Ogólnie film trzyma nawet w napięciu na początku i do momentu „rozwiązania” (około połowy) wydaje się być niezłym średniakiem. Jednak wyjaśnia nam wszystko 3 razy, żebyśmy się upewnili, że dobrze zrozumieliśmy i zrozumieli, że scenarzysta kilka razy za dużo uderzył się w głowę. Tez musiał trwać zapewne 90 minut, wiec jakoś czas ekranowy trzeba było zapchać. Nie wiem skąd wysokie oceny może oceniają tylko twórcy i ich krewni.
A może po prostu niektórym się spodobał bardziej niż tobie (albo inaczej: mniej ich zirytował). Wiem, to brzmi niewiarygodnie, lepiej założyć że ci wszyscy to krewni twórcy z USA, mieszkający dziwnym trafem w Polsce.