Moim zdaniem Scarlett O'Hara była tak zaślepiona miłością do Ashleya, że nie dostrzegala miłości innych mężczyzn. Kochała coś co tak na prawdę nie istniało, a dopiero przekonała się o tym, gdy uświadomiła jej to najpierw Melanii gdy już umierała a później Ashley, który powiedział jej dosadnie, że nigdy by jej nie pokochał. Wtedy zrozumiała swój błąd. Zrozumiała że, Rhett oddał by dla niej wszystko, nawet swoje życie. Tak więc w tym przypadku Scarlett zraniła serce Rheeta i on doszedł do wniosku że to nie ma sensu, ponieważ był pewny, że ona wróci do Ashleya i nie chciał już w to ingerować. Wiedział, że będzie ona myśleć o nim i nie mógł dopuścić do siebie żadnej myśli. Myślę, że ten film mógł mieć 2 zakończenia :
1.Scarlett udała by się tam, gdzie wyjechał Rhett i zawalczyla o niego.
2. Scarlett udała by się do swojego rodzinnego domu bo to było to co najbardziej kochała, o co walczyła i co mogło przetrwać wszystko-jej kochana Tara.