I teraz dopiero widzę, że ten film jest logiczny. No pomijam wpadkę z tym zdejmowaniem kasków
bo to rzeczywiście było głupie i naiwne... Ale chodzi mi o fabułę. Naprawdę wszystko się tam klei.
Jest przyczyna jest skutek... Pojawia się pytanie: czy to dobrze świadczy o filmie, że rozumiem go dopiero po
czwartym obejrzeniu? ;/
Proszę uzupełnij te braki, bo już jest 2500 tematów i ponad 5000 głosów, więcej niż połowa chciałaby sensownego wytłumaczenia, żeby to się trzymało kupy ;)) Lub po prostu skwituj, jeśli nie czujesz się na siłach, że film jest jest dobry lub do bani ;)) Oświeć, dasz radę nas zadowolić ?
Jestem skłonny przyznać po części rację Twoim dyskutantom - pewnych detali nie ma sensu wyjaśniać, gdyż każdy widz choć trochę obeznany w S/F sobie to dopowie sam. Ale te detale nie są problemem filmu. Problemem jest to, czego nie da się logicznie uzasadnić, mimo najusilniejszych starań. Głupota aż wylewa się z ekranu. Głupota bohaterów.
1. Przylatują na nieznaną planetę. Od razu lądują statkiem na powierzchni. Nawet nie skanują co tam się może znajdować. W Aliens główny okręt pozostał na orbicie, na wszelki wypadek. Lądowali statkiem desantowym, mimo iż była to planeta, którą już znali, nie wiedzieli tylko co się na niej aktualnie dzieje. Nie pozostawili jedynie na okręcie 2 oddziału, który by im pomógł w razie kłopotów (zyskałaby na tym logika, choć reszta filmu by straciła).
2. Lecąc nad planetą, widzą coś co nie mogło być ukształtowane naturalnie, lecz przez inteligentne osobniki. Co robią? Lądują w samym środku. Pewnie gdyby to była osada rozwiniętej cywilizacji, ich zachowanie w takim wypadku wyglądałoby tak: najpierw rozwalić, później zadawać pytania.
3. Od razu po wylądowaniu lecą badać okolicę (ponownie bez sprawdzenia jakimś bezzałogowym ustrojstwem czy jest bezpiecznie) niczym dzieciaki w lunaparku. Odkrywcy z czasów Kolumba z pewnością zachowywali więcej rozsądku wchodząc do dżungli na świeżo odkrytej masie lądu, niż bohaterowie Prometeusza na nieznanej planecie, na której trafić mogą na dużo gorsze przeszkody niż załoga Kolumba.
4. Jest tlen! HURA! Można zdjąć hełm. (BOCIAN, JESTEŚMY URATOWANI) To nic, że mogą być w powietrzu również jakieś drobnoustroje, na które organizm nie jest odporny, a medycyna nie zna leku. HG Welles przewidział taką ewentualność ponad 100 lat temu. XXI w. jest widocznie mniej oświecony. Dobrze, że widząc ciecz na podłożu nie zanurzył w niej od razu pyska.
5. Wreszcie perełka. Koleś widzi kosmicznego stworka, podobnego budową do ziemskiej kobry. Oczywiście na ojczystej planecie natychmiast spie###lałby gdzie pieprz rośnie. Za to w kosmosie wyciąga do niego rękę i usiłuje się zaprzyjaźnić. Kici kici. Taś taś.
6. Z innej beczki. Szkoda, że nie wiemy nic o motywach działania obcych. Pewnie dowiemy się z kontynuacji, do której drogę otwarto szerzej niż dach stadionu narodowego.
Nie chce mi się już więcej pastwić :)
Chyba nie zrozumiałeś ostatniego dyskutanta, odnośnie jego postu częściowo się zgadzasz ;)) Otóż on uważa, że filmu nie trzeba tłumaczyć, (dla niego może być bez sensu ;)), i zarzuca, że to "tylko moje braki". Ja uważam z kolei, że to tylko jego zdanie, nieobiektywne zresztą, bo zignorował opinie niezadowolonych, których nie trzeba nawet szukać ;))
Co do reszty masz rację, komentarz sensowny i z trafnym dowcipem ;))
Tak jasne, nie skanują i dlatego znają dokładny skład atmosfery jeszcze przed lądowaniem. Argument obalony
Zdejmują chełmy po potwierdzeniu, że jest bezpiecznie przez Davida(najbardziej zaawansowaną technologicznie maszynę jaką posiadają w tej ekspedycji) Argument obalony.
