Wszystko ładnie, pięknie, ale Ethan Hawke kompletnie psuje mi ten obraz. Ten aktor absolutnie nie pasuje do roli, którą tu zagrał. Zarówno wizualnie, jak
i aktorsko jest przeszkodą, która sprawiła, że ciężko mi było przebrnąć przez te 80min. Sama postać Jessiego wydaje się neurotyczna, mało inteligentna,
która w rozmowie próbuje sprawić zupełnie odwrotne wrażenie.
Głównego bohatera chętnie widziałbym odrobinę starszego (nie starego), do tego elokwentnego, zrównoważonego i ciut dostojniejszego.
Ethan jest dobry w tej roli. Dobrze ukazał upływ czasu - inaczej gra w pierwszym filmie, inaczej w kontynuacji. Co więcej, to przez te serię zacząłem go poważać.
Może po części przyznam Ci rację, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że idealnie zgrywa się z Julie Delphy- nie umiem sobie wyobrazić innego aktora u jej boku:)
Tym razem oceniając film,pominęłam zły dobór aktora.Chociaż w tej części Ethan Hawke już tak bardzo mnie nie drażnił ,to jednak zgadzam się się z Tobą..tą rolę powinien zagrać ktoś poważniejszy:)
A moim zdaniem, własnie chodzi o to, żeby nie było tak ładnie i pięknie. Gdyby główną rolę zagrał Daniel Craig albo inny Antonio Banderas to film straciłby na swojej uniwersalności i zwyczajności. Hawke nie jest ani przystojny, ani wybitnie mądry czy też dostojny. Ale czy na co dzień spotyakmy dostojnych Banderasów, czy przeciętnych Hawke'ów z tym czymś w sobie? Jak dla mnie strzał w 10. Wyidealizowana rola męska dała by nam romance.tv.
Idealnie pasuje do 1 części, taki fircyk w zalotach. Zakręcony, niepewny swojej przyszłości, lekko niepoważny. Po kimś można się spodziewać tego, że zaproponuje obcej dziewczynie noc w Wiedniu. Ktoś poważny, analizujący, mało spontaniczny nie poszedłby tak odważnie za głosem serca. A co do pozostałych części - fircyk w zalotach też kiedyś dorasta...
Jeju, w pierwszej części Ethan był GENIALNY, gdyby nie on film zdecydowanie nie miałby tego uroku. Kontynuacji "Before sunrise" być nie powinno. Hawke idealnie wpasowuje się w konwencję.
Nie zgadzam się. Myślę, że Ethan Hawke idealnie wpasowuje się w tą postać. On sam z osobowości jest podobny do Jessiego i widać, że granie tej postaci przychodzi mu naturalnie. Poza tym myślę, że robi dobrą rzecz podważając ten obecny klimat i łamiąc stereotypy. Mam dosyć przesłodzonego kina, w którym musi istnieć idealna zbieżność między cechami osobowości aktora, intelektem i zewnętrznym wyglądem. W życiu tak nie jest i ludzie są pełni niekonsystencji i sprzeczności. Myślę, że to nie jest nierealistyczne, że Jessiemu powiodło się jako pisarzowi.