Dla fanów tajskiego reżysera ten film może być szokiem. Apichatpong jest w swoich filmach poważny zawsze, a z każdego obrazu bije chłód i spokój. Tym razem jest jednak zgoła inaczej. Weerasethakul bawi się kinem i konwencją, łącząc ze sobą motywy kina akcji, kina szpiegowskiego pokroju Bonda czy "Mission Impossible", kina przygodowego spod znaku Indiany Jonesa, amerykańskich i bollywoodzkich musicali, zwroty akcji przywodzące na myśl latynoskie telenowele czy nawet greckie tragedie. To wszystko podane rzecz jasna w lekkim i komediowym sosie, zrealizowane z szaleńczym poczuciem humoru.