Gros mówił Olowi, żeby ten namówił Franza na zwolnienie "Chemika". W mieszkaniu Franza jesteśmy świadkami takiej rozmowy:
Olo: -Myślałeś kiedyś o pieniądzach? O dużych pieniądzach?
Rozumiem że miał to być wstęp do wątku uwolnienia "chemika". Na to Franz odpowiada bez związku z pytaniem:
Franz: -Olo, jeśli my się nimi nie zajmiemy, to znaczy że naprawdę do niczego się nie nadajemy.
A może w cudowny sposób Franz przewidział, do czego zmierza Olo? Ten z kolei urywa wątek zupełnie:
Olo: -Do czego my się w ogóle nadajemy?
Czyli już zrezygnował z próby przekonania Franza. Sam Franz zaczyna nietypowy wykład:
Franz: -Ktoś się rodzi księdzem, ktoś k**wą, a ktoś inny złodziejm. Czasem ma to dobre strony bo się można poznać.
Angela przypuszcza że to aluzja do niej i mówi:
Angela: -Nie jestem nią!
Franz: -Nie.Głupi gnój.
No dobra, ale kto jet tym gnojem? On czy Olo?
Angela chyba zupełnie się obraziła, bo potem poszła do Ola i powiedziała że chce kawy. Chwile później Olo posuwa ją w dupala. A przecież ona mówiła o kawie a nie kakao! Podobno odeszła do Ola dla kasy, ale w filmie nie widać żeby Angela leciała na kasę, prędzej na samochody (płakała za beemką).
A myślisz, że każdego było stać na taką bumę?
Co powiedziała Angela do Franza, gdy przeprowadzili się do mieszkania?
Pytała o to ile ma pieniędzy i ile wyciąga z pensji... To nie świadczy o jej materializmie?
Nie wiem dlaczego uważasz, to za prowokację. Moim zdaniem ta rozmowa rzeczywiście jest nieco bezsensowna.Co do Angeli, to ok rozumiem, ale co z resztą?
Angela wiedziała że Franz niewiele zarabia, miała o tym pojęcie już na początku:
- Fajny masz ten samochód.
- Jest żony.
- No ja myślę że nie z pensji psa.