PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1314}

Przeminęło z wiatrem

Gone with the Wind
7,9 108 164
oceny
7,9 10 1 108164
8,1 25
ocen krytyków
Przeminęło z wiatrem
powrót do forum filmu Przeminęło z wiatrem

Historia powstania "Przeminęło z wiatrem" to preludium godne sensacji, które przez lata narastały wokół książki i filmu. Margaret Mitchel mieszkała w Atlancie i tam pracowała pisząc artykuły dla Journal Sunday Magzine. Wypadek, który zdarzył się w 1926 roku, na długo przywiązał ją do łóżka z powodu skomplikowanego złamania kostki. Unieruchomienie i bezczynność próbowała wynagrodzić sobie czytaniem. Gdy zasoby biblioteki w Atlancie wyczerpały się, John Marsh, mąż Mitchel, zaproponował by napisała własną powieść. Może to był ten kluczowy moment, któremu zawdzięczamy 80 lat wzruszeń, dobudzonych tęsknot i pragnień, a nawet zmian w życiu, choć z tego większość czytelników i widzów nie zdawała sobie sprawy. Byli i nadal są tacy, którzy na mękach nie wyjawiliby, że "Przeminęło z wiatrem" zawłaszczyli dla własnych pożytków i szczęść. Tu pozwolę sobie na osobiste retrospekcje. W latach osiemdziesiątych moja serdeczna przyjaciółka żywo zaprotestowała, gdy zaproponowałam pożyczenie powieści, którą z wielkim trudem udało mi się zdobyć.
- "Przeminęło z wiatrem"? Chyba żartujesz. Nie przeczytałam w liceum, a teraz mam się cofać do jakichś pensjonarskich romansideł?
Postanowiłam przeprowadzić krótki test – przeczytałam jej fragment rozmowy Retha i Scarlett.
BINGO! Natychmiast skapitulowała i poprosiła o pierwsze dwa tomy, bo trzeci był w czytaniu. Przez pomyłkę zabrała z mojego biurka pierwszy i trzeci tom, co dla obydwu stron było niemiłym zaskoczeniem. Wczesnym rankiem obudził mnie jej telefon i gwałtownie wykrzykiwane chaotyczne zdania.
- Czytam do bladego świtu, chcę sięgnąć po drugi tom, a tu niespodzianka – zamiast drugiego mam trzeci... Jak to się mogło stać? Pozwolisz, że przyjadę dziś po 17ej? Chociaż mam lepszy pomysł! Czy mogłabym być za godzinkę?
Rozegzaltowanie mojej znajomej nie było niczym istotnym, natomiast żywiołowa reakcja wydawcy H.S. Lathama, zapoczątkowała lawinę zdarzeń, które uczyniły z książki światowy bestseller .
Margaret Mitchel pisała swoją powieść właściwie do szuflady. Wszystko w wielkiej tajemnicy, z obsesyjną potrzebą ukrywania rękopisu. Gdy w Atlancie pojawił się H.S. Latham, książka była prawie gotowa. Prawie... brakowało bowiem pierwszego rozdziału. Czytałam bardzo różne relacje z ich spotkania. Jedni twierdzą, że to sama Mitchel zaniosła książkę Lathamowi, inni i z tą wersją łatwiej mi się zgodzić, podają, że była w grupie osób oprowadzających Lathama po Atlancie i nieśmiało wspomniała, że napisała powieść. Latham podobno z grzeczności poprosił o manuskrypt i całą noc męczył się z uporządkowaniem chaotycznych notatek, adnotacji dotyczących chronologii zdarzeń. To jednak nie przeszkodziło mu zatopić się w romansowym wątku z taką pasją, że następnego dnia zadzwonił do Mitchel z błaganiem o pierwszy rozdział.
Na czym polega fenomen tej powieści? Przecież Amerykanie mieli już swojego Hemingweya, Fitzgeralda, Steinbecka – późniejszego laureata nagrody Nobla, ale to właśnie wydane w 1936 roku "Gone with the Wind" trafiło na półki większości amerykańskich domów. Wkrótce przetłumaczono powieść na 27 języków, nagrano na płytach, wydano alfabetem dla niewidomych. W powojennej Polsce przez długie lata kupienie, czy wypożyczenie książki graniczyło z cudem, a biblioteczne egzemplarze znikały w tajemniczy sposób. Tak utrwalała się legenda jednej z najbardziej poczytnych książek, za którą autorka otrzymała nagrodę Pulitzera, a pośmiertnie została uhonorowana Shining Light Award za "zasługi w myśl człowieczeństwa".
Co leżało u podstaw tego spektakularnego sukcesu? Historię wojny secesyjnej miała autorka w małym palcu, a wątek romansowy był sumą wyobraźni, rodzinnych opowieści i osobistych przeżyć. Podobno pasjonowały ją rozmowy o seksie, czytała dużo poezji erotycznej, nie stroniła od lektur znajdujących się na czarnej liście moralistów. Mimo przerwanych studiów była osobą dobrze wykształconą, wrażliwą na piękno literatury, sztuki, poezji, co pozwalało pisarce wyczuć nieomylnie gdzie kończy się sensualność, drażniące zmysły wyrafinowanie, a zaczyna tandetna erotyka. Doskonale ustawiła proporcje dobra i zła, świętości i grzechu, błyskotliwego dowcipu i patosu. W najdrobniejszych szczegółach zbudowała postaci – posiadają taką wyrazistość, że stają się nieomal rzeczywiste. Budowane konsekwentnie każą czytelnikowi podążać za sobą i z przykutą uwagą sekundować poczynaniom. Reth cyniczny, zawsze dający pierwszeństwo własnym potrzebom, potrafi wiernie i romantycznie kochać. Z ironią i złością przygląda się jak ginie Południe, ale podąża za przegranym wojskiem. Rozkapryszona Scarlett wszystko poświęci dla ratowania Tary, do której miłości nauczył ją ojciec. Para głównych bohaterów to efekt pracowitych poszukiwań wcześniej wspomnianej sensualności. Duża różnica wzrostu, zmuszająca kobietę do prawie nienaturalnego odchylenia głowy, co z kolei daje wrażenie oddania i dominacji. Te sceny staną się, zwłaszcza w filmie prawdziwym light motivem. Zanim pojawią się na plakatach, tysiącach zdjęć David O. Selznick wykupi prawo do sfilmowania powieści za 50 milionów dolarów amerykańskich.
Prawdziwa bajka zacznie się jednak w momencie gdy brat przedstawi mu mało jeszcze znaną angielską aktorkę, która będzie uosabiała wszystkie cechy bohaterki "Przeminęło z wiatrem".
Obraz tej sceny możecie zobaczyć w filmie pt. "The Scarlett O' Hara War" opowiadającego o kulisach powstawania "Przeminęło z wiatrem"

