co chodzi to mniej bys sie zmeczyl.
Normalnie jak piesek, biegasz za swoim panem, a że nie jesteś w stanie samodzielnie nic konstruktwynego napisać, to robisz to co możesz - szczekasz.
hahaha, świetne podsumowanie :) mam podobne odczucia do tego użytkownika, biega, skacze i szczeka (i to nie tylko na tym forum)
"To jasne, że rozsądny człowiek w ogóle nie dałby się na coś takiego namówić." Rozsądni ludzie nie daliby się namówić na co?
Odpowiadam: na TAJNĄ misję na ODLEGŁEJ planecie, gdzie NIE WIADOMO co może na nich czekać...
Ze co ty niby odpowiedziałeś ? Ludzi do dzisiaj wysyłają do Iraku na misje pokojowe gdzie z góry sie zakłada że mogą zginąć i jakoś lecą, ba sam bym poleciał, to co za problem miała do podjęcia ekipa promka, skoro tylko zakladano że może istnieć zagrożenie.
tylko Irak jest na ZIEMI i mieszkają tam LUDZIE więc wiadomo co mniej więcej może tam czekać... Nie można porównywać takich odmiennych sytuacji
to jest po prostu głupota i lekkomyślność. Jeśli mogę być zagrożony a nie muszę to jaką opcję wybieram? Normalny człowiek woli odpuścić...
Ciekawość ludzka. Chęć odkrycia. Kolumb i inni. Na "Prometeuszu" loty w kosmos na inne planety to codzienność. Więc jedni polecieli z ciekawości (misja poznania planety i postaci z malowideł skalnych na Ziemi), druga grupa naukowców dla kasy. Może mieli długi,a bogata korporacja dobrze płaciła. Ludzie jeżdżą pracować na platformy wiertnicze mimo, że jest to bardzo niebezpieczne. Czynią tak bo są lekkomyślni? Możliwe, ale chęć zdobycia szybko dużych pieniędzy jest ogromna, że postępują lekkomyślnie.
Nie ma w tym filmie żadnych zachowań, które by były obce współczesnym ludziom.
Słuchaj - za kasę, albo możliwość awansu ludzie wszystko zrobią - taka jest prawda od zarania dziejów.
ale to nie była ich praca. oni dostali ofertę i nie musieli się godzić. wiadomo że dla pieniędzy człowiek może posunąć się do głupoty co spowodowane jest lekkomyślnością, jeśli poza forsą nie widzi się nic więcej
"tylko Irak jest na ZIEMI i mieszkają tam LUDZIE więc wiadomo co mniej więcej może tam czekać" - np. śmierć a w tym dalekim odległym kosmosie to zupełnie nie wiadomo - ta niewiadoma jest ... wybacz ale co to niby ma byćza argument.
- Tutaj można umrzeć to jedziemy i to jest OK
- Tam - niewiadomo - to trzeba być wariatem?
"- Tutaj można umrzeć to jedziemy i to jest OK" - ludzie jeżdżą na misje wojskowe wiedząc jakie jest ryzyko, ilu Polaków zginęło w Iraku? Można sprawdzić, przekalkulować, wiesz mniej więcej na czym stoisz.
"- Tam - niewiadomo - to trzeba być wariatem? " - nie wiadomo, czyli może nikt nie zginąć, a mogą zginąć wszyscy, taka jest różnica.
więc tak samo jechanie do Iraku z WŁASNEJ nie przymuszonej woli też jest lekkomyślne. Osobę która podejmuje taką decyzję może zostać nazwana przez nas wariatem, nie sądzisz?
" też jest lekkomyślne" ok niech będzie. Widocznie źle Cie zrozumiałem - odniosłem wrażenie, że wykonywanie prcy grożącej śmiercią jest ok, a wyprawa w nieznane straszna i dla wariatów.
i teraz o różnicy Twojego przykładu z wojną a wyprawą z P.
- Jesteś naukowcem w celu? odkrywania/poszerzania wiedzy. Chyba.
- Zarabiasz pieniądze - jakie? nie wiem, oni pewnie płacą lepiej ;-)
- niepowtarzalną szansę odkrycia czegoś (realizacja zawodowa)
- a ryzyko - jest straszne jak się zna fabułę filmu :-) ale na jej starcie?
- dostajesz szanse uczestniczenia w jakiejś misji - potrzebują Twojej wiedzy ("mięso" dla potworów z kosmosu jest tańsze) i chcą Cię zabrać ze sobą, powtórzę dla WIEDZY - czyli nikt nie zamierza nadmiernie ryzykować Twoim życiem - to są założenia - jakie mi się nasuwają co mógł wiedzieć gość lecący na taką wyprawę właśnie w oparciu o film. (po przebudzeniu nikt się nie boi, nikt nie czuje się zagrożony. Moze troche zagubieni i w szoku pohibernacyjnym. Pierwszy przejaw lęku ma miejsce już w "jaskini" zresztą jest od czapy.
Inne założenia ? wynikają z ...
"Jesteś naukowcem w celu? odkrywania/poszerzania wiedzy" - jeśli wiesz czego konkretnie szukasz i wiesz co będziesz robił. Oni wyruszyli w nieznane
"- Zarabiasz pieniądze - jakie? nie wiem, oni pewnie płacą lepiej" - jeśli ktoś stawia w życiu pieniądze na pierwszym miejscu ma trochę poprzestawiane w głowie... Są ważne ale nie najważniejsze. Poza tym są inne sposoby zarabiania niż wyprawy na tajne misje
"- a ryzyko - jest straszne jak się zna fabułę filmu :-) ale na jej starcie?" - no właśnie mieli pecha że później stało się to co się stało.
Już nie polemizując dłużej z tobą przyznam że mnie też zdziwiły niektóre zachowania bohaterów i były dla mnie mało prawdopodobne, może to ze względu na wycięcie scen, może przez niedopracowanie. Ale nie było ich aż tak dużo bym zaniżał mocno ocenę. Dałem 8 za kilka smaczków, a właściwie powinienem dać 7 i uważam że ocena 6-8 jest najodpowiedniejsza. Wiem że i tak każdy będzie oceniał po swojemu ale to tylko takie moje założenie.
tylko dla zamknięcia wątków
1. "Oni wyruszyli w nieznane" większość odkryć ma w sobie coś z wyprawy w nieznane. Zakładam, że większość naukowców właśnie licząc nataką wyprawę zostaje nimi. Był taki film z J Foster o kontakcie z obcymi (sam w sobie średni) ale to jak przez większość filmu była pokazana walka pomiędzy postaciami o możliwość (w pełni świadomości ryzyka) wyruszenia była czymś co do mnie trafia. Poglądy o przeciwnym zwrocie oceniam jako dorabianie argumentów dla utrzymania tezy.
tylko że normalnie naukowcy pracują i odkrywają NIEZNANE na ziemi, a jakie jest prawdopodobieństwo że coś im się stanie? W ogóle słyszałeś żeby coś się stało jakiemuś naukowcowi przez badania nad "nieznanym"?
1. podam przykład znany mi - naukowiec lekarz próbował sobie zaszczepić trąd aby móc go obserwować na zasadzie własnych odczuć i notować postęp choroby, po bodajże 7 próbach odpuścił i stwierdził, że trąd musi być dziedziczny (mylił się - był odporny ale tu już inna para kaloszy) bo nie da się nim zarazić
ja wiem - to przykład z naszej ziemi i gość wiedział na co się pisze - w końcu choroba - trąd i śmierć w ten sposób to niezła zabawa :-)
2. rozumiem, ze nigdy nie słyszałeś o wypadkach przy badaniach nawet w laboratorium. - "żeby coś się stało jakiemuś naukowcowi przez badania"
3. "na ziemi," ilu naukowców miało szanse badać poza ziemią? i wrócę do "kontaktu" http://www.filmweb.pl/film/Kontakt-1997-531 - rozumiem, że ten film jest w Twojej ocenie zbudowany na bzdurnych założeniach dot. świata nauki i ludzkiej psychiki a postacie tam występujące są wariatami?
muszę też nadmienić iż dziwi mnie fakt że podobno twórcy filmu współpracowali z NASA żeby zadbać o realistyczny wygląd Prometeusza. dziwne że nie zadbali o to by sposób pracy naukowców w filmie był realistyczny... :/
A ten Kontakt to może kiedyś obejrzę, ale nie wiem kiedy.