No i najgłupsze założenie widzów - fakt, że ekspedycja składa sięz naukowców nie wyklucza alogicznego i/lub emocjonalnego zachowania w warunkach stresu. Owszem inżynier bawiący się z obcym wężem to najsłabszy element Prometeusza, ale jestem w stanie to przełknąć, gdyż wszystko inne jest bardzo satysfakcjonujące.
Zobaczymy jak będzie z sequelem, może zarobi więcej i ośmieli twórców do kręcenia większej liczby filmów z tego gatunku.
Skład (przybliżony) atmosfery można oszacować nawet z Ziemi. Mi chodziło o skanowanie pod kątem tego, czy planeta jest zamieszkała, jakie zagrożenia mogą tam czyhać, ale mniejsza. Niech Ci będzie.
Z głowy zdejmuje się hełm, nie Chełm (ochronne nakrycie głowy a nie miasto w południowo-wschodniej Polsce). I w takich warunkach jest to zachowanie skrajnie ryzykowne. Super zaawansowany David mógł co najwyżej oszacować skład chemiczny otoczenia. Ewentualnych drobnoustrojów (nieznanych ludziom a więc i mu) już raczej nie. A to właśnie z tej strony było największe zagrożenie. Argument stoi i ma się dobrze.
Od naukowców wymaga się inteligencji i logiki oraz umiejętności przewidywania konsekwencji. Dodatkowo naukowiec lecący w pionierską podróż na obcą planetę, powinien się cechować ogromną odpornością psychiczną i nie doznawać chwilowego zaniku intelektu z powodu stresu. Pomijam fakt, że ekspedycja na potencjalnie niebezpieczną planetę bez odpowiedniej ochrony militarnej jest również lekko dziwna. Nie mówię tu bynajmniej o armii jarheadów ze świerzbiącymi paluchami na spustach, ale o wyszkolonych acz dyskretnych ludzi z bronią gotową do akcji. Tylko mi nie mów, ze takim człowiekiem był Fifield, on nadawał się co najwyżej do pilnowania złomowiska w nocy. Ciebie to wszystko może satysfakcjonować, masz do tego prawo. Ja oczekiwałem po tym filmie znacznie więcej.
No to teraz zabłysnąłeś wypominając mi ten haniebny błąd ortograficzny, przyznaję, że przeoczyłem to i teraz możęsz się hełpić i brandzlować swą domniemaną wyższością intelektualną. Dobrze, ale do rzeczy. Wydaje mi się, iż właśnie to zaczęli robić, gdy tylko wylądowali(skan statku kosmicznego pod kątem wykrycia jakichkolwiek form życia).
Co do Davida, to kompletnie nie wiesz jakie mógł mieć możliwości i umiejętności. Moim zdaniem jest niemal cudem technologii zdolnym nie tylko do nauczenia siędawno wymarłych języków, ale też oceny składu atmosfery pod każdym kątem. Bądźże poważny - to przecież maszyna naszpikowana wszelkimi możliwymi czujnikami więc dlaczgo niby nie mógłby wykrywać drobnoustrojów? Argument leży i kwiczy, bo nie przekonałeś mnie(poza Hełmem, faktycznie babol jak cholera).
Kwestia ochrony ekspedycji jest wyjaśniona bardzo dobrze - gdy Weyland udaje się na spotkanie z Inżynierem, to bierze przecież ekipę uzbrojonych ludzi(na niewiele się to zdało). Fifeld był, jak mi się zdaje geologiem więc oczywiście panikował w kontakcie z nieznanym żywym czynnikiem.
Nie oszukujmy się, dostrzegam wady scenariusza, ale wymień mi jakikolwiek film z gatunku hard sci-fi z ostatnich lat, który jet perfekcyjny pod względem scenariusza? Śledzę temat i staram się oglądać wszelkie nowości i niestety nic mi się nie przypomina. Może Source Code był jeszcze w miarę znośny, ale to już jednak trochę inna bajka.
Ja już nie oczekuję cudów, lecz porządnej rozrywki od kina i Prometeusz mi jej dostarczył. Czekam na więcej takich filmów.
Pierwsze zdanie mówi mi, że mam do czynienia z idiotą. Teraz to już nie jest domniemana lecz faktyczna wyższość intelektualna. I ortografia nie ma tu nic do rzeczy.
Co do Davida, to ty również nie wiesz jakie mógł mieć możliwości i umiejętności, więc nie rozstrzygaj tego na swoją korzyść. Twoim zdaniem był cudem technologicznym. a moim zdaniem kawa rozpuszczalna jest lepsza od sypanej - co to ma do rzeczy? Może był naszpikowany pierdylionem czujników, a może potrafił smażyć jajecznicę i tańczyć gangnam. Jednak z komunikatu jaki wygłosił, wynika że badał skład powietrza pod kątem ilości tlenu oraz ew. toksycznych dodatków (których nie stwierdził). Elizabeth jednak później stwierdziła, że Charlie mógł się zarazić właśnie wtedy, gdy zdjął hełm.
Nie chodzi też o perfekcyjność scenariusza, ale o jakąś logikę, wiarygodność. Prometeusz wypada pod tym względem marnie na tle innych filmów (chociażby pozostałych Obcych czy Star Wars czy nawet Avatara). Ja również oczekuję po filmach rozrywki, ale pływanie w morzu absurdu mnie nie bawi.
Jeśli masz zamiar nadal dyskutować o czujnikach czy o cudowności Davida, to dla mnie EOT.
no odnośnie zdjęcia hełmów to oni właściwie dopiero się ośmielili kiedy wcześniej zrobił to jeden z nich,który przejawiał największe skłonności do ryzykownych zachowań.Następna sprawa a mianowicie "zaprzyjaźnienie" sie z kobrą,zauważcie,ze na samym początku to stworzenie wygladało z wygladu bardzo niewinnie dopiero poźniej pokazało swoją drugą naturę tak jakby miało za zadanie swoją przyszłą potencjalną ofiarę oszukać.
Generalnie ja widzę tylko jeden rażący błąd a mianowicie odnośnie doboru załogi,bo to jak oni się zachowywali to przecież naturalne zachowanie człowieka badacza(a nie żołnierza patrz Avatar),który z góry ocenia,że idzie w pokojowych zamiarach i tego samego oczekuje od obcej rasy,czyli zachowania lekko infantylne i prawie cała ta ekipa składała się właśnie z takich osób oprócz Janka i Theron i chyba jeszcze kogoś(juz nie pamiętam muszę sobie odświeżyć film)no ale trochę mało było takich osób racjonalnie myślących po prostu ktoś kto montował ekipę chyba nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa czyhającego a bardziej nastawił się na badanie.
Marsjanie w Wojnie Światów też tak mówili :P A tak poważnie, są to zachowania idiotyczne i nie ma co ich bronić. Co do "kobry" może Tobie i temu kolesiowi wydała się słituśna. Dla mnie od samego początku sprawiała wrażenie niebezpiecznej. I to nie tylko dlatego, że widziałem wcześniej Obcego.
nie wiem w jakim sensie drobnoustroje maja byc przesada? Sa malo realne? Co ma to do zagrozenia drobnoustrojami to ze jeden z nich zdjal najpierw helm a potem reszta? Jak jeden zdjal najpierw to juz nie mogli sie zarazic nie rozumiem. Stworzenie o ktorym mowisz po krotkim czasie zaczelo syczec i agresywnie poruszac a pan biolog nadal pchal lapy do niego wiec chyba przeoczyles kilka sekund filmu.
Z kolei twoje pierwsze zdanie mówi mi, że mam do czynienia z chamem i bucem, których naturalnie pełno w internecie, a więc także tutaj, na filmwebie. Śpieszyłem się i zrobiłem kilka byków, to faktycznie daje ci powód do wywyższania się,
Cięzko mi też dyskutować z kimś, kto nieuważnie ogląda film, bo przecież jest pokazane jak zaraził się Charlie(podpowiem, że było to na statku i miał w tym udział właśnie David). To tyle jeżeli chodzi o plywanie w morzu absurdów, na razie to raczej ty odpłynąłeś i bredzisz jak w malignie. Spokojnie, jestem przyzwyczajony do takich typów.
