Z jednej strony dobrze się ogląda, z drugiej nie było efektu wow. Przypomina mi czwartkowe kino obyczajowe. Historia trochę banalna, z miłą dla ucha muzyką i dość ciepłym klimatem ale jakoś za mało morału dla mnie z tej historii.
Szczególnie nie podobało mi się zachowania nauczyciela z pozoru fundamentalnego ortodoksa, który koledze ze studiów kłamał przy swoim studencie mówiąc o swojej karierze. Uczeń mu wypominał, że sam im zwracał uwagę, że w szkole się nie kłamię. Podanie usprawiedliwienia w ogóle mnie nie przekonało. Nie miał się czego przecież wstydzić. Nie musiał tego ukrywać. Sam jestem nauczycielem i może patrzę nieobiektywnie na tę scenę.
Poza tym świetny młody Dominic Sessa. To jego nominowałbym do Oscara zamiast Paula Gimatti.