Gdyby nie drugie dno tego filmu, byłby to zwykły romans wszechczasów. A wtedy trudno byłoby mówić o nim jako arcydziele. To co decyduje o geniuszu tego filmu to sentymentalne pragnienie zatrzymania czasu. Mówią o tym wyraźnie jego początek i koniec. Mamy tutaj stare historiozoficzne przekonanie, że "dawne czasy były lepsze", wspaniali mężczyźni, białe kobiety będące damami i paniami domu i czarni służący. A więc jaką konstrukcję przedstawia film?: początek i koniec dzieła wyrażają idee tęsknoty za epoką która przeminęła, sama treść filmu to perfekcyjnie przerysowana historia miłości rozgrywająca się na tle wojny secesyjnej, końca systemu opartego na niewolnictwie, wielkich posiadaczy ziemskich, końca grupy społecznej zawdzięczającej swoją kulturę i patriotyzm niewolniczej pracy. I chyba to najbardziej intryguje, że sukces i karierę tego dzieła udało się jego twórcom przekazać milionom ludzi mimo oczywistego rasistowskiego wydźwięku. Nie zrozumcie mnie źle filmwebowicze ale właśnie rasistowski wydźwięk tego dzieła stawia go w historii kinematografii na wyróżnionym miejscu.
Niezły post wszystko dobrze opisane choć może nie do końca zgodziłbym się że renomę którą osiągną ten film jest zasługą rasistowskiego wydźwięku.
Dziś po raz pierwszy obejrzałem ten film i muszę przyznać,że się nie zawiodłem.
Trochę żałuje,że nie skończył się on happy endem,jednak po ostatniej scenie kiedy Scarlett stojąca koło drzewa patrzy na dom,odniosłem dziwne wrażenie,że wszystko sie w jej życiu jescze ułoży.
Nie piszę, że przez rasistowski wydźwięk film osiągnął sukces...rasizm jest raczej na drugim planie. PRZEMINĘŁO Z WIATREM zawdzięcza sukces dzięki dobrze opowiedzianej historii miłości na tle historycznych wydarzeń. Intryguje to, że ten rasizm tam jest... a mimo to reżyser ośmiela się opowiedzieć całą historię mówiąc, że czasy panowania białego człowieka były lepsze niż nadchodzące (nie czytałem niestety książki a prawdopodobnie to w niej zostaje to tak przedstawione).
Ja nie zauważyłam nawet echa rasizmu w filmie. Wiadomo, że wówczas takie były realia, więc po co zmieniać to dla potrzeb estetycznych współczesnego człowieka - widza. "Przeminęło z wiatrem" to, podejrzewam, najlepszy romans jaki kiedykolwiek powstał - a do tego - najmądrzejszy. I należy to właśnie słowo podkreślić.
Trochę źle się wyraziłem,chodziło mi o to,że gdyby nie ten rasizm,który według mnie praktycznie nie istnieje a jeśli już to naprawdę w mało znaczący sposób(Nie poruszał tego problemu),to ten film i tak byłby tak samo dobry jak teraz.
Ja troche nie w temacie i trochę na przekór jak mr M.Giertych. Głupio bowiem krytykować film, którego większość scen jest wyreżyserowana pioniersko (wiele chwil temu) i bardzo dobrze (wiele chwil w przód), film którego więkość scen ma wartość interpretacyjną bliską gwiazd, do tego narzucająco się nienachalnie jak erekcja przy obserwowaniu 3 mulikulturowo-stylowych lesbijek. Film który, przedstawia historie piękna jak wór pełen topów. Wszystko cudownie jak u kota filemona przy misce pełenj ciepłego mleka ale kurwa mać prawie 4 godziny?? ochujeli?? Rozumiem wysiedzieć 2. Przy 2,5 mam problem bo koncentracja to nie jest moja mocna strona jak tańczenie w ciszy ale 4?? Już nie będę pisać co mógłbym w tym czasie zrobic, co mogłoby mi się przysnić i czego bym nie zrobił i w związku z tymi smutami kilka centymetrów wyżej apel, szczery jak instynkt, do wszystkich twórców filmów - Nie przesadzajcie bo Sanoś chce oglądać do końca!!!
Sanos, a czytałeś książkę? Składa się ona z trzech tomów, które razem mają prawie tysiąc stron. Jeżeli już robi się ekranizację tak obszernej powieści, to niestety nie można oszczędzać na czasie, bo konieczne będzie pozbycie się wielu ważnych wątków. I tak dużo rzeczy musieli pominąć. Jednak to co najważniejsze jest w tym filmie zawarte i bardzo dobrze zgrane - nie ma chaotyczności. A to naprawdę duży sukces, kiedy ma się do czynienia z tak grubą książką.