Proszę, zastanów się chwilkę i powiedz skąd do urwy nędzy ktokolwiek miałby wiedzieć.
reżyser nie dał jednoznacznej odpowiedzi na to co było w walizce ale ponoć po długich dyskusjach na forach w internecie jest duże prawdopodobieństwo, że w walizce była dusza Marcellusa,,,,
tu wcale nie chodziło o tą walizke ona nie miała żadnego znaczenia dla scenariusza więc nie pokazali co w niej było
ja mysle inaczej. ta walizka miala bardzo duze znaczenie bo w polowie filmu wlasnie o nia chodzilo. a to ze nie bylo pokazane co w niej jest traktuje tak jak by tam bylo cos mistycznego, tajemnieczego i bardzo waznego. cos w tylu jakiegos "artefaktu" czy "swietego gralla" (oczywiscie nie doslownie) :). kazdy moze sobie dopowiadac co moglo tam byc i o to wlasnie chodzi. tak ja to przynajmniej rozumiem :)
hehe XD wcale bym się nie zdziwił. Ale pewniej jakieś zdjęcia tam trzymał, albo przemycany staf.
Według mnie tam mogła być spora liczba prochów i dlatego każdy patrzył na nią z podziwem, ale to tylko moja wersja.
A ja myślę, że mogło być tam złoto. Gdy Vincent otwiera walizkę, na Jego twarzy pojawia się obicie światła tak, jakby się odbijało od czegoś błyszczącego na żółto.
Tez zawsze tak myslalam - szkatulki zlota, normalnie niespotykane. Tylko ze wtedy waliza bylaby duzo ciezsza, no ale to tylko film. :)
Ja zawsze myslalem, ze jest tam ''PULP - lepka, bezkształtna masa lub materia '', bo w końcu skądś tytuł musiał się wziąć
Raczej nie. Przykład (jako jeden z wielu) - śmierć Vincenta. To jest te "pulp", to nie miało sensu, było ekstremalnie niepotrzebne, wręcz niewskazane przez osobowość postaci, a jednak.
coś ze złota na pewno bo jak otwierali to blask złoty leciał. ale i tak producenci przedstawili to jako tajemnice wiec w 100% nikt tego nie wie
I to jest właśnie najlepsze - że nie wiadomo co było w walizce ;o Możemy się teraz zastanawiać, gdybać, rozmyślać, sprzeczać o to co tak naprawdę tam było, tylko pytanie brzmi - po co? Lepiej chyba siąść sobie i po raz kolejny obejrzeć Pulp'a ;)