Nawet gdyby mieli go w planach, pewnie pomysł by porzucono. Nie ma tak dostatecznie
charakterystycznych aktorów no i nie ma tak dostatecznie idealnej pretendentki do roli Scarlett.
Oczekiwania byłyby zbyt duże, a klapa finansowa mogłaby kosztować nawet bankructwo ekipy,
która wyłożyłaby kasę na to przedsięwzięcie.
Książka Mitchell jakby nie patrzeć wymaga znacznie dokładniejszej ekranizacji, ale na samą myśl -
wyobrażam sobie remake jako ciemną mgłę. Błądzę w niej jak Scarlett spragniony nowych wrażeń,
ale nie mogę tego znaleźć...
Z łapanki to co najwyżej mamy idealną Mummy - Mo'nique, przy odpowiedniej charakteryzacji
dałaby radę ;).
Pozdrawiam!
P.S. Swoją drogą - miejmy nadzieję, że nie krążą pogłoski odnośnie ekranizacji "Rhetta Butlera" -
w sumie byłaby niezła ciekawostka, ale to już byłby prawie, że remake.
Uważaj, teraz robią remake Ben-Hura. Nie wiem po co. Ale może jakiś obłąkany szarlatan z Hollywood weźmie na warsztat i "Przeminęło z wiatrem"...