W warstwie koncepcyjnej to było nawet całkiem całkiem. Trochę nonsensów się zdarzyło. Prometeusz w pierwszej scenie musiał koniecznie popełnić samobójstwo zaszczepiając życie na Ziemi? Zwłaszcza jeśli dysponował taką technologią... Nie mógł obciąć sobie palca i wrzucić do rzeki?
W ogóle to w tym filmie za dużo się dzieje, trudno się skupić na jakimś jednym wątku a już o identyfikacji z którymś z bohaterów można zapomnieć. Proszę sobie porównać jak były opowiadane inne części Obcego. Reżyser chyba doszedł do wniosku, że skoro temat oklepany to niech się chociaż dzieje.
Najlepsza scena: kiedy obudzony Konstruktor rozwala całe zgromadzone dookoła towarzystwo. To był jedyny moment kiedy poczułem solidarność z którymś z bohaterów.
To samo co się stało z Lucasem. Poleciał na kasę. Nie chciało mu się myśleć o lepszym scenariuszu. Pomyślał, że wszyscy się skupią na 3D i zapomną o kiepskiej historii.