Film jest super. Doskonale oddaje atmosferę książki. Tylko dlaczego Trip jest taki cudowny a Josh Hartnett już nie?
jak to ?
CO? Jak to nie jest cudowny? Chyba żartujesz! Owszem Trip jest boski, ale może właśnie częściowo za sprawą Hartnetta. Nie sądzisz?
_-^(@,@)^-_
Nasza przedmówczyni to chyba miała na myśli, że Josh Hartnett, który potrafi zagrać zarówno w "Helikopterze w ogniu" Scotta, rozmienia się na drobne w takich na przykład filmach jak "Pearl Harbor", "40 dni i 40 nocy" czy nietrafiony "O" które są filmami zabawnymi, ale mało ważnymi.
Jego Trip był wesoły, uwodzicielski, nonszalancki, z lekką nutką buntu.. - taki wlasnie - ale Hartnett.. Hartnett dalej ma taki wizerunek, jaki sobie wytwarza selekcjonując scenariusze.