Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Fabułę znałem jedynie szczątkowo, a główny powód sięgnięcia po ten tytuł to oczywiście panna J. Po tym co zobaczyłem mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Dobry film z wieloma zaskakującymi motywami. Ehh, tylko na cholerę brali do głównej roli tego pajaca? :/ Kolesia nie trawię, a jego dziecinna mordka kompletnie do tej historii nie pasuje. Wielki mi finansista, z ogromnymi sukcesami na koncie. Zachowuje się jakby miał nie tylko ogromną wiedzę, ale i co najmniej 20 letnie doświadczenie. Tyle, że chyba w kołysce je zdobywał. Czy tam w Hollywood to już nie widzą, że koleś wygląda jakby wczoraj wyprawiał parapetówę z okazji 18 urodzin? Taki chłopaczek nie miałby szans na prowadzenie wielkiej korporacji finansowej. Tak więc, angaż dla Haydena to ogromny błąd i niepotrzebnie ktoś sobie świnie w taki sposób podłożył.
Jest jeszcze jeden błąd. Reżyser źle poprowadził rolę tego dupka. Ja wiem, że z niego żaden aktor i pewnie za bardzo prowadzić się go nie da, ale widać, że sposób zachowania, jego reakcje na zdarzenia nie wynikają jedynie z braku zdolności aktorskich paniczyka Haydena. Ktoś naprawdę odwalił parszywą robotę z tą postacią, by zsabotować tę produkcję.
To mógł być rewelacyjny film. Wiele świetnych scen, zaskakujących zwrotów akcji, często niezła schiza, do tego jak zwykle szałowa Jessica. Ale zbyt dużo błędów tu się znalazło, by wyjść poza ramy kina poprawnego. Film zostawia nas z poczuciem, że ktoś tu się bardzo postarał by nie wykorzystać potencjału drzemiącego w tej historii. Ale nie jest tak źle. Tylko cóż, drodzy producenci z Hollywood, proszę was: Haydena nigdy już!!!