Co do fabuły kłócić się nie będę, choć moim zdaniem jest wierna książce na tyle, o ile mogła być. 3,5 godzinny film jest i tak wystarczająco długi.
A gra aktorów... Widocznie nie znasz i nie rozumiesz starych filmów. Taka była wtedy, nie wiem jak nazwać, moda, konewncja? To tak jakbyś krytykowała np. stroje, jakie noszono w XIX wieku, że są brzydkie, niewygodne itp., a po prostu tak wtedy było. Jeżeli oceniasz grę porównując do tego, co pokazuję na ekranie aktorzy teraz, to wiadomo, że wypadnie gorzej. Jeżeli nie potrafisz się wczuć w tamten sposób grania i oglądać bez irytacji, to znaczy, że stare kino nie jest dla Ciebie. Ale nie oceniaj, że aktorzy grają przesadnie i sztucznie, bo to ocena bardzo płytka.

Akaterine ma racje, gra aktorska wydaje Ci sie przesadzona i sztuczna przez to, że film powstał 67 lat temu i od tego czasu sposób grania uległ zmianie.

Co do fabuły to oczywiście nie może być "zupełnie różna" od tej książkowej. Wiem, że są różnice bo sama czytałam "Przeminęło z wiatrem" kilka tygodni temu (rzeczywiście jest świetne!) i zdziwiłam się że Scarlett miała wcześniej dwoje dzieci, a Suellen jednak nie została starą panną :) Jest też kilka momentów "przyspieszonych w czasie" np. śmierć Bonnie i Melanii w filmie zachodzą niemal tym samym czasie. Nie sądzę jednak, by to jakoś zasadniczo wplywało na akcje.

Poza tym ja ten film kocham i jestem wobec niego totalnie bezkrytyczna ;)