Film Awake to debiut reżyserski Joby’ego Harolda, który opracował również scenariusz do tego tytułu. Czołówkę otwiera, znany z roli Anakina Skywalkera, Hayden Christensen jako Clayton Beresford oraz Jessica Alba, która zagrała m.in. w Sin City, czy też Fantastycznej Czwórce. W postacie drugoplanowe wcielają się: Christopher McDonald, nominowana do kilku nagród za rolę drugoplanowe Lena Olin oraz, chyba najbardziej spośród tej trójki utytułowany, Terrence Howard, zdobywca nagrody SAG oraz nominowany do innych nagród filmowych (m.in. Oscara w 2005 roku).
Awake to opowieść o zjawisku znanym jako „powrót świadomości”. Opowieść o pacjentach, którzy pomimo podania narkozy, pozostają świadomi, lecz sparaliżowani podczas operacji. Clayton Beresford jest bogatym przedsiębiorcą z Manhattanu, którego życie zdaje się być usłane różami. Ma kochającą narzeczoną, ogromną fortunę i nadopiekuńczą matkę. Jednak to, co z wierzchu wydaję się być idealne, nie zawsze takim jest od wewnątrz. Clay ma nieuleczalną wadę serca, żyje tylko dzięki medykamentom, a od śmierci może uratować go jedynie przeszczep organu, ma ponadto bardzo rzadką grupę krwi, która zawęża grono dawców.
Opowieść o tragicznej zdawałoby się miłości, poświęceniu oraz niezrozumieniu najbliższych sobie osób podpartym nieszczęśliwą śmiertelną chorobą, przeradza się w intrygę i knowania grona przyjaciół z lat szkolnych. Clay zostaje wciągnięty w wir zaplanowanego wcześniej morderstwa i poddaję mu się bez oporów. Wszystko toczy się zgodnie z planem, dopóki do akcji nie wkracza reżyser. Historia, która mogłaby być świetnym dramatem, zostaje przemieniona w fantastycznonaukowy thriller wołający o pomstę do nieba. Należy sobie zadać pytanie, czy taki zabieg był konieczny? Czy nie lepiej byłoby gdyby wydarzenia toczyły się swoim naturalnym rytmem? A może należało wszystko zakończyć w inny sposób?
Film ogląda się dobrze, aktorstwo nie kuleje, a fabuła do pewnego momentu jest spójna i logiczna. Jednak całokształtowi brakuję zaskoczenia, które zaciętego widza utrzymałoby w napięciu do końca seansu. Katharsis następuję zbyt szybko, przez co zakończenie filmu ogląda się jak przysłowiowe „flaki z olejem”, a przez co cały film traci w ogólnej ocenie. Największą wadą filmu jest jego koniec. Harold próbuję na siłę zamknąć wątek najszczęśliwiej dla głównego bohatera i używa do tego bardzo nielogicznych środków. Przebudzenie podczas operacji, wyjście z ciała, a później „rozmowa” z umierającą matką, to wszystko przyprawia widza o śmiech godny pożałowania. Jak już pisałem, widz w pewnym momencie nie wie, czy jest na seansie dramatu, czy też kiepskiego filmu sci-fi.
Podsumowując, Awake zasługuję na mocne 6+ w 10-stopniowej skali. Jest to film, który nie zachwyca swoim scenariuszem i treścią, ale można go obejrzeć w jedno z wielu deszczowych popołudni.