Czy mógłby mi ktoś proszę wytłumaczyć co jest takiego w tym filmie, że stał się ikoną i fenomenem kinowym? Obejrzałam go nastawiona na super produkcję, a okazał się filmem o niczym w dodatku nudnym jak jak flaki z olejem, zamieszanym jakby reżyser na siłę wciskał kolejne wyssane historie i przykro mi to pisać, ale film, który kojarzę głównie z memów na memach się dla mnie skończy, gdyż delikatnie mówiąc rozczarował mnie jak diabli... począwszy od potężnej, wręcz przytłaczającej ilości dialogów, a skończywszy na gwałconym murzynie z wisienką na torcie czyli beznadziejną fryzurą Umy, której oszpecony wygląd po prostu mnie śmieszył. Widać, Tarantino ma słabość do brzydkich fryzur, bo laseczka Willisa też urodą i fryzurką nie grzeszyła. Po seansie odniosłam wrażenie, że straciłam 2,5 h życia na przereklamowany film, na który się niepotrzebnie napaliłam jak nastolatka.
Krótko mówiąc. Nic nie rozumiesz i wyciągasz złe wnioski... Teraz pewnie czytasz to z "przymrużeniem oka" , ale to co Ciebie śmieszy nie jest raczej przypadkiem. Kojarzysz film z 1990 "Henry i June" bo ja nie... Lecz tydzień temu poczytałem trochę o pisarzu który się zwie Henry Miller. I to jest właśnie film o nim, jego żonie oraz pisarce Anaïs Nin. Zobacz na obsadę i wygląd postaci. Kojarzy Ci się z czymś???