PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4095}

Przed wschodem słońca

Before Sunrise
7,7 53 636
ocen
7,7 10 1 53636
8,1 27
ocen krytyków
Przed wschodem słońca
powrót do forum filmu Przed wschodem słońca

Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam tak kiepski film. Aż mnie skręcało w kinie, tym bardziej, że reszta publiczności wyła z zachwytu nad co głupszymi scenami. Bohaterowie stypizowani płciowo według najbardziej prymitywnego schematu. Głupawe miny Hawke'a i zawstydzone spojrzenia Delpy na przemian z przygryzaniem wargi i odgarnianiem włosów za ucho- w zasadzie o to chodzi w filmie. Historia banalna i mdła , niesmak pozostaje jak po zjedzeniu mydła. Dziwi mnie, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Nie mogłam patrzeć na tę głupią pannę, o jej pseudofilozoficznych rozważaniach nie wspominając. To takie typowe.0na- piękna, inteligentna, Francuzka oczywiście, delikatna jak cholerny motylek, choć z charakterkiem ("Merde!"); on, niezbyt rozgarnięty, ale uroczy jak szczeniaczek, niby taki twardziel, ale w głębi ducha marzyciel, a nawet filozof. Mogłabym to jeszcze znieść, w końcu od takich ludzi się roi na świecie, ale irytuje mnie, że nikt nie dostrzega szowinistycznych wątków w tym filmie. W scenie na trawie Celine mówi: "Chciałabym się z tobą przespać, ale boję się, że potem będę zazdrosna o inne dziewczyny. To takie kobiece" i: "Pewnie chcesz mnie wykorzystać do spełnienia swoich męskich fantazji i będziesz się chwalić, że przelieciałeś Francuzkę poznaną w pociągu". No bo oczywiście kobieta nie może mieć ochoty na przygodny seks. Dopiero musi się zaangażować. A facet zawsze chce kobietę wykorzystać. Chyba, że się zaangażuje. I ta rozmowa o feminizmie ("Gdyby na bezludnej wyspie żyło 99 kobiet i jeden mężczyzna, to pozabijałyby się o niego"). Bo oczywiście nie byłoby tam żadnych lesbijek, a szczęściem kobiety jest być zapłodniną. Oczywiście nie podejrzewam reżysera o celowy wydźwięk szowinistyczny filmu, i tak za dużo napisałam o tak głupim filmie. Nie mogę po prostu zrozumieć, dlaczego ludzie widzą w nim głębię i nazywają uroczym, pozytywnym itd. Taką szmirę.

ocenił(a) film na 9
Misstle

Te banały, rozważania, potknięcia, pozy, maski i miny (a także próby wyjścia poza nie, przekraczanie granic obcości) są naturalnym fundamentem, na którym został zbudowany ten film.
"Szowinizmu" (?) w nim dotychczas nie dostrzegłem i jakoś trudno mi uznać, że film zawiera tego typu złowrogie treści.
Dwoje ludzi usiłujący przez kilka godzin znaleźć się nawzajem. Widocznie nigdy nie prowadziłeś podobnych nocnych rozmów aż po świt w gronie mniejszym i większym... Ja tak. I dlatego pewnie w tym filmie odnajduję echa ówczesnych klimatów, znajduję prawdę o szukaniach i próbach wdrapania sie na dojrzałość ze szczenięctwa.

hauser

Film zawiera ciekawy koncept i porusza wątek warty poruszenia, ale siłą rzeczy wynudziłem się okrutnie.
Ode mnie leci 7.

ocenił(a) film na 9
grafoman

"Siłą rzeczy"...?

hauser

Owszem, siłą rzeczy.

ocenił(a) film na 9
grafoman

Czyli? Co to właściwie znaczy? To "siłą rzeczy"?

ocenił(a) film na 10
Misstle

Szanuję Twoją opinię o tym filmie i ją rozumiem. Przupuszczam również,że nie przeżyłaś/eś nigdy niczego podobnego...reżyser napisał taki scenariusz bo sam przeżył coś podobnego...nie było w tym żadnych podtekstów szowinistycznych, ani stareotypowych zachowań i poglądów. Sama przeżyłam niemal taką samą historię i wiem, jaka jest w tym magia.Reżyser miał gdzieś, czy ludzie będą się na tym nudzić czy nie...chciał to nakręcić bo to było dla niego niezapomniane przezycie i gdyby tego nie zrobił...żałowałby do końca życia. Relacje pokazane w tym filmie są niezwykłe....bo przede wszystkim polegają na wzajemnej fascynacji i dopasowaniu osobowościowym dwojga ludzi, a nie tylko pociągiem fizycznym, czy płytkich rozmowach o imprezach i hobby. Rozumiem jednak,że ktoś kto nigdy nie przezył nieczego takiego...nie pojmie tego filmu i będzie się na nim nudził.