- My name is Vivien Leigh.....i wszystko stało się jasne!

c.d.n.

ocenił(a) film na 10
Telimena_55

Sleznik wykupil prawa za 50 tysiecy owczesnych dolarow. 50 mln bucksow wtedy to byla w ogole kosmiczna kwota.

Qjaf

Dziękuję za zaproszenie i za poprawkę. Popłynęłam prawdziwie! To się nazywa przecenić cenne...jakby nie było dość tego co Selznik wydał!

ocenił(a) film na 10
Telimena_55

Ciesze sie, ze moglem pomoc.
A tak w ogole to 50 tys. dolarow z lat 30. odpowiada 856,974.63 wspolczesnym :)

Qjaf

Zgadza się, ale gdy dziś szacują jakie zyski przyniósł film od momentu powstania, doliczają inflację, co pozwala określić, że na dzisiejsze pieniądze zarobił półtora miliarda dolarów. W rankingu przychodu"Przeminęło z wiatrem" wyprzedza więc inne wielkie produkcje. Niewyobrażalne sumy wydane na realizację i kosmiczne profity!

Na parę filmów ocenionych wysoko zwróciłam uwagę...z pewnością niektóre obejrzę.

ocenił(a) film na 10
Telimena_55

Mozna spac spokojnie. Zaden inny film nie zarobi tyle co GWTW. To praktycznie niemozliwe:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones