powstawały już w przeszłości lepsze dramaty sądowe. A na pewno zrobione z większym rozmachem. Ten jest mocno kameralny, raczej nieśpieszny i zawiera trochę uproszczeń.
Ale:
1. Jak to u Eastwooda - stawia niełatwe pytania, na które nie daje prostej odpowiedzi.
2. Prowokuje
3. Dowodzi, że da się kręcić filmy bez ani jednej sceny dupczenia.
Clint trzyma poziom.