PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1314}

Przeminęło z wiatrem

Gone with the Wind
7,9 108 166
ocen
7,9 10 1 108166
8,1 25
ocen krytyków
Przeminęło z wiatrem
powrót do forum filmu Przeminęło z wiatrem

Ostatnio powtórzyłam sobie film, który ostatni raz oglądałam za czasów nastoletnich- podobnie jak książkę. Zawsze byłam niesamowitą fanką Rhetta i Scarlett jak pary, cierpiałam katusze wiedząc, że bohaterka postanowiła zawiesić ich relacje na koniec i nie doczekali się oni swojego ostatniego zakończenia. I teraz stanowczo o wiele bardziej je doceniam i inaczej oceniam też bohaterów (tutaj skupię wyłącznie na wersji filmowej).

Rhett w pierwszej połowie filmu to świetna postać - zdrowo rozsądkowy, inteligentny, a przy tym szczery ze sobą i innymi facet. Jego wstąpienie do wojska pod koniec też mówi o nim coś ciekawego jako o postaci. Niestety w drugiej części filmu ma się to już o wiele gorzej.

Po pierwsze Rhett wchodzi w małżeństwo z Scarlett wiedząc, że kocha innego faceta - ona wprost mu o tym mówi, twierdząc, że nigdy go nie pokocha i tego od niej nie usłyszy, Mimo to Rhett przekonuje ją do małżeństwa i oboje mówią o dość zdrowym układzie - są do siebie podobni, lubią swoje towarzystwo, więc czemu nie być razem. Jednak Rhett wbrew temu co mówi ma ukryty cel - chce przekonać do siebie Scarlet by ta go pokochała, tak jak on kocha ją - nigdy jej o tym zresztą nie mówiąc. Jednak o dziwo jego szalony plan nie wychodzi i potem wyżywa się na Scarlett, gdy ta nie odwzajemnia jego uczuć - krzyczy, obraża ją, zmusza do seksu, zabiera od niej dziecko. Mimo, że Scarlett na żadnym etapie go nie oszukała w swoich intencjach małżeństwa.

No i mamy eskalacje jego zachowań w końcówce filmu - pijaństwo, obelgi, zdrady, spowodowanie wypadku i spokojnie można mówić o pogardzie względem Scarlett. Generalnie podobało mi się to, że Rhett był jedną z niewielu osób, które mogły powiedzieć Scarlett co o niej myślą, kiedy robi źle, kiedy zachowuje się nieodpowiednio - i to na początku było okej, jednak w końcówce filmu przybiera już formę niemal tortury i pogardy - traktuje ją po prostu strasznie. Scena ich wymuszonego seksu, kiedy najpierw grodzi jej śmiercią, kiedy pijany wraca do domu, a potem mimo jej protestów uprawia z nią seks, nigdy jej za to nie przepraszając. Owszem po jej poronieniu ma chwilę czułości, kiedy stara się o nią zadbać, jednak to szybko znika, gdy zajmuje się własnym smutkiem.

Zawsze też doceniałam Rhetta jako ojca - że był taki zaangażowany, kochający itp. Teraz jednak widzę jak chore było jego podejście - on wprost mówi, że Bonnie to osoba należąca tylko do niego, że całą miłość mógł przenieść na nią. Oddziela ją od matki, rozpieszcza i nie stawia żadnych granic, co jest pośrednią przyczyną śmierci Bonnie (widać jak ma w nosie protesty rodziców i jaka zrobiła się rozbestwiona). Traktowanie Bonnie jako swojej osobistej maskotki i obiektu uczuć na pewno nie było zdrowe. No i rozwalił mnie jeszcze tekst, że Bonnie była taka jak Scarlett przed wojną i głodem - niewinna i urocza. No kurczę, można dużo powiedzieć o Scarlett, ale ewidentnie jest sumą doświadczeń, które miała. Oblężenie Atlanty, śmierć matki, szaleństwo ojca, bycie głową rodziny przy głodzie i nędzy, kolejne małżeństwo dla pieniędzy, śmierć ojca. Ona musiała naprawdę dużo znieść i czepianie się jej pragnienia pieniędzy czy egoizmu, jest chamskie ze strony Rhetta, który musiał przejmować się tylko sobą i nikim innym.

Jednocześnie widzimy, że Scarlett pod koniec filmu traci właściwie wszystko - dwóch mężczyzn których kochałą, Melanię, dzieci, i w tym dramatycznym momencie mówi z wielką mocą, że jutro też jest kolejny dzień, wróci do Tary i ułoży swoje życie na nowa. To jest magia kina, jest coś takiego w tej bohaterce i jej historii, która napawa nadzieją i silą.

kundzia44

A dewiza Pomyślę o tym jutro może być i dla nas bardzo pomocna .Zgadzam się z przed mówczynią

ocenił(a) film na 10
kundzia44

Trafił toksyk na toksyka, ale Scarlett dla mnie to postać odpychająca od poczatku do końca:) Usprawiedliwianie czyjegoś charakteru poprzez osobiste doświadczenia jest sensowne jeśli mówimy o drobnych wadach. Natomiast Scarlett wydaje się być po prostu antypatyczna.

ocenił(a) film na 10
Qjaf

Tak i myślę, że ona nie powstała z myślą, by była sympatyczna i wszyscy ją lubili. To jest problem z dzisiejszymi bohaterkami - wszystko potrafią, są miłe i wszystko przychodzi im łatwo - nic nie czujesz do takiej postaci. A Scarlett jednak ciekawie się śledzi na ekranie, budzi emocje, ale też jesteś na wielu elementach w stanie ją zrozumieć, nawet jak zachowuje się niefajnie w stosunku do innych.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones