"Całą historię oglądamy oczami pięciu chłopców, którzy są zafascynowani mieszkającymi w sąsiedztwie siostrami Lisbon. Obserwują oni dziewczęta ze swojego domu, spotykają się z nimi w szkole, idą z nimi na swój pierwszy bal."
To tylko jedno zdanie, a już są błędy...
5 chłopców? nie sądzę... Pierwszy bal? Nie sądzę...
"Bez nich do surowego domu państwa Lisbon wpuszczeni jesteśmy tylko na chwilę i niejako przy okazji."
No tak, 1/5 czasu filmu jest umiejscowione w domu. To się nazywa chwila.
Przy okazji? Ehem. Mieliśmy niszczenie płyt, pokazaną samotność dziewczynek, 'imprezę' domową, oglądanie telewizji, obiad itd. Wiele razy akcja dzieje się bezpośrednio w domu państwa Lisbon.
A tu dalej życiowe wspomnienia pani recenzentki(pomijając potok pisania interpretacyjnych bublów)
"Rodzice niczego mi nie zabraniali" - gratulować rodziców, ciekawe tylko jak pani wyszła z okresu dzieciństwa bez poważnego uszczerbku na zdrowiu. Cóż, musiała pani być bardzo roztropnym niemowlakiem.
"choć w późniejszym życiu zdarzało się, że myślałam, iż świat się skończył" - zapewne o godzinie 0:00 1 stycznia 2000 roku
Trudno tutaj byłoby wypisać wszystkie kwiatki i błędy, zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam
Wiesz co, myślę, że gdy mowa o tym, iż widz ogląda dom i życie dziewcząt oczami tych chłopców, to jest w tym trochę racji. Owszem, spora część akcji ma miejsce we wnętrzu domostwa Lisbonów, ale to akurat niewiele nam wyjaśnia odnośnie przyczyn samobójstwa. Wyjątek stanowi może scena, w której pani Lisbon pali płyty Lux. Właściwie wszystkiego dowiadujemy się dzięki tym chłopcom, to dzięki ich obserwacjom poznajemy świat sióstr. Podobnie rzecz się ma w książce. To nie jest obiektywna relacja, raczej domysły, które oni snuli na temat "Lisbonek".
Nie zaprzeczyłem temu, że widz ogląda dom i życie dziewcząt w sporej mierze oczami chłopców :-)