Nie polecam jakoś szczególnie, ale akurat kwestia naukowiec c/a możliwość zderzenia z nieznanym, nawet za cenę ryzyka życia - uważam, ze była tam dobrze ukazana.
"podobno twórcy filmu współpracowali z NASA" dobre :-)
..."ale to nie była ich praca. oni dostali ofertę i nie musieli się godzić"... - Waylland finansowal zapewne sporo grup badawczych - pociagal za sznurki wiec naukowcy nie mieli wyboru. Mogli albo zgodzic sie na misje albo pozegnac sie z kariera naukowa, ktora, zapewne tak jak i dzis, rowniez zalezy od popularnosci w srodowiskach naukowych.
Pytaniem nie jest to czy ktos inteligetny dalby sie namowic na TAJNA misje na obca planete ale czy fundator wyprawy, wlasciciel wielkiej korporacji nie jest idiota dobierajac taka ekipe cwierc inteligetow. Mysle ze latwo o odpowiedz na to pytanie jesli przypoknimy sobie jego kilka innych decyzji...
Wydaje mi sie ze R.S. poprzez te postacie (biolog i geolog) pokazuje swoj stosunek do tych dziedzin nauk i pewnych goracych sporow ktore sie dzieja wokol nich. Caly motyw z Inzynierami i wiara glownej pokazuje ze R. Scott woli ezoteryzmy rodem z powiesci Danikena.
Oczywiście na tajne misje zawsze jest pełno chętnych, pewnie w gazecie ofertę zamieścili. Do tego jemu trochę się spieszyło, więc chyba nie mógł osobiście porozmawiać z każdym kandydatem.
Poza tym znajac grube ryby ;-) on skupil sie na budowie statku, wyborze pilota a reszte ludzi - jak to zwykle robia grube ryby - mial gdzies - ludzi zapewne traktowal jak przedmioty - nic dla niego nie znaczyli.
Nie wiem do kogo się odnosisz mówiąc "grube ryby", czy o typowe postacie kina, czy odnosisz się do rzeczywistości, wątpię żebyś kogoś takiego znał. Krótko mówiąc chodzi mi o to, że idioci nie mogą być prezesami wielkich korporacji. No chyba, że kolokwialnie mówiąc odbiło mu na starość...
Idioci nie, ale im więcej człowiek ma pieniędzy i władzy, tym mniej docenia innych, zwykłych ludzi i tym mniej ma czasu na pierdoły, bo od pierdół ma ludzi.
Tylko kompletni imbecyle na kierowniczych stanowiskach robią wszystko sami. Inteligentni delegują zadania.
"Rozsądni ludzie nie daliby się namówić na co? "
"- na dobrze płatną pracę dla wielkiej korporacji?" - mylisz pojęcia praca i zlecenie
"- na element tajności misji? " - element tajności wiąże się z ryzykiem, baaardzo dużym ryzykiem
"- na lot w kosmos?" - w uniwersum Aliena loty kosmos nie są aż tak ryzykowne, o ile nie leci się na jakąś nieznaną planetę
"- na realną szanse na duże pieniądze i sławę?" - mieli równie realną szansę na utratę życia, jak na "sławę i pieniądze"
Może dla Ciebie jest to zbyt trudne do zrozumienia, ale w założeniach reżysera - na ryzykowne misje nie latają rozsądni ludzie. Myślisz że dlaczego Weyland nie chciał aby jego córka leciała? Bo wiedział jak to może się skończyć.
- "mylisz pojęcia praca i zlecenie" w którym miejscu filmu masz inf. że oni nie zostali zatrudnieni tylko zawarli um. zlecenia?