Pozdrawiam.

Mary DuLait

Misstle

Oj zgadzam się z Tobą Misstle całkowicie. Nie chodzi o to, że w filmie było gadanie, zamiast akcji. Świetnie, doskonały pomysł na wybitny film! Ale czy nikt nie dostrzega, że rozmowy w "Przed wschodem słońca" są okropnie pseudointelektualne, a przemyślenia bohaterów na temat życia banalne i płytkie? Te rozmowy mało mają w sobie cech prawdopodobieństwa, nikt tak nie rozmawia ze sobą jak postacie w filmie, które tak usilnie starają się być oryginalne i alternatywne. Niestety wychodzi szablonowo, Celine - typowa nieśmiała trzpiotka, zawstydzone spojrzenia (przerysowana gra Delpy bardzo mnie raziła), Jesse - tak jak napisała Misstle - niedojrzały dzieciak, domorosły filozof, outsider, trampki, głębokie złote myśli i ten jego wieczny uśmiech nieschodzący z twarzy, jakby był najsłodszym inteligentem na świecie.
Widzowie powinni stawiać sobie wyższą poprzeczkę. Sądzą, że jak obejrzą coś nieco lepszego niż Transformers, to już jest to wybitne kino, ale chyba jeszcze nie widzieli w życiu ambitnego dzieła...

ocenił(a) film na 10
Fatal1ty

Ja lubię rozmawiać w ten sposób - więc nie zakładaj z góry, że nikt.

Jesli wyczuję osobę z którą można trochę pofilozofować o życiu, religii, kosmosie i innych tego typu tematach to brnę w to z wielką chęcią. Niestety mało jest takich ludzi, nad czym ubolewam. Większość niestety woli plotkować o znajmoych, o znajomych znajomych albo o nieznajomych.Jak to im się znudzi, gadają o ciuchach, sporcie i polityce. To na prawdę takie fascynujące? Dla mnie cholernie nudne - bo ile można gadać o tym samym? Ale takim jak ty jak widać to wystarczy - żadnej szerszej perspektywy.

Fatal1ty

Ale młodzi rozmawiają pseudointelektualnie. Ci nawet zdają sobie z tego sprawę. Taka jest rzeczywistość. Film niczego nie udowadnia, nie ma żadnej misji, nikogo nie nawraca. Ot, pokazuje jak rodzi się intymność między dwojgiem tak jeszcze niedojrzałych ludzi. Nie są gotowi na dorosłość, nie są mądrzy ani dojrzali, a przecież przydarza im się cud. I to właśnie zachwyca.

ocenił(a) film na 9
Misstle

NIE ZGADZAM SIĘ! I myślę, ż emam rację i przepraszam zazwyczaj tak nie obstaję na temat kogoś opinii - ale nie znasz się na tym. Na tego rodzaju kinie, na tego rodzaju rozmowach, przemyśelniach. Film jest moim numerem 1 sposród wszystkich jakie widziałam. Jest piękny, madry, ciekawy, cho nie mas zabójczej akcji - nie jest nudny, jest baardzo marzycielski (nie mogłam znalezc innego słowa), ale zarazem realny. Każdy chciałby przezyc taka historię (nie jestem jakaś zakompleksiną marzycielką) i naprawdę osoby, które uważaja ten film za głupi uznaję za intelektualnych idiotów. A myślisz, ż eludzie nie rozmawiaja o takich sprawach ? To chyba nie rozmawiasz, a wymieniasz puste frazesy na temat filmów, wina itp. proponuję obejrzec "Kawa i papierosy".

