Jak ktoś gdzieś napisał: Dziecku z podstawówki się spodoba, bo jest dużo 'k*rew'. Gimnazjalista natomiast będzie miał poczucie, że obcuje z 'wielkim kinem'.
A licealista, który oglądał film 4 razy i ciągle jeszcze zamierza oglądać?
Oczywiście, że dzieci z podstawówki nie będą lubiły tego filmu bo jest dużo "f*ck:" To lepiej żeby poszły ogłądać "Człowieka z blizną" bo nie nie dość, że nie muszą odebrać przesłania, to jeszcze jest więcej krwi. No i nie będą musiały aż tak myśleć co na Pulp. Twoja hipoteza jest błędna niestety ;)
O tak, na PF to dopiero trzeba myśleć... Zaryzykuję stwierdzenie, że na "Człowieku z blizną" trzeba mocniej wysilić szare komórki.
Owszem - przydałoby się, bo w filmie jest sporo niedopowiedzeń. Jak ktoś widzi w tym dziele tylko "kur...wy" to tylko świadczy o jego intelektualnej ułomności.
Trzy wątki (conajmniej) - niby odrębne a w sposób po prostu genialny połączone ze sobą. Pełnowymiarowe, można powiedzieć pełnokrwiste ;) postacie, tak różne od typowych, papierowych, hollywoodzkich lalek 2d. Nie ma tutaj do końca złych i dobrych postaci. Osoby fluktuują pod wpływem wydarzeń, zmieniają się - w większości głupkowatych filmów gdzie twardziele bieghają z bronią i walą k...wami nie ma meijsca na coś takiego. Aktorzy odgrywający te postacie - śmietanka. Scenariusz dopracowany w najdrobniejszych detalach. Brak pustych dłużyzn , których zadaniem jest tylko dociągnięcie do typowych 90 minut. Zaje...ste nawiązania do różnych filmów, ba - do klasyki! Tak na początek - oblookaj "Wściekłe psy", "Łowcę jeleni" i kilka straych filmów z Travoltą. Detale, po prostu masa detali, które uważny widz wychwytuje i się nimi delektuje. Sorki, nie będę wymieniać, bo są całe strony i fora poświęcone temu, co udało się w tym filmie "upchnąć" (vide: papieroski red apple - naprawdę zero skojarzeń?). Misz-masz rzeczy poważnych i zabawnych jest wspaniały. Z jednej strony taniec Mii - klasyk, kopiowane na każdej imprezie. Po chwili człek reflektuje się, że kiedy np. taki Vincent wychodzi z klopa, wówczas oznacza to, zaraz stanie się coś złego. I tak dalej - bez końca. ;) Z drugiej na poważnie, przesłanie dotyczące odkupienia win (metamorfoza Julesa). Dialogi... ten film żyje dzięki dialogom, jak choćby ten we wspomnianym momencie "nawrócenia": "Nie daję mu forsy. Ja coś kupuję. Chcesz wiedzieć, co kupuję, Ringo? Twoje życie. Daję ci forsę, żebym cię nie musiał zabić". - napisałbyś to lepiej? Gdzie słyszałeś lepsze dialogi (mówię o filmach tgo typu), znasz - chętnie obejrzę. Ścieżka dźwiękowa - dla mnie jeden z najlepszych soundtracków i na pewno nie tylko dla mnie. Można tak bardzo, bardzo długo, bo ten film praktycznie nie ma wad.
No... a wtedy wchodzisz na filmweb i widzisz, że po tym świecie chodzą ludzie, którzy z tego wszystkiego ogarnęli tylko "kilka k*rew". Co byś pomyślał o takiej osobie?
Doceniam długi komentarz. Jednakże spodziewałem się czegoś więcej. Jeśli to naprawdę 'to', to faktycznie ten film nie ma nic wartościowego do zaoferowania. No ale dobrze, dyskutujemy, to dyskutujemy:
1. Co z tego, że trzy wątki? Trzy gówniane wątki.
2. Pełnokrwiste postaci? Takie, jak w wielu filmach - nic szczególnego, a wręcz przeciętnie. Już Jack Sparrow jest bardziej pełnokrwisty. Niedorzeczny argument. Co z tego, że postaci dynamiczne? Przeciętnizna.
3. 'Scenariusz dopracowany, brak pustych dłużyzn' - podczas sceny, gdzie chłopaki jadą na robotę, aż do otwarcia przez nich drzwi można umrzeć. Pudło.
4. 'Nawiązania do innych filmów' - litości.
5. Dialogi - moim zdaniem najprymitywniejsze jakie kiedykolwiek słyszałem. W głównej mierze świadczą o denności całego filmu oraz jego grupie docelowej. Sory resory.
6. Ścieżka dźwiękowa - nawet nie skomentuję.
Wchodzę na filmweb, widzę, jak dzieci i młodzież jarają się tym czymś. Smutek, żal, rozczarowanie, żłobek intelektualny oraz mentalna piaskownica.