- " element tajności wiąże się ... " z np. niechęcią do dzielenia inf. Twoja wykładnia tajności robi z aktorów grających w "Mrocznym Widmie" wariatów lub bohaterów - wszak przy tej produkcji był mocno pociągnięty element tajności ;-)
- "w uniwersum Aliena loty kosmos nie są aż tak ryzykowne" to tylko potwierdza moje wątpliwości
- " mieli równie realną szansę na utratę życia" po pierwsze nie wiedzieli o tym. Po drugie wielu ludzi godzi się na takie układy i nikt nie robi z nich wariatów. Lecąc na tajną misję mam mniejsze szanse na ryzyko niż lecąc na misję wojskową. Gdy misja dot. misji korporacyjnej to można przyjąć załozenie, że nie jest to samobójcza misja (inwestycja jest dokonana dla ZYSKU) a zysk będzie jak misja się powiedzie.
PS. "ale w założeniach reżysera - na ryzykowne misje ...' ok. takie założenie, ale po pierwsze jest ono odrealnione i robiące nie tylko nierozsądnych (przeczytaj wypowiedź Scotta) ale wariatów z ludzie gotowych na ryzyko większe niż wychodzenie z domu) ale
"Może dla Ciebie jest to zbyt trudne do zrozumienia"
Zatrudnieni przy czym? Przy lotach na tajne misje? Jednorazowe zlecenie można logicznie wywnioskować, trzeba tylko odrobinę pomyśleć.
"- " element tajności wiąże się ... " z np. niechęcią do dzielenia inf. Twoja wykładnia tajności robi z aktorów grających w "Mrocznym Widmie" wariatów lub bohaterów - wszak przy tej produkcji był mocno pociągnięty element tajności ;-) " Moja wykładania tajności powiadasz. A jak to się wiąże z moją teorią względności?
"- "w uniwersum Aliena loty kosmos nie są aż tak ryzykowne" to tylko potwierdza moje wątpliwości " Podpowiem Ci, jak już chcesz cytować, to powinieneś robić to w ten sposób, aby został zachowany pierwotny kontekst. Innymi słowy, cytując pominąłeś coś istotnego.
Hehe, wcześniej coś pisałeś o faktach spoza filmu.
"po pierwsze nie wiedzieli o tym" - fakt nr 1, nie myl tego przypadkiem z brakiem informacji o samej misji
"Lecąc na tajną misję mam mniejsze szanse na ryzyko niż lecąc na misję wojskową." - piszesz o sobie czy bohaterach z filmu? Tak czy inaczej wniosek wyciągnięty z tyłka.
"Gdy misja dot. misji korporacyjnej to można przyjąć załozenie, że nie jest to samobójcza misja (inwestycja jest dokonana dla ZYSKU) a zysk będzie jak misja się powiedzie. " Tutaj widzę że też posiadasz dodatkowe informacje, podpowiem Ci, Weyland który tą misję zorganizował, był szefem/właścicielem korporacji. Miał, kasę, władzę i własne pobudki. Rozpatrywanie tego w kategoriach zysku jest irracjonalne, tutaj nie o zysk chodziło. Najwidoczniej nie zrozumiałeś tego oglądając film.
"ok. takie założenie, ale po pierwsze jest ono odrealnione i robiące nie tylko nierozsądnych (przeczytaj wypowiedź Scotta) ale wariatów z ludzie gotowych na ryzyko większe niż wychodzenie z domu) "
Lot kosmiczny nie wiadomo gdzie, nie wiadomo poco, porównujesz do wyjścia z domu. Pozwolisz, że pominę z uśmiechem na twarzy.
Jeden fragment wygodnie pominąłeś:
"Myślisz że dlaczego Weyland nie chciał aby jego córka leciała?"
nie zdziwiłeś, nie zaskoczyłeś rozczarowałeś (ale to ja byłem naiwny) ;-)
1. czyli nie ma nic na temat zlecenia ani umowy o pracę (sic) i Twoje logiczne wnioskowania to prawdy objawione, a cudze to bzdury ;-) No cóż racja musi być po twojej stronie.