CRAZYB

Nigdzie nie napisałam, że uważam ten film za nudny lub głupi, przeczytaj moją wypowiedź może jeszcze raz. Ale "tego rodzaju rozmowy", jak to nazwałaś, znam i to z własnych doświadczeń, nie z filmów, jak ty. I dlatego poznaję, kiedy coś jest szczerą opinią człowieka, takim prawdziwym przemyśleniem, a co pustym frazesem, wymyślonym na poczekaniu, żeby dialog wydawał się interesujący i głęboki. Bohaterowie filmu zamiast się wysilić, stale wynajdują bardzo, bardzo typowe tematy, na które można oczywiście bez końca dyskutować (religia, bunt, związki damsko-męskie), po to by rzucać kolejnymi "oryginalnymi" frazesami typu "hej, myślę, że my się buntujemy, bo taka jest natura ludzka, a tak naprawdę nie znamy wroga i nie wiemy przeciw czemu się buntujemy". Do każdego ich odkrywczego wniosku każdy myślący człowiek już dawno dawno doszedł w swoim życiu, wiesz? I na przykład mnie nie oświeciły specjalnie ich rozmowy, bo przemyślenia na tym poziomie dawno mam za sobą. Więc równie dobrze ja mogę nazwać "intelektualnym idiotą" (Twoje określenie) kogoś, kto zachwyca się tym filmem, bo pokazuje tym samym, że intelektualnie jest daleko w tyle, skoro sam nie posiada refleksji głębszych niż Jesse i Celine. Ale nie będę używać takich określeń, bo uważam je za zbyt mocne i bezsensowne na tym forum. To nie jest Onet.pl.

Osobiście uważam, że istnieją lepsze filmy, z bardziej finezyjnymi dialogami, a to, czy się ze mną zgadzasz, czy nie, to już jest kwestia gustu, a nie czyjejś racji, jak to piszesz w swoim pierwszym zdaniu ("NIE ZGADZAM SIĘ! I myślę, że mam rację"). Być może prawdziwe dyskusje i naprawdę dobre filmy ze świetnymi dialogami nie były nigdy Twoim udziałem, dlatego nie masz porównania i sądzisz, że "Przed wschodem słońca" jest tak inteligentnym i prawdziwym filmem.

Btw. zastanawiam się, czy w "Przed zachodem słońca" poziom dyskusji podniósł się nieco, skoro bohaterowie są doroślejsi.

ocenił(a) film na 9
Fatal1ty

Ten film podobał mi się przede wszystkim dlatego, że oni ROZMAWIAJĄ. Mam podobną relację z chłopakiem - ROZMAWIAMY i nie tylko na temat pracy, nauki itp. nie wymieniamy suchych zdań nic nie wnoszących, ale podtrzymujących rozmowe, przeświadczenie o swoim dopasowaniu charakteru. Myślę, że obecnie bardzo rzadko ludzie rozmawiają ze sobą i dlatego ten film wydaje mi się trochę bajkowy. Jesse i Celine wydają się byc wklejeni na tło innych, odrealnieni, mijają ludzi, ale wygląda to tak jakby byli tam sami. Chyba nie ma sensu dyskusja, bo tutaj już nie jest ważne wykonanie itp, a po prostu jest to rzecz gustu.

ocenił(a) film na 9
Fatal1ty

Właśnie infantylizm tych przemyśleń jest prawdą o czasie szczeniackiego okresu "burzy i naporu". To nie są przemyślenia dwójki stoików na wakacjach, ale młodych ludzi, którzy dopiero zbierają doświadczenia, wchodzą w świat. Jeśli to nas bierze, to także dlatego, ze wiemy (domyślamy się) jaki będzie ciąg dalszy. Jak obrosną w piórka, jak podejdą tłuszczykiem, jak rozmydli się i rozwieje to, co co miało stanowić sens ich życiowego credo.
Dla mnie to jest "prawdziwy film", podobnie jak prawdziwym bohaterem jest infantylny Holden z "Buszującego w zbożu".

