Barman spotyka swoją młodzą wersję, której nieznajomy zniszczył życie, gdy jeszcze była dziewczynką. Barman oferuje podróż w czasie w celu zabicia nieznajomego. Jak to się stało że młodsza wersja barmana zakochała się i zapłodniła siebie, doprowadadzając do tego feralnego ciągu zdażeń którego docelowo chciała uniknąć?
Ja rozumiem, że syczący bomber, jane, john, barman, dziecko podrzucone do sierocińca, facet wykradający dziecko to jedna i ta sama osoba cofająca się w czasie i zazębiająca całość.
Rozumiem też, że do pewnego stopnia barman wie co robić, bo zdaje się, że nie robi tego pierwszy raz, ale nie rozumiem dlaczego jest zdziwiony, że on jest bomberem w tej pralni.
A swoją drogą kiedyś chyba też był taki film, że polowali w czasie na jednego seryjnego morderce, który zabijał na przestrzeni 200 lat (lub miał naśladowców), a potem okazało się, że zabijał na zasadzie mniejszego zła. Czyli cofnę się w czasie i zabiję Stalina, ok zabiję przy tym 100 przypadkowych osób, ale uratuję 10 mln. Dla ludzi, które nie wiedzą o śmierci tych hipotetycznych 10 mln ta osoba jest mordercą tych 101 osób.
Gdybyś sobie przypomniał tytuł tego filmu byłoby świetnie, chętnie zobaczę.
Co do Przeznaczenia, od momentu przeniesienia się w czasie z Samotną Matką podejrzewałam, że to właśnie Agent (/Jane/Samotna Matka/etc.) jest bomberem. Także nie rozumiem tego zdziwienia. Po rozmowie z Robertsonem, który mówi o konsekwencjach skoków w czasie byłam pewna kto jest bomberem i byłam pewna, że sam Agent też już to podejrzewa. A tu szok, niedowierzanie, zaskoczenie.