1. czy według logiki tego filmu świat nie poiwnien zapełnić sie kopiami głownego bohatera? agent odchodzi na emeryturę, czyli cofa się do okreslonego czasu. w kolejnej iteracji przyszłości, agent znowu odchodzi na emeryturę, cofa się w czasie więc mamy już dwóch agentów na emeryturze. i tak w nieskończoność.
2. czy zabicie bombera w pralni nie powinno wymazać głownego bohatera, który znalażł się tam tropiąc bombera? skoro bomber zginął to nie będzie zamachów itd.
właśnie dlatego filmy o podróżach w czasie są tak rzadko robione. a przynajmniej rzadko, bardzo rzadko robione dobrze. spore wyzwanie w którym wielu ludzi poległo.
!. Nie jestem pewien
2. Wszystko gra zabił bombera ale sam był bomberem i miał maszynę czasu - dopiero wcielił się w rolę zamachowca. Chyba
Zapomniałeś o punkcie 3. Przeleciał sam siebie żeby spłodzić siebie. Stosunek do stosunku po stosunku. Nie potrafię tego sobie poukładać. A może jednak wszystko jest ok?
1. Główny bohater był strażnikiem czasu, a przynajmniej dbał o to by historia nie była zbyt krwawa. Miał świadomość tego jakie mogą być konsekwencje wielokrotnego podróżowania do tego samego czasu i wiedział jak nie doprowadzić do sytuacji o której piszesz. Jego celem było dbanie o to, żeby świat wyglądał tak jak ustaliła Centrala.
2. Tak jak już ktoś pisał. główny bohater John zginął jako bomber już po wykonaniu 3 zamachów, ale tuż przed 4 największym. Paradoksalnie był jedynym agentem który nie mógł zapobiec żadnemu z zamachów - jako bomber znał wszystkie swoje dotychczasowe posunięcia. Nie wiem czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale 4 zamach jest czymś do czego nigdy nie dochodzi, a jednak pozostaje po nim ślad w historii. Johnowi udaje się zapobiec tej katastrofie, ale musi jako bomber ją znowu zaplanować, żeby jego młodsza wersja mogła znowu mieć CEL, powstrzymać go i znowu zamknąć pętlę. Cel w życiu to coś czego brakowało mu przez ponad połowę życia. W filmie nie jest wytłumaczone czy w końcowych scenach John działał pod wpływem impulsu czy też zdawał sobie sprawę, że domyka petlę. Nie odpowiedziano też czy sfiksował odbywając kolejne skoki tj sugerowali lekarze czy też wydedukował kim musi się, aby zapewnić sobie cel w życiu. Jestem za to pewny, że Roberston wiedział o wszystkim, włącznie z tym kim jest bomber i dlaczego jego istnienie jest ważne dla całego przedsięwzięcia.
1. Jak ma się zapełnić kopiami ? Gościu się teleportuje do pralni i zabija "dziadka". Po x latach sam staje się dziadkiem i przychodzi go zabić młody. I nie ma żadnej kopii.
2. Zabił dziadka bombera i sam stał się dziadkiem bomberem ;d
3. "Przeleciał sam siebie żeby spłodzić siebie. Stosunek do stosunku po stosunku. Nie potrafię tego sobie poukładać. A może jednak wszystko jest ok?" No bzyknął siebie dziewczynę i dzieki temu urodził się nowy on na nowy "cykl",pokolenie. Za x lat znowu zostanie bzyknięty przez siebie.
Ludzie tu nie ma nad czym rozmyślać, film był prosty. Nie ma czego się tu doszukiwać
Ad1.
weźmy ten moment gdy Barman przenosi się w czasie z Samotną Matką aby ten mógł zabić Nieznajomego.
to oznacza że w danym momencie X i miejscu Y był Barman, Samotna Matka i Nieznajomy.
Jeśli w przyszłości przeniosą się do dokładnie tego samego momentu i miejsca, chyba powinni spotkac samych siebie?
Nie wiem czy dobrze rozumiem Twój tok rozumowania - chodzi Ci o to, że skoro za jakiś czas Samotna Matka stanie się w przyszłości Barmanem i znajdzie się w momencie X i w miejscu Y, to powinno już tam być więcej Barmanów i więcej Samotnych Matek, tak? No bo skoro była tam w jako Samotka Matka z Barmanem w przeszłości, to teraz powinna ich spotkać jako Barman? I w ten sposób robi się kilka Barmanów, Samotnych Matek, itd?
Więc popełniasz zasadniczy błąd. Ponieważ używajac pojęcia 'przyszłość' odnosisz się do 'przyszłych' doświadczeń bohatera, a nie przyszłości jako takiej, czyli określonego punktu w linii czasu. Punkt w linii czasu jest dokładnie ten sam. Tu nie ma miejsca na kopie. Więc Samotna Matka spotykając się z Barmanem spotyka się z samym sobą z 'przyszłości', której jeszcze po prostu nie doświadczyła. I w tej 'przyszłości' ona będzie tym Barmanem, a nie jego kopią.
Nie wiem jak to inaczej ubrać w słowa. Bohater tak naprawde urodził się raz i umarł raz. Jednak jego życie skakało w czasie, dlatego spotykał sam siebie w róznych punktach swojego zycia.
Chyba trochę zamotałem.
Moze spróbuję jeszcze raz to wytłumaczyć nawiązując do sceny gdy Samotna Matka i Barman lądują po skoku w jakiejś ruderze. Niech to będzie moment X. Z tego płynie mało odkryczy wniosek że w momencie X obaj byli w danym miejscu.
Czyli gdyby w przyszłości przenieśli się do rudery, ale do momentu X+1sekunda, to zastaliby tam samych siebie, przybyłych sekunde wcześniej.
Teoretcznie mogą się tak mnożyć w nieskończonośc.
Nie mogę skumać tej sprzeczności.
Teoretycznie tak, ale zależy od założeń :D
W tym filmie jest tylko jedna linia czasowa, której nie da się zmienić. Więc co się wydarzyło, to się wydarzyło. Więc skoro przenieśli się do momentu X, to nie ma opcji, aby zamiast przenieśli się do momentu X+1. To by oznaczało, że podjęli inną decyzję, która tak naprawde już została podjęta 'wcześniej'.
Natomiast czysto teoretycznie, to mógłby się przenieść do przeszłości i zabić samego siebie jeszcze za nim np. zmienił płeć. Albo np. postanowić nie zabierać dziecka do roku 45-tego (czy jakikolwiek to był). Wówczas taka zmiana stworzyłaby odrębną linie czasu. Więc tak, teoretycznie mogą się tak namnażać w nieskończoność w opisany przez Ciebie sposób. Ale każde kolejne 'namnożenie' stworzyłoby odrębną przyszłość, odrębną wersje kolejnych wydarzeń.