Dla mnie film genialny - temat pętli czasowej i swego rodzaju paradoksu co było pierwsze: "jajko czy kura". Do arcydzieła brakuje mu lepszego wykonania.
Uwielbiam filmy po których jeszcze kilka dni myslę o nim.
Wbrew pozorom w fabule nie ma żadnego paradoksu. Fabuła nie zatacza pełnego koła a w kilku miejscach wyraźnie sugeruje, że wszystkie wydarzenia kręcą się raczej w formie spirali, która co jakiś czas się przecina i z każdym kolejnym obrotem przebiega ciutkę inaczej. Główny bohater odsłuchuje wiadomości od swojej poprzedniej kopii, jednocześnie nagrywa ich nowe wersje dla kolejnego wcielenia. Robi to przy aprobacie "biura" - nie kryje się przecież z tym specjalnie. Takie podejście plus przemilczenia w kilku miejscach pozwalają widzowi na wysnucie swojego własnego początku i zakończenia dla fabuły. Jak to się wszystko zaczęło? Czy główny antagonista został ostatecznie powstrzymany czy jednak działał dalej? Co by było gdyby bohater w pewnym momencie pociągnął jednak za spust? Zgadzam się pełni, że do arcydzieła mu jeszcze brakuje, ale jest to naprawdę dobry kawał kina o zabawie z czasem.