2. "Rozpatrywanie tego w kategoriach zysku jest irracjonalne, tutaj nie o zysk chodziło. Najwidoczniej nie zrozumiałeś tego oglądając film." No na pewno inaczej niż ty. Gdyż ja ew. myślenie postaci i ich reakcje rozpatruję w oparciu o ich potencjalną wiedzę z danego momentu fabuły. Jasne, ze jak aktorzy przeczytali scenariusz to wiedzieli, ze misja jest groźna a ich postacie to wariaci ze się tam ładują i ich decyzje i poziom równowagi psychicznej należy właśnie oceniać w oparciu o tą wiedzę post factum.
W sumie dziękuję, ale dzięki tobie zrozumiałem w końcu jaki może być sposób oceniania i rozumienia fabuły przez osoby zachwycone jej konstrukcją.
1) A te Twoje logiczne wnioskowania - to możesz przedstawić? Tzn co wskazuje na to, że geolog z biologiem zostali zatrudnieni przez korporację, a jak zostali zatrudnieni to na jakich posadach? Korproracyjnego biologa i geologa?
Bo jednorazowe zlecenie wydaje się być tutaj najlogiczniejszą opcją - lecisz - wracasz - dostajesz kasę, dalej współpracować nie musimy.
2) Ja się szybko domyśliłem (jak prawie każdy), że to misja w poszukiwaniu odpowiedzi ( nieśmiertelności), a nie dla zysku. Weyland pieniędzy nie potrzebował. Za to czasu miał mało. Stąd też pewnie pośpiech w doborze załogi.
1. użyłem sformułowania "na dobrze płatną pracę" w sensie potocznym (ktoś od kogoś oczekuje wykonania pracy i za to płaci to daje mu pracę - nie słyszał pan takiego zwrotu?)- nie mam pojęcia na podstawie jakiej umowy doszło do ich zatrudnienia - czy była to umowa o pracę, o dzieło czy inna - z filmu to nie wynika - dla ciebie jakoś bardzo wazne w ramach tematu, gdyż ... nie wiem, ale dla sportu mogę bronić wersji że chodziło stikte formalne nawiązanie stosunku pracy.
" lecisz - wracasz - dostajesz kasę, dalej współpracować nie musimy." i jak braknie ci kasy albo nawet wcześniej sprzedaj wiedzę jaką uzyskałeś? ;-)
ja wolę mieć kogoś kto moze uzyskać ważną i b. cenną wiedzę na etacie gdyż :
- daję mu kasę wiec nie sprzeda mnie z biedy
- mam go na oku - jak mu coś głupiego (sprzedać wiedzę) przyjdzie do głowy to łatwiej to odkryć majac go codziennie w pracy i przez np. podstawionych kolegów z pracy niż pozwalajac gościowi iść w siną dal
2. "Ja się szybko domyśliłem" geniusz? Raczej nie, Jak/ ano znałeś tytuł filmu ;-) i oglądałeś go od początku z punktu widzenia każdej z postaci i ich wiedzy. Uważasz, że postacie też znały tytul i oglądały film ;-)))
PS. "Weyland pieniędzy nie potrzebował" jasne jak wielu ludzi mających miliony - i patrz dalej pomnażają kaskę. dodam - Weyland to nie tylko człowiek ale przede wszystkim korporacja która ani nie ma mało czasu i brak mi wiedzy by nie zamierzała osiągać zysków. Z tym czasem to - z filmu wynikało, że miał go mało od wyjścia z hibernacji, zamrożony mógł czekać na dobór załogi.
1. "na dobrze płatną pracę" - trzeba było napisać dobrze płatne zlecenie
"ja wolę mieć kogoś kto moze uzyskać ważną i b. cenną wiedzę na etacie gdyż "
Oni mogli mieć zupełnie inne rozwiązania, i "przekonać" go żeby nic nie mówił. Zresztą komu miał sprzedać? Wymyślasz teraz.
2. Ja za geniusza siebie nie uważam, ale Ty musisz być nieco ograniczony, skoro nie byłeś w stanie się tego domyślić, po wyjaśnieniach zaserwowanych przez hologram Weylanda i parę naukowców.
PS
Motywy Weylanda (nie korporacji) zostały jasno przedstawione w filmie. Nie wiem czemu tak próbujesz się afiszować swoim brakiem zrozumienia filmu. Oczywiście możesz coś tam sobie wmawiać, ale to będą tzw. fakty pozafilmowe - które to Ci wcześniej bardzo przeszkadzały (jak sam zmyślasz to dobrze ;)).
