Przysięgły nr 2

Juror #2
2024
6,6 31 tys. ocen
6,6 10 1 31330
6,3 39 krytyków
Przysięgły nr 2
powrót do forum filmu Przysięgły nr 2

Fabuła...
Z jednej strony jak na dramat sądowy przystało wciąga i na koniec zaskakuje. Z drugiej ta sama fabuła, jest mocno naciągana i do bólu naiwna. Nawet nie chodzi mi już o te błędy przy śledztwie prokuratora (i samej policji), co o sam fakt śledztwa ławników. Trochę zakrawa mi to o sądową kpinę, albo jakiś paradoks. Pseudo ekspertka od true-crime zna się lepiej na robocie sądowej niż pani prokurator?
Emocje...
Wiadomo, że cały schemat filmu bazuje na dwóch płaszczyznach. Główny bohater i jego wewnętrzne rozterki - jest szlachetny, ale jednak trochę zbyt słaby jak na prawdziwego, filmowego bohatera. Oraz ten wątek sprawiedliwości. Co jest słuszne, a co nie? Jak postąpić? I czy czasami usprawiedliwione jest kłamstwo, w imię jakiegoś dobra? Reżyser próbuje żonglować schematami (a także konwencjami kinowymi), ale mam wrażenie, że gdzieś po drodze gubi się. Emocje nie są odpowiednio dozowane, ani w określonym kierunku sterowane. Rozpływają się po drodze. I mnie ten film pod tym względem nie przekonuje.
Aktorstwo...
Pierwszoplanowa postać jest ok. Nicolas zagrał bardzo ok. Ale mam sporo zarzutów do reszty obsady. Niektórzy zagrali chyba na takim aktorskim autopilocie (na wymuszeniu). Mnie nie przekonują wcale. Albo znane osoby przewijają się w epizodach, przeładowując tylko ekran (oczekujemy po nich czegoś więcej - przykład gliniarza/ławnika).
Zakończenie rozczarowujące.
To jest chyba grzech największy. Ta nagła wolta w wyroku... Choć uczciwie przyznam, że sam nie wiem, jakie preferował bym rozwiązanie. Tzn. co wolałbym wybrać: uczciwość za wszelką cenę (szlachetność bohatera),  czy może jednak taki pragmatyzm życiowy postaci? Coś powinno zwyciężyć, a tymczasem czujemy się lekko oszukani. Czujemy, że wszyscy moralnie i faktycznie przegrali (zawiedli).
Na koniec stawiam sobie pytanie czy Clint Eastwood w wieku 93 lat nakręcił dobry film? I czy w ogóle było warto? I tak sobie myślę, że nie! Nie warto rozmieniać legendy na drobne. Tylko dlatego, żeby zrobić jeszcze jeden film. Osobiście oczekiwałem czegoś lepszego. A dostałem mocno przeciętne dzieło bazujące bardziej na nazwiskach, niż na sile scenariusza, reżyserii, czy chociażby na sile przekazu (emocji).