ocenił(a) film na 8
hauser

Film ten na pewno nie należy do tych ambitnych, prawidziwie intelektualnych, takich, które trudno zinterpretować. Nie ma tu jakiejś symboliki, nie ma też niczego, czego sami bysmy nie mogli doświadczyć. Ten film opowiada historię pewnej krótkiej znajomości, widzimy dwoje
młodych ludzi, poszukujących wrażeń, otwartych na przygody. Mają tylko jedną noc na poznanie się, więc to naturalne, że poruszają tematy, które my już dawno przemyśleliśmy - trudno by prowadzili dysputy iście filozoficzne, głebokie. Poza tym łączy ich wzajemna fascynacja, więc
czasem nie jest ważne to,co mówią, ale jak mówią, jakie gesty towarzyszą słowom, jakie spojrzenia. Sztuczne zachowanie Delpy czy głupawe uśmieszki Ethana (choć mnie jakoś najbardziej irytował jego chód..) są, owszem, przedawkowane i zbędne momentami, ale z drugiej
strony, na pewno są udziałem wielu z nas, gdy do końca nie wiemy, jak się zachować. W tej historii - banalnej, nic niewnoszącej do kinematografii, mało ambitnej i stereotypowej etc - ujmuje mnie parę szczegółów. Na pewno zakończenie, które nie daje odpowiedzi; trudno
orzec, czy bohaterowie spotakją się za pół roku, czy ta noc była tylko etapem w ich życiu do innych doświadczeń, czy może ten związek trwający jedną noc był tak piękny właśnie dla skąpej ilości czasu. Podobało mi się to zawieszenie, brak jakiejś tragedii czy happy endu. Drugą
rzeczą, jaka mnie ujęła, były dwa ujęcia krajobrazu miejskiego; z jednej strony ten nocny, będący tłem dla pary obcokrajowców, a z drugiej - dzienny, gdy każde z nich zmierza w swoim kierunku, a miejsca, które razem przeszli i zwiedzili, tętnią żcyiem, w którym już ich nie ma. Niby jedno miasto, ale jakże inna jego atmosfera, gdy w jego ramach nie toczy się już obserwowana historia. Zawsze oczarowywała mnie magia miejsc i to, że czas i wydarzenia się zmieniają zaś miejsce istenieje poza tym i wchłania historię.
Aha, jeszcze słowo co do szowinizmu - nie narzuciła mi się taka refleksja po obejrzeniu filmu - w końcu są momenty, gdy to niby kobieca i nieśmiała Delpy przejmuje ster w swoje ręce - moment pocałunku czy tez chwila, gdy wypowiada słowa: "gdy tylko cię zobaczyłam, miałam na
ciebie ochotę". Żadna szanująca się przeciętna dziewczyna i antyfeministka nie wypowiedziałaby tak otwarcie swej ochoty na seks.
Sam film nie nalezy do głębokich, ale i takie są potrzebne, dla swej atmosfery chociażby.

ocenił(a) film na 9
HolyGrey

"Krajobraz miejski"... Zwróciłbym jeszcze uwagę na ostatnie sekwencje filmu: Wiedeń, kamera rejestruje miejsca, które ożyły wraz z bohaterami, a teraz, już be nich, wydają sie martwe. Świetnie rozegrana końcówka.

ocenił(a) film na 8
hauser

Tak, zdecydowanie muszę się zgodzić - wybór Wiednia okazał się bardzo trafny, choćby z tego powodu, że to miejsce wielu kulturowych i społecznych aktywności, zaś my obserwujemy je, gdy traci na żywotności "tylko" z powodu wyjazdu głównych bohaterów.

ocenił(a) film na 9
HolyGrey

Miasto było tłem dla ich spotkania. Gdy wyjeżdżaja, podążamy z kamerą do kolejnych stacji ich wędrówki - i nie znajdujemy już tej aury, którą czulismy wcześniej. Wszystko się ulotniło, wystygło, zgasło.

ocenił(a) film na 8
hauser

Wobec tego, czy można wnosić, że atmosfera miejsc zmienia się w zależności od typu ludzi, którzy ją tworzą? Czy nieraz nie "dotwarzamy" miejsc?
A co do filmu, czy wybór innego miasta miałby znaczenie dla fabuły?

ocenił(a) film na 9
HolyGrey

Ale czy Wiedeń miał tu istotnie znaczenie? Nie wydaje mi się. To mógł być Rzym, Florencja, Wenecja, czy (oczywiście!) Paryż. Ale dobrze, że wyszedł Wiedeń, bo to wybór mniej oczywisty.

hauser

Ja to widzę inaczej - życie toczy się dalej, nawet jeśli bohaterów już nie ma - miasto powoli budzi się do życia, a nie zastyga w pustce. Dzięki temu wiem, że wszystko jest ulotne, a chwile intymności gasną w świetle dnia. I to jest dobre, bo nie da się zatrzymać chwili.

