Nie jestem pewna, jak interpretować postać Jana - pozytywnie czy negatywnie? W wersji pozytywnej Jan nie chce, żeby ukochana żona przez jego kalectwo dodatkowo cierpiała z braku intymności i seksu, które byly dla niej ważne - wmówił Bess, że to spełnienie jego pragnień aby oddawala się innym mężczyznom, a tak naprawdę cierpial z tego powodu - wazniejsze dla niego było, aby jego żona była mniej nieszczęśliwa i miała odrobinę życia.
W wersji negatywnej - faktycznie podniecala go myśl, ze jego żonę p'''''ą inni mężczyźni - typowy motyw cuckold. Miał gdzieś jej uczucia - liczyło się tylko zaspokojenie własnych fantazji usprawiedliwione i dodatkowo stymulowane własną niepełnosprawnością.
Sama nie umiem się zdecydować na żadną opcję, choć lekko skłaniam się ku pierwszej... Może ktoś ma jakieś inne przemyślenia?