Nie miałem na myśli cudowności w tym sensie, w jakim ty rozumiesz to słowo, czyli dosłownie, jak przystało na kretyna. Chodzilo mi o popularne powiedzenie. Coś jest cudem techniki, bo jest tak dalece zaawansowane i tyle. Faktycznie dyskusja z idiotą nie ma sensu, bo zawsze sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem, także z mojej strony to koniec rozmowy.
no nie nie skanowali jak by ci mieli to wszystko pokazac to bys do rana siedzial w kinie debilu
rozumiem ze uwazaz iz analizator powietrza umie wykryc nieznane mikroorganizmy na obcej planecie..pfhahaha!!! bardzo smieszne.
Czy naprawdę reżyser musi ci pokazać wszystko, żebyś się domyślił, że na zaawansowanym statku kosmicznym, który pokonuje odległości rzędu lat świetlnych są czujniki wszelkiego typu więc także mikroby, bakterie , wirusy i tak dalej? Musi być tak łopatologicznie?
Po pierwsze nie jest fizycznie mozliwe wykrycie czymkolwiek nawet za 500 lat a tym bardziej za 80 lat drobnoustrojow na obcej planecie ktore maja nieznana budowe a wiec nie wiadomo co ma taki analizator wykrywac, wiec takie drobnoustroje sa praktycznie niewykrywalne.
Po drugie wg strony o Prometeuszu ten analizator wykrywa tylko organizmy do 500nm czyli jest w stanie wykryc tylko pewna czesc bakterii a juz na pewno nie wykryje zadnego wirusa bo te sa wszystkie mniejsze od 500nm. Wiec nawet jesli ten analizator cos wykrywal to byla to znikoma czesc a samo zdjecie helmow bylo bzdura do kwadratu.
Po pierwsze to niemożliwe są podróże kosmiczne na tak dalekie odległości i stworzenie tak dalece zaawansowanej sztucznej inteligencji, ale to tylko film, a nie biblia więc pora chyba wyrosnąć z krótkich majtek i przestać zgrywać mądrale. Po co oglądasz takie kino jeżeli masz problem z zaakceptowaniem świata przedstawionego? Oglądaj dramaty psychologiczne i sensacje, to nie bedziesz się frustrować.
ale nawet film musi sie kierowac jakimis minimalnymi prawami przyrody i byc logiczny bo inaczej to bylaby bajka a nie film s-f. Nie wiem co ma do tego Biblia ale widze ze cos bredzisz trzy po trzy kompletnie bez sensu w tym poscie wiec nie wnikam w sens twojej wypowiedzi. Niemozliwosc stworzenia obecnie sztucznej inteligencji i wyprawy na takie odleglosci nie oznacza ze nigdy tego nie bedzie mozna robic a obecnosc obcych organizmow na obcej planecie zawsze jest zagrozeniem i zadne fikcje i wizje rezysera nie moga tego lekcewazyc bo film staje sie bzdura albo bajka.
Nie wiem czy to jest śmieszne, raczej smutny ten brak wyobraźni u młodych ludzi. Dla was to raczej powinni robić słuchowiska z mnóstwem didaskaliów, żeby wyjaśnić każdy aspekt fabuły czy dialogu. Ridley Scott w swoim następnym filmie powinien przez pierwsze dwie godziny tłumaczyć założenia gatunku science-fiction, a dopiero potem ruszyć z akcją.
a propo czego to bylo? tego ze zdejmowanie helmow to taka bzdura czy ze samemu powinno sobie dopowiedziec logiczne wytlumaczenie tego z kazdej strony glupiego posuniecia?
Za 80 lat to ludzkość może mieć już nawet inną formę niż obecnie .... nasz rozwój postępuje wykładniczo.
A wszyscy którzy uważają, że biolog bawiący się z "wężem" to głupota niech sobie przypomną jak zginął Steve Irwin :)
Ciekawe że od ponad 3000 lat jest niezmienna, twierdzisz za 80 bedzie inna "cool" chyba mamy tu prawdziwą przepowiednie. Zatem nie ma sensu szukać innych skoro za 80 lat sami bedziemy inni.
Rozwój świadomości i technologi sprawia, że aktywnie modelujemy wektor naszej ewolucji. Nie potrzeba już prób i błędów kodu w relacji ze środowiskiem ....
No no zapieprza jak cholera, tyle że z chorobami jak sobie od tysiac leci nie radzimy tak nie radzimy sobie do dzisiaj. Taki masz chlopaczku rozwój.