ocenił(a) film na 9
HolyGrey

Ale co miał wnosic do kinomatografii? Czy np film Kill Bill coś wniósł? Moim zdaniem film jest wtedy dobry gdy się o nim pomyśli po zakończeniu, kiedy coś tam nas ruszyło, kiedy polecamy znajomym. Film bardzo dobry wtedy gdy do niego wracamy kilka razy.
Poza tym nie rozumiem dlaczego niktórzy uważają ich rozmowę za infantylną, prozaiczną. Spędzili ze sobą tylko ten jeden dzień dlatego to aż dziwne, że poruszyli takie tematy nie znając się przecież. Film nie miał dac nam jakieś wskazówki, nie mial ukrytej metafory, ale jest obrazem pewnych ludzi na miejscu których tak naprawdę sami byśmy cheli byc.
Nie lubię też uogólniania, że Celine musiała/niemusiała byc feministką żeby powiedziec, że miała na niego ochotę. Sama bym tak powiedziała na jej miejscu.

ocenił(a) film na 9
CRAZYB

nie musiała of kors miało byc żeby nie było...

ocenił(a) film na 10
CRAZYB

Dzięki Waszym komentarzom zaczęłam patrzeć na ten film z innych stron...
To ciekawe jak rozmaicie można odbierać te same sceny, słowa...
spojrzenia...
Dla mnie... dla mnie film był magiczny. Spodobał mi się od pierwszej
sekundy. Nie chce idealizować tej historii- oczywiście bohaterowie
momentami wydawali się być trochę drewniani- to samo można powiedzieć o o
dialogach. Nie rozumiem, za bardzo zarzuty, że nie można zaraz po poznaniu
kogoś rozmawiać o filozofii, abstrakcyjnych pojęciach... Mi kilka razy w
życiu takie rozmowy się przydarzyły... Strasznie podobało mi się to jak
została przedstawiona ta historia- może to jakiś banał- albo nie wiem-
bajka- ale ja naprawdę wierzę w to, że można kogoś poznać właśnie w taki
sposób jaki widzieliśmy w filmie- to co jeszcze w nim widziałam to
tęsknotę- za czymś prawdziwym, niepowtarzalnym, za uczuciem które może się
pojawić i zniknąć tego samego dnia...

Oczywiście też jestem zauroczona Wiedniem w tym filmie- jeszcze nie
odwiedziła Wiednia- na pewno zamierzam.

hauser

@hauser: w końcu ktoś w tym wątku coś sensownego o tym filmie powiedział.

Może maruderzy, wymieniający infantylność jako wadę filmu, obejrzą drugą część...która jest idealna dla tych, którym trzeba tłumaczyć dlaczego pierwsza jest genialna :-)

ocenił(a) film na 9
Misstle

"Przed wschodem słońca" to film 3 aktorów. Dwóch znamy, a trzecim jest Miłość. Czemu tak napisałem? Otóż, jest to jeden z niewielu romantycznych filmów, która czułem elektryzujące napięcie między bohaterami, ich każdy mały gest mimika, słowo, zdradzało i odkrywało ich uczucia. Na przykład scena gdy słuchają muzyki w budce - jak oni cholernie chcą się pocałować! To wszystko widać tak niesamowicie, te emocje i uczucia, jakby właśnie to był 3 aktor.

Urzekł mnie też ten emocjonalny minimalizm, tak przeze mnie uwielbiany i jak najbardziej rzeczywisty. Nie ma tu rzucania się na szyję z okrzykiem "I love you". Nie ma też niesamowitej historii, akcji, widoków (no oprócz tego koła). Akcja rozgrywa się w pubach, w ciemnych zaułkach, na starej stercie palet, czy na trawie w parku. Tworzy to intymny nastrój, klimat, tak jakby widz został zaproszony do świata tych dwoje ludzi i ich uczuć. Film potwierdza to, że można zrobić film romantyczny, bez szmiry, sztampy i uczuciowej egzaltacji.

Co do banalności treści wypowiadanych dialogów - odpieram to prostym stwierdzeniem - to nie jest traktat filozoficzny. Jeżeli, ktoś chce posłuchać tyrad filozoficznych, to niech przejdzie się na jakiś poważny spektakl w teatrze. Ten film, nigdy nie konkurował o miano filmu ambitnego, filozoficznego, głębokiego, bo nim nie jest. Film jest romantyczny i przedstawia jak najbardziej rzeczywiste rozmowy dwóch młodych bohaterów. Równie ważny jak treść (a może i ważniejszy) jest sposób wypowiadania tych zdań. Nie wiem jak wy, jak ja jestem na randce to mam podobne pseudo-filozoficzne teksty, a pomysł z tymi duszami które się mnożą, miałem taki sam w głowie :D Chodzi mi o to, że film oddaje w 100% rzeczywistość. Nie ma on tu tworzyć jakiś nowych odkrywczych myśli. Ludzie porostu wymieniają się czysto luźnymi interpretacjami życia. A skoro tak - to musi być to pseudo-filozofia, czy filozofia "użytkowa" (chociaż wg mnie jest to pełno prawna filozofia). Nie wiem dla mnie dziwnym by było gdyby nagle Ethan Hawke, zaczął mówić o czymś naprawdę "górnolotnym", albo wręcz przeciwnie o totalnie banalnych rzeczach typu "co wczoraj jadłaś na obiad?" - randka ta wtedy skończyła się nie przed wschodem ale od razu w wagonie jadalnym!

Nie chce urazić pani Misstle, ale jeżeli widzi pani w tym filmie szowinizm (a i szowinizm bardzo złe słowo zawsze o tym mówię, ale feministki lepiej wiedzą) to chyba ma pani jakieś problemy ze sobą i swoją seksualnością. Może pani jest otwarta seksualnie i jak chce to to bierze, nie wnikam, ale większość kobiet, będzie zgrywało trudną do zdobycia, będzie chciało żeby facet zapoczątkował pierwszy krok. Wiedzmy jedno - oni się dopiero poznali! Oboje im zależy na sobie, więc nie chcą wyjść "na łatwych". I ot historia. Resztę argumentów przemilczę, bo musiałbym napisać drugi tak obszerny tekst.

Jedyne co mnie irytowało to właśnie uśmieszki i miny Ethana Hawke'a. Jednak może to była czysta zazdrość o Julie Delpy? :D Z drugiej strony, taka gra aktorska pokazuje, że ci ludzi są z krwi i kości, nie są płaskimi obrazkami z modowych żurnali.

Przyznajcie się ile osób nie chciałoby przeżyć tak cudownej historii? Bo ja cholernie tak! Szkoda, że takie spotkanie, jest tak mało prawdopodobne. Tak na marginesie: Kobiety w Polsce podchodzą wrogo do nieznanych ludzi, więc u nas scenariusz skończył się tam gdzie film się zaczął.

ocenił(a) film na 9
Duzeom

Obejrzałam ten film już jakiś czas temu, ale pamiętam, że byłam pod wrażeniem jego prostoty i mocy. Mnie dialogi zachwyciły, bo wydały mi się spontaniczne, niewydumane, dokładnie takie, jakie mogłyby zaistnieć między dwojgiem ludzi, którzy mają jakieś poglądy i zainteresowania, i lubią rozmawiać. Należę do tych dziwnych ludzi, którym podobne (podobne, a nie takie same ;)) przygody się zdarzają, mam na myśli głównie długie rozmowy z przypadkowymi osobami, albo z mniej przypadkowymi, ale wciąż mało znanymi. Dlatego było dla mnie tak niesamowitym przeżyciem zobaczyć coś takiego na ekranie, poprowadzone w zgrabny sposób.

Co do wypowiedzi Misstle, uważam się za feministkę, ale do tak radykalnych opinii jeszcze mi daleko. Zgadzam się, że szowinizm to zdecydowanie za mocne słowo, i trochę z całego komentarza trąci mi jakąś frustracją ('cholerny' motylek?). Nie chodzi o to przecież, żeby odrzucać takie typowe kreacje, tylko żeby mieć świadomość i prawo wyboru innych opcji, innych form kobiecości/męskości. Film nie mówi o wszystkich kobietach ani o wszystkich mężczyznach, tylko przedstawia dwoje konkretnych ludzi, których z powodzeniem można znaleźć we współczesnym świecie. I reżyser miał pełne prawo wybrać właśnie takie typy. Nie widzę w tym nic złego, naprawdę. Tym bardziej też nie uważam ich wypowiedzi za 'pseudofilozoficzne'. To znaczy co, tylko ludziom po filozofii wolno się wypowiadać na różne tematy? 90% rozmów prowadzonych przez ludzi podpadałoby pod kategorię 'pseudofilozoficznych'. Zamiast tego niefortunnego określenia proponuję zamiennik: światopogląd. Ode mnie film ma duży plus za to, że bohaterowie nie spinali zadków by wyprodukować jakieś prze-intelektualne wypowiedzi.

I ostatnia rzecz: ja bardzo lubię subtelną kobiecość, lubię, kiedy można ją połączyć z pięknem i inteligencją. No cóż, jestem może do bólu heteronormatywnie typowa :)

ocenił(a) film na 8
Duzeom

Zdecydowanie się zgadzam.. jak to śpiewało T.Love:

"Cześć gdzie uciekasz, skryj się pod mój parasol
Tak strasznie leje i mokro wszędzie
Ty dziwnie oburzona odpowiadasz nie trzeba
Odchodzisz w swoją stronę, bo tak cię wychowali"

A przecież jak wspaniale byłoby przeżyć taką przygodę życia.. Dobrze, że jest jeszcze "Przed zachodem słońca" :)

ocenił(a) film na 10
HolyGrey

Aby dostrzec magię poruszanych w filmie myśli - trzeba ruszyć wraz z nimi do duchowego tańca.
Bierne , lub bezmyślne oglądanie - musi skutkować ironiczną (ignorancką ?) oceną.
Miło , że wielu dało się porwać....

ocenił(a) film na 10
maroc

Pozytywnie :)
Bądżmy otwarci na ludzi to i nas spotka coś podobnego!

ocenił(a) film na 7
melfior

Jak się zakochiwałam i przeżywałam…, to spytałam koleżankę, czy to możliwe, aby czuć taką magię, rozumieć się poza werbalnie. Odpowiedziała na chłodno, że to minie, ważne żebyśmy się zgadzali podczas codziennego życia i obowiązków ;) No i nie minęło i się zgadzamy. Zatem Duzeom może jeszcze na kogoś takiego się natkniesz, ja nie szukałam ;)
Film chce obejrzeć, trailer sporo pokazuje. Jak ja lubię realne fabuły, emocje, piękne obrazy.
Trochę mi przypomina „Sposób na bezsenność” , zresztą ten sam aktor ;)

ocenił(a) film na 10
HolyGrey

"Cześć gdzie uciekasz, skryj się pod mój parasol (...)" O kurczę, ja przeżyłam identyczną przygodę na dworcu jak strasznie lało, tyle, że nigdzie nie uciekłam od tego faceta i potem w pociągu rozmawialiśmy podobnie jak w tym filmie :) Szkoda tylko, że to nie film i pewnie nigdy go już nie spotkam... Miałam jeszcze parę innych podobnych przygód w pociągach, dlatego cieszę się, że zdecydowałam się na obejrzenie tego filmu właśnie teraz, kiedy potrafię dobrze się wczuć w ich sytuację. Jednak osobę, która działa na mnie jak po wypiciu jakiegoś eliksiru miłosnego, z którą łączy mnie prawdziwa duchowa nić porozumienia poznałam gdzie indziej :) Wszystko w tym filmie jest wiec jak najbardziej realne. Jestem na razie w trakcie oglądania.

ocenił(a) film na 7
monao92

Zgadzam się , że film celowo jest trochę przeidealizowany, chociaż ja przeżywając piewszą fascynację chyba się zachowywałam podobnie, mając wrażenie że mam tylko ten czas aby powiedzieć, przeżyć jak najwięcej. Mogłoby się wydawać pseudo jakieś, ale chyba większość ludzi jak się poznaję sprzedaje sobie swoje, czyjeś ciekawe historyjki, przeżycia, żeby tak naprawdę pokazać siebie.
Pamiętajcie oni nie mieli czasu ;)

utopia27wawa

ależ chwile zauroczenia przecież są idealne, więc ich nie można "przeidealizować" ;)

monao92

a ja nigdy nie miałam takiej przygody. tzn. osoby płci przeciwnej nie zwracają na mnie uwagi.
może coś jest we mnie takiego, co odpycha, nie wiem.. a akurat mam taki czas w życiu, że się tym przejmuję. i.. ech:/
zazdroszczę.

