No właśnie różnie z tym bywa. Dziś skończyłem książkę autorstwa Jeffrey Eugenides i zaraz zabrałem się za film. Obsada idealnie dobra, muzyka także, zdjęcia bardzo delikatne i subtelne. Jednym słowem jest to bardzo zgrabnie zrobiony film i naprawdę może się podobać. Problem w tym że jak najpierw przeczytasz książkę to później z filmem nie jest już tak dobrze. Film zaledwie skromnie liznął motyw przewodni książki jakim jest gnijąca od środka rodzina. Książka wyraźnie podkreśla jak ostre zasady państwa Lisbonów zamiast chronić dziewczęta odbierają im powietrze tak niezbędne do życia. Wątek obcości oraz wzajemnej gry między dziewczętami a chłopcami także jest jakość tak infantylnie pokazany ala filmy o wakacyjnej miłości. W książce jest wyraźny podział na świat Lisbonek i świat na zewnątrz który tylko może snuć domysły na ich temat.
Ogólnie nie wiem jak to ująć ale filmowi po prostu nie udało się oddać tego bólu, alienacji, próby zrozumienia i przede wszystkim tego by pozwolić młodym cieszyć się czymś tak ulotnym jak młodość która nigdy nie wróci. To tyle mojego, może jest to i niezgrabnie napisane ale czułem się to winien książce która wypełniła mi kilka wyjątkowych wieczorów.
Jeśli nie widzieliście jeszcze filmu gorąco namawiam do lektury w czasach gdzie by być kulturalnym wystarczy scroblować na lastfm albo dodawać do ulubionych na filmweb ;).
Znasz moze jeszcze jakies fajne ksiazki na ktorych podstawie powstaly fajne filmy?? szukam materialu do prezentacji maturalnej pod tytulem: Pierwowzor literacki a ekranizacja filmowa. Opisz zjawisk na wybranych przykladach.
Fight Club, Pachnidło, Cząstki Elementarne, Ojciec Chrzestny. Cztery pierwsze moje skojarzenia ;) Z tych czterech ja bym osobiście nawiązała do "Pachnidła", najwięcej we mnie ta adaptacja wzbudziła przemyśleń na temat "przenoszenia" książek na ekran - zarówno tych na plus jak i na minus.
zawsze jest jakieś 'ale' dlatego ja wolę używać słowa 'adaptacja', bo tak czy siak zawsze wprowadzi się jakieś zmiany w scenariuszu filmowym, więc z góry można założyć, że każda ekranizacja to adaptacja..
nie wiem na jakiej podstawie można by je odróżnić
ile wątków musi mieć adaptacja by stać się ekranizacją?
jeszcze władca pierścieni, Bourne, z beznadziejnych przykładów ekranizacji to Eragon, może to być dobra pozycja w prezentacji maturalnej o tym jak bardzo można maścić ekranizacje , polskie krzyżaki potopy i inne faraony
"Wywiad z wampirem"- przy pracy nad scenariuszem pracowała autorka książki dlatego różnice pomiędzy fabułą książki a filmu są niewielkie. Masz również ogromny wybór z polskich lektur. Z tego co jeszcze pamiętam filmy na podstawie dzieł S. Kinga- "Lśnienie", "Skazani na Shawshank", "Zielona mila", "Miasteczko Salem", ...
"pokuta" i "malowany welon" oraz oczywiście, "przeminęło z wiatrem" :)
3 piękne melodramaty :p
"Malowany welon"-książka bardzo się różni od adaptacji tudzież ekranizacji (szczerze mówiąc, nigdy nie wiem, co jest czym :). Fani filmu mogą być rozczarowani.
A co do tych przykładów, to może "Pokój z widokiem" Forstera? Film jest, że tak powiem, bardzo "wierny" swojemu pierwowzorowi literackiemu i znakomicie oddaje jego klimat. Ciężko mi zdecydować, co lepsze, chociaż nigdy nie miałam z tym problemu :)
oj, a mi się "Malowany welon" w wersji książkowej nie podobał. Trochę o samodizelności, trochę o emancypancji (?), o wyborach świadomej i silnej kobiety, ale wątek małżeńśtwa trochę mnie rozczarował. Nie chciałam czytać o tym całym nieszczęściu-kobieta uwiązana do końca życia z byle jakim facetem, którym z całego serca gardzi. W filmie przynajmniej nawiązała się między głównymi bohaterami nić porozumienia, książka mnie totalnie zdolowała.
Ps plus za nick, uwielbiam "Absolwenta" :)