Co się dzieję z dzisiejszym widzem, że coraz to słabsze filmy zyskują wysokie oceny? Można próbować to zrozumieć w taki sposób, że zwykły człowiek jest już po prostu zmęczony przytłaczająca liczbą gniotów które powstają, ale to nie oznacza, że trochę lepszy gniot od razu jest wychwalany pod niebiosa. Gdzie w tym wszystkim są krytycy? Powinni wypunktowywać filmy pokroju pszczelarza a nie je zachwalać, bo tu nie ma czego chwalić.