ocenił(a) film na 10
Duzeom

Podpisuje się obiema rękami :)

ocenił(a) film na 10
Duzeom

W pełni zgadzam się z Tobą Duzeom! Ta scena w budce jest jedną z moich ulubionych! :)

Duzeom

Z tymi duszami to ja też już wcześniej tak sobie myślałam, że to się kupy nie trzyma :)

ocenił(a) film na 3
Misstle

Pełna zgoda, właśnie chciałem zakładać osobny wątek, że czym się wszyscy zakładają, ale przeczytałem Twoją wypowiedź i już nie muszę;). Może trochę mniej zgadzam się z fragmentami o rzekomym szowinizmie, bardziej bym to widział jako zwyczajne stereotypy, klisze myślowe, bzdury pojawiające się w trakcie takich bzdurnych, pełnych banałów i truizmów, rozmów, jakich pełno w tym filmie.

ocenił(a) film na 6
Misstle

Także podpisuję się pod tym w 100%.

Misstle

byc moze podoba im sie poniewaz nie maja w glowie feminizmu ktory czuc w twojej wypowiedzi. tak samo jak na sile wsadzany do filmu szowinizm

ocenił(a) film na 3
Misstle

Właśnie. W pełni popieram. Nudna, przereklamowana, pseudointelektualna i nafaszerowana banałami szmira i tyle.

karakrytyka

Jaki widz - taka i opinia.

ocenił(a) film na 3
zweistein

Właśnie! Święte słowa... Pod warunkiem, oczywiście, że dotyczy to także Ciebie...

karakrytyka

Jak najbardziej.
Podesłać ci moje komentarze, żebyś zobaczyła różnicę?

ocenił(a) film na 3
zweistein

Bardzo dziękuję. Niech każdy, kto jest ciekawy sam sobie wyrobi zdanie. Oczywiście, bez Twoich sugestii o bezdennej różnicy na plus Twoich komentarzy w porównaniu z moimi...

karakrytyka

http://www.filmweb.pl/film/Przed+wschodem+s%C5%82o%C5%84ca-1995-4095/discussion/ Bezdyskujsyjne+10+10,2079239
http://www.filmweb.pl/film/Przed+wschodem+s%C5%82o%C5%84ca-1995-4095/discussion/ Mam+mieszane+uczucia,2254750
http://www.filmweb.pl/film/Przed+wschodem+s%C5%82o%C5%84ca-1995-4095/discussion/ Negatywny+glos+na+temat+%22Before+Sunrise%22,511151

Może nie bezdenna, ale wyraźna z pewnością.

ocenił(a) film na 3
zweistein

czego jak czego, ale wysokiej samooceny Ci nie brakuje. Sęk w tym, że takie podniebne aspiracje trzeba zawsze skonfrontować z ocenami innych o Tobie. Z reguły nie daje to zbieżnych wyników...

karakrytyka

Chętnie pozastanawiałbym się nad parametrami twoich refleksji i argumentów dotyczących filmu, ale na razie nie dałaś mi szansy, prawda?

ocenił(a) film na 3
zweistein

A po co? Poza tym nie mam żadnych danych, żeby Cię oceniać. Prawdę, mówiąc - także i potrzeby. I na odwrót: chętnie czytam opinie i polemiki o filmach, ale nie za bardzo internuje mnie to, dlaczego dana osoba ma taką, a nie inną opinię, czy refleksje. Po prostu takie ma i już. Ja mogę mieć inne - i też dobrze. Ten film był dla mnie po prostu śmiertelnie nudny i na pewno jest przereklamowany. Nie jestem wcale odosobniony w tej ocenie i ta opinia ma się nijak do mojej osoby, jako widza. Dziwię się, że Ty - taka osoba z wyżyn - tego nie pojmujesz...

karakrytyka

Opinie znalem już od pierwszego posta. Ale nie poznałem żadnych argumentów. Po co włazić na forum dyskusyjne, jeśli nie ma się nic do powiedzenia poza "nuda"?
Skoro tak się sprawy mają, wracamy do punktu wyjścia: jaki widz - taka opinia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones