Zgrabnie i z sensem wszystko zamyka się w okrągłym, pięknym w swojej prostocie paradoksie. Jaka to przyjemność obejrzeć wreszcie coś przemyślanego i logicznie spójnego po tych wszystkich napakowanych efektami gniotach w których fizyka, przyczynowość, cały rozsądek są wyrzucane jak niepotrzebny śmieć. Dość historyjek dla niedorozwiniętych dzieci w stylu "Interstellar". Wysilajcie wasze mózgi przy "Przeznaczeniu". Niech się nieco natężą śledząc wątki. To zabawa odpowiednia dla ludzi.
Zgadzam się...
Twórcy tego filmu traktują widza jak istotę myślącą. Istotę, która potrzebuje czegoś więcej niż wymemłanej, przeżutej już papki (z efektami specjalnymi w hurtowych ilościach, wielką rozpierduchą i strumieniem krwi) gotowej tylko do połknięcia.
Muszę przyznać, że zaskoczył mnie ten film. Nie jest przewidywalny, nie nudzi a cała historia pięknie się rozkręca z każdą minutą.
Przyjemnie spędzony czas.
A tak na marginesie...
"Przeznaczenie" przypomniał mi o innym dobrym filmie, o "Wynalazku" ("Primer"). Jeszcze bardziej zakręcony, zamotany jak węzeł gordyjski ale przyjemność z oglądania jest wprost proporcjonalna do poziomu złożoności fabuły.