"Z tym czasem to - z filmu wynikało, że miał go mało od wyjścia z hibernacji, zamrożony mógł czekać na dobór załogi. " Skoro tak do tego podchodzisz to:
a) Ciężko dobierać załogę będąc w hibernacji ;) (wcześniej takie zarzuty padały pod jego adresem).
b) Mógł w ogóle poczekać zamrożony aż polecą i wrócą, poco miał ryzykować? Ja bym na jego miejscu za hibernował się do czasu aż zostanie wynaleziona nieśmiertelność.
1. "trzeba było napisać dobrze płatne zlecenie " gdyż ? :-) bo ty tak wolisz. Wybacz.
"Oni mogli mieć zupełnie inne rozwiązania," czyli zabicie? -KREATYWNE ;-) coś innego?
"Zresztą komu miał sprzedać?" przepraszam zapomniałem, rozmawiamy o filmie którego świat kończy sie poza kadrem - na faktycznie nikomu.
PS. nie dogadamy się ty rozpatrujesz motywy i decyzje postacie z punktu wiedzy post factum, czego ja nie dopuszczam bez załamania kontinuum czasowego. Niemniej to, ze można tak robić i to w sposób świadomy naprawdę jest dla mnie cenne i ukazuje przykładowy sposób rozumowania pozwalający uważać fabułę filmu za ciekawą choć z drugiej strony skoro postacie przed wyruszeniem widziały film "Prometeusz" to faktycznie wariaci - albo samobójcy (poza jedną).
1. "1. "trzeba było napisać dobrze płatne zlecenie " gdyż ? :-) bo ty tak wolisz. Wybacz. "
Praca to praca, zlecenie to zlecenie, nie bez powodu jeden wyraz oznacza to, a drugi tamto.
""Oni mogli mieć zupełnie inne rozwiązania," czyli zabicie? -KREATYWNE ;-) coś innego? "
Proste rozwiązania są najlepsze - martwy informacji nie sprzeda co nie? Zresztą jeśli słyszałeś o takim państwie jak Rosja - to możesz wiedzieć, że oni lubią takie mało KREATYWNE rozwiązania. Teraz wyobraź sobie, że Weyland ma jeszcze większą władzę niż taki Putin. Oczywiście to tzw. "fakty pozafilmowe" - ale Ty chyba jednak lubisz o nich dyskutować.
""Zresztą komu miał sprzedać?" przepraszam zapomniałem, rozmawiamy o filmie którego świat kończy sie poza kadrem - na faktycznie nikomu."
To ja chętnie poczytam komu, za ile i poco.
PS
Nie rozumiesz, a brak zrozumienia próbujesz wypełnić wmawianiem sobie, że ja rozpatruję coś w taki a nie inny sposób. Sprytnie ale błądzisz dziecko ;)
Na początek odpowiedz sobie na pytanie dlaczego Weyland nie chciał aby córka z nim leciała. Bo chyba zgadzasz się ze mną w tej kwestii?
Zakładając, że z troski o nią - musiał zdawać sobie sprawę z ryzyka. Dołóż sobie do tego, że zostały mu bardzo mało czasu, zorganizował wyprawę nie myśląc o korporacji, tylko o sobie. Chciał odpowiedzi, wiedział że raczej nie wróci (mówi że zostały mu już tylko dni życia). Na pewno nie rozpatrywał tego w kategoriach zysku (bo jemu pieniądze już nie będą potrzebne).
To jest logiczne. Zdaję sobie sprawę, że będziesz dalej obstawiać swoją wersję - bo tak już jest na forach. Nie masz jednak dobrych argumentów - ja opieram się na tym co zostało powiedziane w filmie. Ty na swojej teorii: "Weyland to korporacja, a korporacja to zysk."
Ad1. " zlecenie to zlecenie" rozumiem, że padło takie stwierdzenie w filmie i mi to wykazałeś?