Twoje "odpowiedzi" na moje argumenty... jakbym rozmawiał z dzieckiem. Szkoda czasu na debatę, bo ja napiszę, że coś jest extra - Ty, że gówniane (i uważasz, że to argument), totalny bezsens. Z tą mentalną piaskownicą... zakładam, że mógłbyś być moim dzieckiem, albo przynajmniej duuuużo młodszym bratem, więc nie szarżuj z wnioskami. ;o) Pozdrawiam.
Twoje 'argumenty'... jakbyś był dzieckiem. W rzeczy samej, argument 'coś jest extra, bo mi się podoba' w istocie jest argumentem doskonałym, hehe. Zmartwię cię - mam 30 lat (co to w ogóle za argument z wiekiem?). A o mojej dojrzałości świadczy przede wszystkim to, że nie przepadam za Pulp Fiction. Mimo wszystko szanuję twoje zdanie, bo każdy ma prawo mieć swoje. Niepotrzebnie tak bardzo się unosisz.
Czy to w ogóle wiesz co oznacza słowo "polemika" ? Twoje wywody sprowadzają się do słowa "gówniane", a jedyne czym potrafisz to poprzeć jest fakt, że film Ci się nie podobał. PuszekFatalista (genialny nick) się nieźle napracował z tym popołudniowym komentarzem, przedstawił bardzo przystępnie i zwięźle dlaczego "Pulp Fiction" to coś więcej niż rzucanie przekleństwami ("Dzień Świra" też tak postrzegasz?) a Twoje "kontrargumenty" opierają się JEDYNIE na osobistych uprzedzeniach do określonego rodzaju kina. Po co w ogóle zakładasz temat na forum jak nie potrafisz się otworzyć i porozmawiać na poziomie?
No cóż, to 'genialny PuszekFatalista' nie potrafi się otworzyć i porozmawiać na poziomie. Co więcej, wyskakuje z 'argumentami' typu 'mógłbym być twoim ojcem' (swoją drogą nie mógłby), więc co to w ogóle za poziom i o czym rozmawiamy? Jego ocena filmu opiera się JEDYNIE na osobistych (= wysoce subiektywnych) preferencjach. Nie potrafi skonstruować dobrego, obiektywnego argumentu (takiego, który by mnie przekonał), gorączkuje się, unosi. A 'Dzień Świra' jednak ma jakieś przesłanie. 'Pulp Fiction' - nie. Pozdrawiam. Nadal czekam na jakieś konkretne argumenty. Niech mnie ktoś przekona do Pulp Fiction. Bo tylko świnia nie zmienia poglądów.
No cóż, nic dodać, nic ująć - poglądowy okaz fana 'Pulp Fiction'. No, ale chociaż się uśmiałem. Pozdrawiam i uprzejmie dziękuję za 'dyskusję'.
Ścieżka dźwiękowa, uch, czemu nie skomentujesz panie dorosły z najwspanialszą argumentacją? Nie masz nic do zarzucenia temu genialnemu dopasowaniu kawałków, czy według ciebie muzyka w filmie nic nie znaczy?
A po co te nerwy? Nerwowość świadczy o słabym charakterze. Nie skomentuję, bo nie jest to rodzaj muzyki, jaki preferuję (http://www.lastfm.pl/user/jaskotel).
Ścieżka dźwiękowa prawidłowo dopasowana do filmu. Tak, jak zazwyczaj muzyka bywa dopasowana do filmów. Tak, że jest niezauważalna, a raczej niesłyszalna. Obojętna. I tyle. Że tak powiem, uszu mi nie wybiło. Żaden argument w dyskusji. Mówiąc szczerze jedyne, co może frapować w 'PF', to nietypowa fabuła - układanka.
Gust muzyczny przy muzyce filmowej ma małe znaczenie. Sam doceniam różne ścieżki dźwiękowe, ważne by pasowały do filmu, nawet takie jak z "Biegnij Lola biegnij", czy "Trainspotting" mimo, że normalnie nie sięgnąłbym po kawałki które zostały w nich użyte. Zresztą często zdarza mi się zauroczyć muzyką filmową, a gdybym miał kierować się tylko tym czego zazwyczaj słucham (rock progresywny), to bym pod względem muzyki w filmach nic dla siebie nie znalazł.
Zgadzam się w 100% Dlatego właśnie napisałem, że 'ścieżka dźwiękowa prawidłowo dopasowana do filmu'.
Po pierwsze nie porównuj do nikogo do Jacka Sparrowa, bo to najbardziej pełnokrwista kreacja Deppa jednej z najlepiej wykreowanych postaci kinowej.
Po drugie majstersztyk to jest właśnie dlatego że hektolitry krwi i czarny humor jest w stanie przeistoczyć w film nieprzewidywalny i wciągający, a przy okazji wy***any w kosmos.
Jak dla mnie to rzeczywiscie jest 'wielkie kino' i uwarzam ze wiek nie ma tutaj nic do rzeczy . Nie kazdemu ten film musi sie podobac ale moglbys chociaz uzasadnic swoja opinie .