Nie gadaj głupot nasza technologia i medycyna rozwija się tak naprawdę od ok. 100 lat. Wcześniejsze lata ciemnoty oraz zaprzepaszczenie prawie wszystkiego na czym pracowali starożytni zostały utracone tylko dzięki religiom tego świata takim jak chrześcijaństwo oraz muzułmanie nie mówiąc już o innych dziwakach, którzy palili na stosie każdego kto zamiast modlitwy nad chorym wolał go leczyć medycznymi osiągnięciami.
Ziom przecież napisałem z niektórymi chorobami sobie nie radzimy do dzisiaj i czy teraz czy sto lat temu nadal sa śmiertelnym zagrożeniem dla nas z którym zwyczjnie sobie nie radzimy.
A może myślisz, że koncernom i ludziom stojącym na szczycie biznesu farmakologicznego ( jak Weyland ) zależy na "wyleczeniu ludzkości" z chorób? :) Faktyczny rozwój a praktyczne zastosowanie to 2 różne sprawy .....
Napisałeś, że nie radzimy sobie od tysiącleci, a ja bym tego ostatniego tysiąclecia nie wliczał :) bo tam nawet nie podejmowano prób radzenia sobie więc ten okres dla mnie się nie liczy jeżeli chodzi o rozwój nauki. Chodzi mi o to, że nauka prawie nie istniała bo była nielegalna. Dopiero od 100 lat z kawałkiem ludzkość się obudziła z letargu, a kogo za to obwiniam napisałem wcześniej :) Kto wie jaki postęp byłby dzisiaj gdyby nie te stracone dziesięć wieków. Kto wie jaki postęp nauki będzie za kolejne 100lat....
Jak dla mnie to były zszywki. Teraz też mamy takie pistolety ze zszywkami. Co prawda nie używa się ich w chirurgii bo serio, trzeba skończyć szkołę żeby być chirurgiem, ale najwyraźniej nie żeby robić filmy. Jakby zaświeciło magiczne światełko a solarium powiedziało "kazam, i po dziurze!" to byłoby ok, przyszłość i w ogóle. Ale zszywki? A nawet olejmy zszywki. Wyrwali jej z brzucha... macicę? wielkości małego arbuza, ale nie żeby to miało wpływ na jej wygląd. A w ogóle, jak czyjaś macica ma wielkość małego arbuza to brzusio wystaje. Chyba że alien wyżerał jej organy żeby linii nie popsuć. I oni nawet nie wycięli tego! Wyrwali po prostu! Jakieś wewnętrzne krwawienie albo coś? Ale po co się przejmować jakimiś detalami...
Ja bardzo przepraszam za ton wypowiedzi ale naprawdę nie podobał mi się ten film.
To była męska maszyna. Operacja "usunięcie ciała obcego". Poza tym w środku "zabiegu" "ciało obce" zaczęło się zachowywać nieprzyzwoicie.
(chyba że "sesarka" to nie literówka tylko jakiś dowcip którego nie rozumiem, in which case I'm sorry)
Na pewno są męskie. Pamiętam ten fragment dość wyraźnie. Chciała cesarki, ale to męska maszyna, więc przeprowadziła operację usunięcia ciała obcego.
trochę dziwnie do tego podchodzisz:
"Co prawda nie używa się ich w chirurgii bo serio, trzeba skończyć szkołę żeby być chirurgiem"
no tak, ale maszyny do operacji to już mamy?
Owszem, są maszyny do przeprowadzania operacji, ale nie zszywa się ludzi pistoletami do zszywek. To działa na deski (czy coś).
hm... a skąd wiesz co będzie za sto lat?
100 czy 200 lat temu ktoś dokładnie powiedziałby:
nie robi się operacji na mózgu to można robić tylko na nieboszczyku (czy coś)
albo:
nie robi się żadnych rozruszników przy sercu, to robi się w automobilach (czy coś)
albo jeszcze lepiej:
"gdyby Bóg chciał by człowiek latał dałby mu skrzydła"...
a.... kurcze nie zajarzyłem dokładnie o co ci chodzi ;)
tzn. ty kojarzysz te zszywki z takimi zszywkami które mamy dziś czyli metalowe np. do desek, tapicerki itp.
hm....