Jęsli nie to wersja, że byłą to praca albo zlecenie są pełnoprawne z tym że w języku potocznym praca oznacza tkaże zlecenie a odwrotnie już nie.
Ad2. "martwy informacji nie sprzeda co nie" przemawia do mnie, i to nawet by tłumaczyło czemu zatrudnio takie a nie inne osoby inawet wypowiedź z wywiadu Scotta " Tylko wariat bierze udział w takiej misji." ale nie z powodu ryzyka misji tylko ... nie teraz pomału zaczyna mi sieto układać. Może wolno, ale zaczynam łapać. Hura.
Ad.3. To ja chętnie poczytam komu, za ile i poco. - fakty z filmu. przylecieli z Ziemi. Na ziemi ktoś został. Jeśli nei wszyscy pracują dla W. a to takze było pokazane w sposób dorozumiany, to jest komu. Za ile - za więcej niż nic - mam wiedzę, nie mam pracy, ktośjąchce kupić. Po co - po co ludzie/firmy płacą za wiedzę? Kurcze nie wiem jak ci odpowiedzieć.
PS. Przyznaję nei rozumiem, a konkretnie tego wpisu z Twego PS. - odnosi się on do ... relacji W. z córką akurat jednych z lepszych w filmie, których się nie czepiam i na pierwszy rzut oka podobnie oceniam. Więc ?
1. "- na dobrze płatną pracę dla wielkiej korporacji?"
Wróćmy na moment do punktu wyjścia. W tym stwierdzenie miałeś na myśli pracę jako jednorazowe zlecenie. Czy pracę jako stałą pracę? Ja wywnioskowałem to pierwsze.
3. Co wiemy z całego uniwersum Aliena? Że loty w kosmos organizuje Weyland Corp, nikt inny nie lata. Chyba że moja wiedza w tym zakresie jest błędna. Wtedy chylę czoła. Jeżeli jednak nie jest, to mam prawo założyć, iż konkurencja nie istnieje, a Weyland C ma ogromną władzę.
P.S.
Relacje Weylanda z córką pokazują jaka była jego świadomość w zakresie ryzyka misji. Skoro nie chciał aby leciała - to znaczy że takie ryzyko istniało. Możliwe że najemnicy także zostali poinformowani o potencjalnym ryzyku - zgodzili się Ci mniej rozsądni.
1. "W tym stwierdzenie miałeś na myśli " miałem na myśli że robią to min. dla pieniędzy - wiąże ich jakiś kontrakt z W. co wynika mi z wypowiedzi geologa, że jest tutaj dla pieniędzy. Nie zastanawiałem się czy była to umowa o dzieło, zlecenie, o pracę czy inna gdyż film nie dawał w tej kwestii żadnych wskazówek - przynajmniej ja ich nie pamiętam.
2. "Ja wywnioskowałem to pierwsze." to jest szansa na to byś zrozumiał w jakimś stopniu jak ja się czułem na filmie. Z grubsza tak jak Ty czytając moje wpisy. Rozumiesz je inaczej niż było moją intencją, a wątpliwości tłumaczysz na moją niekorzyść. Czy ja mam racje w kwestii filmu, a Ty moich wypowiedzi?
3. "Co wiemy z całego uniwersum Aliena?" Widzisz ja nie wiedziałem, ze ten film dot. uniwersum Aliena. Oglądałem go jako autonomiczną całość, może tutaj leży pies pogrzebany?
PS. "Możliwe że najemnicy także zostali poinformowani o potencjalnym ryzyku..." czyli o czym? Że na wyprawie może być co? Polecam film "kontakt" z J. Foster - jako film nie powala, ale ładnie i wiarygodnie pokazuje naukowców c/a ryzyko.
Twórcy Promitfijesa chyba sugerują, że pod koniec 21 wieku, loty kosmiczne są już tak powszechne, że "kosmiczny, luxusowy jacht" może mieć każdy, kto ma kasę. Nie musi przy tym przechodzić żadnych szkoleń jak kosmonauci, bo na ststkach panują DOMOWE warunki grawitacyjno-atmosferyczne. Wsiada se więc na statek w łachmanach jak serialowy Kiepski i w drogę...