Warto obejrzeć, bo ten film jest jak orzeźwiające, górskie powietrze po długim czasie spędzonym w zadymionym, dusznym pomieszczeniu.
Przejmujący, wyjątkowy, inny niż amerykańska sieczka.
Nie beczałam na tym filmie tak, jak na "Tańcząc w ciemnościach", nie pozostawiał mnie w niemym zdumieniu jak "Dogville" ale wzruszył i pozostanie w pamięci.
Trochę przypomina mi "Lalki" Kitano. Czy ktoś ma podobne wrażenie?