kilkadziesiąt lat temu nić chirurgiczną po zagojeniu rany trzeba było usuwać z ciała pacjenta.. dziś co prawda w grę wchodzi cena ale są nici które po okresie gojenia się rozpuszczają więc technologicznie "wynalazek" (bo kiedyś chyba zszywano końskim włosem) brnie do przodu... więc wystarczyłoby taką lub podobną nić utwardzić chemicznie aby była twarda jak te zszywki które znamy ale nadal była by to rozpuszczalna nić chirurgiczna i podatna np. na działanie tlenu czyli:
1. twarde zszywki z nici chirurgicznej (tylko w maszynie)
2. po zszyciu pacjenta i kontakcie z np. tlenem robiące się elastyczne
3. po wygojeniu ran - rozpuszczalne w ciele
Robiące się elastyczne? To interesujący pomysł... Nie wyglądało to tak ale cholera wie co artysta mógł mieć na myśli... OK, odpuszczam zszywki (powiedzmy). Ale to tylko kropla w morzu absurdu.
absurdu?
hm... na tym właśnie polega fantastyka... to marzenia a marzenia nawet nieprawdopodobne potrafią się spełnić to tylko wykres determinacji...
absurd to pojęcie względne czasowe /oczywiście w tym wypadku/ w stosunku do tymczasowej rzeczywistości...
J. Verne marzył o locie na księżyc... to był dopiero absurd, baaa totalny absurd... (czyżby?)
i o nim też mówiono:
"Ale to tylko kropla w morzu absurdu."
Fantastyka polega na absurdzie? Pomijając różnice i podobieństwa między science fiction a fantastyką, gdzie jak sądzę Prometeusz jest tym pierwszym, żadne z nich nie opiera się na absurdzie. logika, spójność, założenia naukowe i wykorzystanie białych plam w fizyce i na mapie kosmosu to najpiękniejsze rzeczy w science fiction. W science fiction żeby słoń Dumbo umiał latać musiałby mieć odpowiednio zmodyfikowany szkielet i wzmocnione uszy.
Fantastyka polega na absurdzie?
tak, z punktu widzenie epoki jak najbardziej tak...
jak już wspomniałem o J. V. gdzieś czytałem bardzo mądrą wypowiedź tamtych czasów.... pomijając fakt uniesienia "tylu złomu" to gdzie załadują tyle węgla.... bardzo mądre stwierdzenie jak na tamte czasy i punkt odniesienia techniki tamtych czasów - przecież to absolutny absurd gdyż ładunek węgla musiałby by być 100 razy większy (cięższy) niż sama rakieta - bardzo ale to bardzo logiczne myślenie... więc lot w kosmos to jest absolutny absurd a przecież "lot w kosmos/na księżyc to była S.F.
Mam wrażenie że zachodzi nieporozumienie w dziale semantyki. Absurd jest sprzeczny z prawami logiki, wyraża przekonanie niemożliwe do utrzymania. Wikiprzykłady: "Syn bezdzietnej matki ułożył się do snu, Żonaty kawaler poszedł do kościoła, Karol przepołowił jabłko na trzy części". A taka na przykład podróż w czasie jest jak najbardziej możliwa. Zrób tunel między białą dziurą a czarną dziurą i proszę bardzo, masz. Logiczne. Są nowe zasady (mamy technologie panujące nad dziurami) i są przestrzegane. Ale człowiek funkcjonuje na już ustalonych zasadach i nie można ich bezmyślnie łamać. Macicy nie wyrywa się z wnętrza brzucha. Rosnący w brzuchu kosmita ma wpływ na figurę. Wyjęcie z ciała kosmity w macicy wielkości piłki do koszykówki ma wpływ na figurę. Wyrwanie organu powoduje krwawienie wewnętrzne.
tylko z twego punktu widzenia... ;)
"Rosnący w brzuchu kosmita ma wpływ na figurę."
ależ oczywiście że nie, nie w tym wypadku (bo rozumiem że chodzi ci o figurę w sensie "po porodowym)
i oczywiście tu masz rację choć nie w tym wypadku... figura kobiety zmienia się w długim okresie kilku miesięcy a nie kilkunastu godzin....
naciągnij sobie skórę na... no nie wiem na czym chcesz na 20h po "odpuszczeniu" powróci raczej do pierwotnego stanu lub prawie do pierwotnego stanu...
a teraz zapuść sobie w tym samym miejscu "sadełko" przez okres jaki potrzebujesz to "sadełko" zawiązać a potem zacznij się odchudzać oczywiście radykalnie.... nawet przy używaniu ćwiczeń będzie bardzo trudno powrócić do "prawie do pierwotnego stanu" nie mówiąc już o stanie pierwotnym...