Ciekawie się zapowiadał: trailer, obsada (Howard, Alba)... a okazało się że to jedynie komercyjna tandeta z aspiracjami do thrillera psychologicznego...
Powietrze z tego balona (balonika raczej) uchodzi kiedy zaczyna się wszystko powoli wyjaśniać i niby skomplikowana sytacja, która do tej pory wciągała, staje się banalna, błacha i zamiast zdziwienia powoduje śmiech, a później już tylko masowe, nieustające ziewanie.
Reżyserowi nie wyszło bo o ile wprowadzenie jest ok to o reszcie nie wspominajmy, a film staje się tragiczny w momencie gdy "Awake" przeradza się w "Atak Klonów" tzn. kiedy główny bohater lata po szpitalu jak opętany chcąc uratować własny tyłek leżący na stole operacyjnym!!!! (w tym momencie powinni wejść Ghostbusters i paru rycerzy Jedi :))))).
Całości nie ratuje nawet słodka buzia Alby, nie uratowała by nawet gdyby jej rurke postawić i kazać tańczyć niczym w Sin City, aż do zakończenia filmu!!!
No i na dodatek obowiązkowy happy end bo bez tego ani rusz...
A propos głosy lekarzy też słyszalem, kiedy mi 2 raz tego samego dnia klatę kroili, ale nie w dolby surround ale raczej mono i to jeszcze dobiegające z piwnicy...
Alba to tylko na rurce może tańczyć bo do profesjonalnego aktorstwa to jej brakuje jak Przebudzeniu do dobrego filmu. Faktycznie tandeta jak ich wiele.